Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Żona Bruce’a Willisa, Emma, stała się obiektem ataków po tym jak ogłosiła, że chorujący na demencję aktor nie mieszka już z bliskimi, że znaleziono mu osobny, zapewniający komfort, bezpieczny dom.
Marta Lau: Przeciętny odbiorca takich newsów może myśleć sobie „co za egoistka, szybko pozbyła się problemu”, a ja myślę o tym, ile ona i ich córki przeszli przez ostatnie lata.
Możesz empatyzować, bo masz doświadczenie towarzyszenia w tej chorobie.
Dlatego jestem z Emmy dumna, bardzo się cieszę, że głośno mówi o tym, jak demencja – w tym przypadku „otępienie czołowo-skroniowe” – odbiera nie tylko mowę…
Co jeszcze odbiera?
Różne rodzaje demencji powodują różne objawy i problemy. Ale to mogą być również np. zachowania agresywne. Powszechny obraz człowieka chorego na demencję jest taki trochę romantyczny, że to jest cichy, zagubiony staruszek, który zapomina imion, czy myli pieprz z solą…
A tak naprawdę demencja, Alzheimer, w ogóle choroby neurodegeneracyjne mózgu mogą powodować takie zachowania, które po prostu zagrażają innym członkom rodziny.
Zresztą żona Bruce’a Willisa mówi, że „demencja przebiega inaczej w każdym domu i trzeba robić to, co jest dobre dla dynamiki rodziny i dla danej osoby”. Mówi o rozpatrywaniu każdego przypadku indywidualnie, by nie traktować każdej sytuacji na zasadzie „oddali chorego, pozbyli się ciężaru”.
Jeszcze raz podkreślę: cieszę się, że to mówi. Choć oczywiście trzeba mieć na uwadze, że to historia uprzywilejowanej rodziny, która może sobie pozwolić na osobny, wygodny, parterowy dom w pobliżu ich rodzinnej posiadłości.