A inflacja zżera nagrodę, bowiem minęło ponad sto lat od jej ufundowania przez Wild Conservation Society w odpowiedzi na coraz bardziej wymyślne legendy o ogromnych wężach żyjących we wnętrzu Ameryki Południowej, w dorzeczu Amazonii. Śmiałkowie przemierzający te niedostępne tereny relacjonowali, że widzieli dusiciele gigantyczne, a także słyszeli opowieści indiańskie o potworach na ponad 20 metrów!
To legendy o sucuruju gigante, czyli wielkim wężu amazońskim, pokutujące tu od lat. Sucuruju gigante, czyli olbrzymia anakonda, pozostawała w sferze rozważań kryptozoologii, ale naukowcy chcieli się przekonać, ile jest prawdy w doniesieniach o ogromnych wężach. To o nich opowiadali Indianie, to historie na temat tych olbrzymów rozdmuchali jeszcze odkrywcy.
Anakondy czy pytony – które węże są większe?
To, że w Amazonii żyją wielkie węże, jest faktem. Mowa o anakondach, które uważa się za największe, a przynajmniej jedne z największych węży świata. Trzeba tu być ostrożnym w rachubach, bowiem azjatyckie pytony osiągają rozmiary porównywalne, a nawet większe. Rekordowy pyton siatkowy zabity w 1912 r. na indonezyjskiej wyspie Celebes miał 9 metrów i 76 cm. On zatem załapałby się na nagrodę. Ale nie był anakondą.
Anakondy są cięższe od pytonów, na co pozwala im wodne środowisko. Anakonda zielona może osiągać masę nawet ćwierć tony przy kilkumetrowej długości ciała. Do niedawna uważano, że w Ameryce żyje tylko jeden gatunek – anakonda zielona. Teraz wyróżnia się także anakondę żółtą z Argentyny i Paragwaju, anakondę ciemną z Brazylii oraz anakondę boliwijską opisaną w Boliwii dopiero w 2002 r., co pokazuje jak mało poznane są te dusiciele.
Ponieważ pomiar pytona z Celebesu jest jednak kwestionowany, do Księgi Rekordów Guinnessa wpisano samicę imieniem Meduza, która do dzisiaj mieszka w parku w Kansas City w USA. Ma 7 metrów 67 cm i waży ponad 150 kilogramów.
A co z anakondą i jej długością?
Anakonda przekroczyła 9 metrów tylko w mitach
Księga Rekordów Guinnessa podaje dość szczerze, że rekordowo duży wąż zastrzelony w 1960 roku w Brazylii miał 8,45 m długości i 1,11 m obwodu, a waga gada osiągnęła 400 kg. No to byłby rekord absolutny, ale sama Księga Guinnessa donosi, że brakuje trwałych dowodów potwierdzających te pomiary. Nie wiadomo, czy zostały dokonane dokładnie, a zatem nie mogą zostać oficjalnie uznane.
W tej sytuacji największa udokumentowana anakonda zmierzona na wolności miała 5 metrów i 21 cm i ważyła 97,1 kg. W niewoli przebił ją egzemplarz w zoo w Pittsburghu w USA, który osiągnął na stałej diecie 6 metrów i 27 centymetrów. To wystarcza do zabicia kajmana czy jaguara, a nawet człowieka, ale nie do zdobycia 50 tys. dolarów nagrody.

Nawet wężowi z Brazylii z 1960 roku brakuje do tego 15 cm, bowiem nagroda ma zostać wypłacona (niestety, bez waloryzacji) komuś, kto dostarczy żywą albo martwą anakondę długą na co najmniej 9 metrów.
Biorąc pod uwagę fakt, że sto lat temu pokutowały doniesienia o wielkich wężach amazońskich długich na ponad 10 metrów, nawet ponad 20 metrów (sic!), odebranie tych pieniędzy wydawało się formalnością. Przecież sir Arthur Conan Doyle w swych książkach umieszczał dusiciele nawet 35-metrowe. A jednak do tej pory się to nie stało. Jeszcze 20,30 lat temu wiele encyklopedii zwierząt bez problemu podawało 11 metrów jako graniczną długość anakondy, chociaż w zasadzie nie wiadomo na jakiej podstawie. Żadna znana przedstawicielka żadnego z gatunków tego węża nie zbliżyła się do tej granicy.
Łowcy przysięgali, a Indianie kiwali głowami
Owszem, brytyjski oficer i podróżnik Percy Fawcett, na którym potem Arthur Conan Doyle oparł swą literacką postać Challengera z „Zaginionego świata”, a Steven Spielberg inspirował się nim, tworząc Indianę Jonesa, utrzymywał w 1907 roku, że w rzece Rio Negro zastrzelił anakondę mierzącą 19 metrów. Miał na to swoje słowo honoru i kiwanie głową na potwierdzenie u indiańskich tropicieli. Nikt mu jednak nie uwierzył.
Mamy także jeszcze jedno słowo honoru, które składali łowcy w Wenezueli, gdzie w 1944 roku zabili – jak twierdzili – anakondę, która po zmierzeniu miała 11 metrów i 43 centymetry. Nagrody nie odebrali, bo gdy wrócili do truchła po obiedzie, wąż zniknął w tajemniczych okolicznościach. Nie mieli dowodu, jedynie owo „przysięgam”.

Na „przysięgam” jednak nikt 50 tysięcy dolarów nie wypłaci. Pieniądze nadal leżą w skarbcu, pożerane przez inflację i ludzką bezradność w poszukiwaniu sucuruju gigante, który być może nie istnieje. Albo istnieje tylko w filmach, powieściach i mitach. A anakonda wciąż bardziej działa na wyobraźnię, niż o stan portfela tych, którzy usiłują znaleźć jej rekordowego przedstawiciela o długości 9 metrów.
Nagroda, która w chwili ufundowania przez prezydenta USA Theodore’a Roosevelta na początku XX wieku wynosiła 1 tys. dolarów. Później podniesione ją do 5 tys. dolarów, następnie 15 tys. dolarów w 1978 roku i wreszcie 50 tys. dolarów w 1980 roku. To była ostatnia waloryzacja, a minęło już 45 lat.