W sezonie 2025 najważniejszym turniejem reprezentacyjnym będą mistrzostwa świata. Te zostaną rozegrane w dniach 12-28 września na Filipinach. Bardzo dobrym czasem na sprawdzenie rozwiązań personalnych jest trwająca Liga Narodów. Polacy po dwóch turniejach interkontynentalnych zajmowali pozycję wicelidera tabeli.

Liga Narodów: Polscy siatkarze z kompletem thrillerów w Ergo Arenie

Ostatnią odsłoną interkontynentalną jest turniej w Trójmieście. Ergo Arena zgodnie z przewidywaniem wypełniła się biało-czerwonymi kibicami, spragnionymi obejrzenia na żywo meczów. Trzeba przyznać, że po dwóch dniach rozgrywek, gospodarze „przyrządzili” fanom maksymalne emocje.

Łącznie dziewięć setów zagranych w meczach z Iranem i Kubą, to coś, czego można się było spodziewać, ale z pewnością nie był to pewnik w kontekście występów wicemistrzów olimpijskich.

Warto zaznaczyć, że z zespołu, który grał w finale olimpijskim w Paryżu (2024), zostało sporo, ale nie można pisać o stuprocentowej obecności. Tak to już jednak w pierwszym roku nowego cyklu pod kątem kolejnych igrzysk, które w 2028 odbędą się w Los Angeles. Dodatkowo Polacy muszą mierzyć się z dużą liczbą kontuzji, które dotykają zespół.

Nie zmienia to jednak faktu, że trener Nikola Grbić stawia na graczy, którzy są aktualnie zdrowi i dostępni do gry. Nie inaczej jest w przypadku turnieju w Gdańsku, z tą różnicą, że do gry wrócili tacy zawodnicy, jak m.in. Tomasz Fornal, Wilfredo Leon czy Jakub Kochanowski. Czyli postaci naprawdę znaczące nie tylko w kontekście tego, ale również poprzednich sezonów kadrowych.

Paradoks polega jednak na tym, że po dwóch dniach rozgrywek w Ergo Arenie, problemów Polaków wydaje się być więcej aniżeli przed rozpoczęciem grania. Poczynając od kontuzji Aleksandra Śliwki, poprzez już same mecze, w których selekcjoner Polaków rotował składem bardzo głęboko.

O ile w starciu z Iranem ostatecznie Polacy faktycznie triumfowali, wyszarpując zwycięstwo, to Kuba nie dała gospodarzom przeciągnąć meczu do tie-breaka. Choć trudno jest wyjaśnić, jak Polacy nie domknęli prowadzenia 24:21 w czwartej partii, ostatecznie przegrywając 24:26 i całe spotkanie 1:3.

Dobrym wyznacznikiem tego, jak trudny to moment w selekcji trenera Grbicia jest to, jak wyglądało początkowe ustawienie Polaków w meczu z Kubą, a jak gospodarze zaczynali czwartą – jak się okazało – ostatnią partię. Czwartego seta Polska zaczęła mając… zupełnie nową linię przyjęcia, na libero z Maksymilianem Graniecznym, do tego przyjmującymi Kamilem Semeniukiem i Arturem Szalpukiem. W kwadracie dla rezerwowych pozostali za to Wilfredo Leon, Tomasz Fornal i Jakub Popiwczak.

Gra Polaków jest na tym etapie szarpana. Z jednej strony, wydaje się to być sprawa stosunkowo normalna, jeśli nie piszemy o imprezie docelowej, a turnieju interkontynentalnym VNL. Z drugiej jednak nie jest przypadkiem, że sporo jest takiej typowej, siatkarskiej „szarpaniny” na boisku. Można jednak spojrzeć na to w kategoriach dużego materiału do analizy na przyszłość.

A ta już za chwilę, bo Polacy zagrają w weekend w Ergo Arenie jeszcze dwa mecze. Polska zagra najpierw z Bułgarią (sobota, g. 17:00) oraz w niedzielę z Francją (20:30).

Udział
Exit mobile version