Szacuje się, że miesięczne wydatki państwa na jednego więźnia oscylują od 3 do niemal 5 tys. zł miesięcznie, w zależności od warunków i rodzaju zakładu karnego. Tego rodzaju dane zawsze elektryzują opinię publiczną i wywołują opinie, że osadzeni powinni pracować. Być może nie wszyscy wiedzą, że w wielu wypadkach tak się dzieje. Otrzymaliśmy od Służby Więziennej najnowsze dane w tej kwestii.
Ilu więźniów pracuje?
Z danych tych wynika, że na koniec listopada tego roku w jednostkach penitencjarnych przebywało 61 751 skazanych i ukaranych. Zatrudnionych było 33 315 skazanych i ukaranych, w tym:
- zatrudnionych odpłatnie – 18 340 skazanych i ukaranych,
- zatrudnionych nieodpłatnie – 14 975 skazanych i ukaranych;
– Ogólna powszechność zatrudnienia wyniosła 53,95 proc. Powszechność zatrudnienia w populacji kwalifikujących się do pracy (tzw. zdolnych do pracy) wyniosła 91,15 proc. – podaje „Wprost” – płk Arleta Pęconek, rzecznik prasowy Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
Na rzecz kontrahentów pozawięziennych pracuje odpłatnie prawie 8 486 osób. Nieco więcej, bo 8 575 pracuje na rzecz jednostek organizacyjnych Służby Więziennej.
Służba Więzienna podała nam również, że powszechność zatrudnienia wśród skazanych z zadłużeniami alimentacyjnymi sięga 60 proc. (dane za okres rozliczeniowy październik 2024 r.).
Wojna wpłynęła na współpracę z kontrahentami
Z danych przekazanych nam przez Służbę Więzienną wynika, że jeszcze pięć lat temu zatrudnionych było 36 874 skazanych i ukaranych (na ponad 64 tys. osadzonych). W 2020 roku nastąpił jednak spadek do 32 087 (na niemal 62 tys. osadzonych), co miało związek z pandemią. W kolejnych latach zatrudnienie wśród tej grupy rosło, osiągając w zeszłym roku rekordowe 41 776 (na 67 800 osadzonych).
– Z danych sprawozdawczych wynika, że Służbie Więziennej udało się odbudować potencjał zatrudnienia z czasów z przed Pandemii COVID. Na szczególną uwagę zasługuje odbudowany potencjał zatrudnienia odpłatnego na rzecz kontrahentów pozawięziennych, strukturalnie nie związanych z Więziennictwem, który umożliwia dużej grupie skazanych zarobkowanie i przynajmniej częściową spłatę ciążących na nich zobowiązań – komentuje rzecznik prasowy Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
– Niestety w latach 2022-2024 współpraca z kontrahentami była trudna, na co wpływ miała i wciąż ma utrzymująca się trudna sytuacja gospodarcza w kraju i na świecie wywołana głównie agresją Rosji na Ukrainę. Wojna mocno odbiła się na podmiotach współpracujących z Więziennictwem, które jak się okazało utraciły rynki zaopatrzenia i zbytu oraz borykały się i wciąż borykają z problemami dotyczącymi płynności finansowej – dodaje.
Jak wspomniano, na rzecz kontrahentów pozawięziennych pracuje odpłatnie prawie 8,5 tys. osób. Przed pandemią i wojną na Ukrainie było to niemal 9 tys. osób.
Osadzeni wykonują pracę m.in. przy pracach porządkowych i pomocniczych wykonywanych na rzecz jednostek penitencjarnych, na terenie jednostek penitencjarnych u kontrahentów w halach i pomieszczeniach, poza terenem jednostek penitencjarnych w systemie bez konwojenta u kontrahentów pozawięziennych, na rzecz przywięziennych zakładów pracy, w ośrodkach szkolenia i doskonalenia Służby Więziennej. Wykonują również nieodpłatne prace na cele społeczne na rzecz samorządu terytorialnego, państwowych lub samorządowych jednostek organizacyjnych oraz spółek prawa handlowego z wyłącznym udziałem Skarbu Państwa lub gminy, powiatu lub województwa.
„Resocjalizacja musi równać się praca”
O znaczeniu pracy w procesie resocjalizacji mówi w rozmowie z „Wprost” Zbyszek Nowak, autor książki „24 razy dożywocie” (przeprowadził 60 rozmów ze skazanymi na dożywocie w Polsce).
– Resocjalizacja musi równać się praca i wielu rozmówców mówiło o tym, że to ona jest kluczem. Praca nie tyle dobrowolna dla iluś tam procent skazanych, tylko dla każdego. Ciężka, czyszcząca głowę, dająca niewielkie profity finansowe – mówi Nowak.