Artykuł 84. Kodeksu pracy wskazuje, że pracownik nie może zrzec się prawa do wynagrodzenia lub przeniesienie tego prawa na inną osobę. Jednak jest pewien wyjątek, o czym niewiele osób wie. Kiedy żona może przejąć wynagrodzenie męża?
Czy żona może przejąć pensję męża? Prawo mówi jasno
Artykuł 28. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wskazuje wyjątek, w którym pracownik może nie otrzymywać swojej pensji na własnego konto. Jest to sytuacja dotycząca męża i żony. Przepisy mówią, że „jeżeli jeden z małżonków pozostających we wspólnym pożyciu nie spełnia ciążącego na nim obowiązku przyczyniania się do zaspokajania potrzeb rodziny, sąd może nakazać, ażeby wynagrodzenie za pracę albo inne należności przypadające temu małżonkowi były w całości lub w części wypłacane do rąk drugiego małżonka”.
Chodzi o to, że jeżeli małżonkowie razem mieszkają, a mąż lub żona w znaczący sposób wymigują się od obowiązku zaspokajania potrzeb rodziny, to druga osoba ma prawo wystąpić do sądu o to, żeby wynagrodzenie trafiało na jej konto. Należy pamiętać, że nakaz sądu nie traci ważności na przykład w przypadku separacji małżeństwa. Małżonek musi ponownie iść do sądu, aby uchylić lub zmienić wniosek.
Kiedy jedno z małżonków może przejąć pensję drugiego?
Sytuacja jest analogiczna zarówno dla żony, jak i męża. „Gazeta Wyborcza” zwraca uwagę, że trzeba spełnić dwa warunki. Koniecznie jest udowodnienie, że małżonek „nie przyczynia się – w całości lub w stopniu niewystarczającym do zaspokajania potrzeb rodziny”. Takie niezaspokajanie to na przykład niedokładanie się do rachunków lub wydawanie pieniêdzy jedynie na swoje potrzeby i zachcianki. Żeby jedno z małżonków przejęło pensję drugiego, należy udowodnić, że między małżonkami występuje „wspólne pożycie”. Jeśli sąd wyda pozytywną decyzję w sprawie, to wynagrodzenie współmałżonka w całości lub częściowo pracodawca będzie musiał przelewać na konto drugiej osoby. Nakaz sądu jest oczywiście obowiązkiem dla pracodawcy i ten musi działać zgodnie z orzeczeniem.
Przykładem jest sytuacja z 2019 roku, gdy mąż pani Marii nie robił zakupów spożywczych, nie płaci rachunków i nie zabierał trójki swoich dzieci do kina. Kobieta przez pół roku otrzymywała wynagrodzenie męża na swoje konto. Co miesiąc dostawała 2700 złotych netto plus 1000-1200 złotych premii kwartalnej. – Nie było innego wyjścia. Musiałam o to wystąpić – mówiła. Tłumaczyła, że mąż, gdy dostawał wypłatę to pił i znikał na kilka dni. Później dawał kobiecie zaledwie 400-500 złotych. – Na pytanie jak mam z tego utrzymać rodzinę, mówił, że więcej nie ma. I tak co miesiąc – opowiadała pani Maria.