Do dymisji wojewody doszło po piątkowym tekście Interii. – To była kropla, która przelała czarę goryczy – przyznaje nasz informator z Dolnego Śląska.
– Przecież to on powinien koordynować prace, wypłaty pieniędzy ludziom i apelować do rządu, jak coś jest nie tak – mówił nam jeden z samorządowców. – Tymczasem wszystko stoi w miejscu, a on zrzuca winę na samorządowców, którzy robią, co mogą, ale pewnych formalnych przeszkód nie przeskoczą – dodawał.
Główny zarzut pod adresem wojewody i urzędu, który nadzorował dotyczył opóźnień w wypłatach zasiłków remontowo-budowlanych dla powodzian. Jeszcze w ubiegły poniedziałek rano burmistrz Kłodzka Michał Piszko alarmował, że nikt z poszkodowanych nie uzyskał pieniędzy na odbudowę zniszczonych mieszkań i domów. Chodzi o świadczenie sięgające 200 tys. zł. Sytuacja uległa poprawie około południa.
Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń odwołany
Dlaczego jednak na pieniądze trzeba było czekać aż do 18 listopada, skoro pierwsze wnioski trafiły do urzędu wojewódzkiego już 6-7 listopada? – Pojedyncze wnioski trafiały do nas od 7 listopada, ale trzeba było je poprawiać. Jeśli gminy wypełniają dokumenty, muszą spełnić warunki formalne – podkreśla Awiżeń. – Pojawiły się błędy, trzeba było je korygować. Odsyłaliśmy takie wnioski do gmin, a one miały czas na poprawę. Dopiero kiedy dokumenty były prawidłowe, zgłaszaliśmy się po środki do resortów – twierdził w rozmowie z Interią.
Kiedy informacja o tym, że pieniądze utknęły w Urzędzie Wojewódzkim doszła do najwyższych przedstawicieli rządu, ci nie kryli zdenerwowania. Marcin Kierwiński przyjechał do Wrocławia i odbył tu w ubiegłym tygodniu szereg spotkań. – Atmosfera na spotkaniu z ministrem była naprawdę gęsta. Trudno się dziwić, skoro w mieście słychać, że środki wstrzymywano do ostatniego poniedziałku, bo ktoś w urzędzie wymyślił, że zanim zaczną weryfikację wniosków, poczekają aż wpłynie ich sto – usłyszeliśmy od samorządowców.
Zresztą tak jak informowaliśmy lista zarzutów pod adresem działań wojewody była dłuższa. Wytykano mu choćby fakt, że zatrudnił 22 pełnomocników, w tym trójka odpowiadała za walkę ze skutkami powodzi.