Sypanie soli na chodnik. Czy to dobry pomysł?
Rozsypywanie soli (chlorku sodu) na chodnikach to jeden z najpopularniejszych sposobów walki z oblodzeniem, ale jego skutki dla środowiska budzą coraz większe kontrowersje. Sól skutecznie rozpuszcza lód, poprawiając bezpieczeństwo pieszych, jednak jej nadmierne stosowanie prowadzi do licznych problemów.
Substancja wnika w glebę i wody gruntowe, powodując ich zasolenie, co osłabia rośliny, zwłaszcza te rosnące w pobliżu chodników i dróg. Jednocześnie chlorek sodu przyczynia się do korozji infrastruktury miejskiej, takich jak barierki czy latarnie, oraz niszczy obuwie – czego dowodem są charakterystyczne białe ślady na butach.
To jednak nie koniec negatywnych skutków związanych z używaniem soli. Powstająca z jej mieszanki z wodą i śniegiem maź nie tylko zanieczyszcza powierzchnie, ale także powoduje bolesne podrażnienia łap u zwierząt, zwłaszcza psów, które często próbują ją zlizywać.
Nadmiar soli w organizmie zwierząt prowadzi do poważnych problemów zdrowotnych, takich jak choroby nerek. Chodniki posypane solą stają się również szczególnym wyzwaniem dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich – błoto i solanka utrudniają im przemieszczanie się. W przypadku roślin skutki nadmiernego solenia są widoczne dopiero wiosną, gdy zanieczyszczona gleba powoduje masowe obumieranie roślinności.
Chociaż chlorek sodu skutecznie obniża temperaturę zamarzania wody i poprawia bezpieczeństwo pieszych, jego masowe stosowanie wiąże się z wysokimi kosztami. Niska cena nie równoważy wydatków na naprawę nawierzchni, rekultywację zniszczonej zieleni czy wymianę skorodowanych elementów infrastruktury, co stanowi znaczne obciążenie dla budżetów miast i gmin. Regularne używanie soli na tych samych obszarach prowadzi do trwałej degradacji lokalnych ekosystemów, wyjałowienia gleby i spadku jakości wód gruntowych.
Czy można sypać sól na chodniki i kostkę brukową?
Stosowanie środków przeciwoblodzeniowych, w tym soli, reguluje rozporządzenie Ministra Środowiska z 27 października 2005 roku. Dokument ten określa rodzaje i warunki używania materiałów, jakie mogą być wykorzystywane na drogach publicznych, ulicach i placach.
Zgodnie z rozporządzeniem dopuszcza się zarówno środki chemiczne, takie jak chlorek sodu, magnezu czy wapnia, jak i metody niechemiczne, np. piasek lub kruszywa. Rozporządzenie precyzuje też limity stosowania tych substancji, dostosowane do konkretnych warunków atmosferycznych. Mimo tych uregulowań przepisy pozostawiają lokalnym władzom i zarządcom nieruchomości dużą swobodę w wyborze stosowanych materiałów.
W praktyce oznacza to, że decyzje o użyciu soli leżą w gestii gmin, miast i właścicieli posesji, co często prowadzi do jej nadmiernego stosowania. Chlorek sodu, choć tani i łatwo dostępny, wykazuje ograniczoną skuteczność przy temperaturach poniżej -6°C, co jednak nie powstrzymuje wielu zarządców przed jego masowym używaniem przez całą zimę. Sól często jest stosowana bez uwzględnienia lokalnych warunków, takich jak bliskość zbiorników wodnych czy obszarów chronionych, co zwiększa jej negatywny wpływ na środowisko.
Brak precyzyjnych wytycznych co do wyboru materiałów przeciwpoślizgowych sprawia, że chlorek sodu jest stosowany bezrefleksyjnie jako rozwiązanie najprostsze. Koszty tego wyboru są jednak ogromne – od uszkodzeń nawierzchni i infrastruktury po degradację zieleni i straty w lokalnych ekosystemach. Naprawy uszkodzonych chodników, odnowa roślinności czy zabezpieczenie infrastruktury generują wydatki, które nierzadko przewyższają oszczędności wynikające z użycia „najtańszego” środka.
Czym sypać chodnik zamiast soli?
W obliczu negatywnych skutków stosowania soli drogowej rośnie zainteresowanie alternatywami, które są bardziej przyjazne dla środowiska i skutecznie zapobiegają śliskości na chodnikach. Do najczęściej wybieranych zamienników należą piasek i żwir. Piasek, o uziarnieniu 0,1–1 mm, oraz żwir, z większymi ziarnami do 4 mm, nie roztapiają lodu, ale znacznie poprawiają przyczepność, zmniejszając ryzyko poślizgnięcia się. Ich przewaga nad solą polega na braku negatywnego wpływu na glebę i roślinność oraz możliwości ich ponownego wykorzystania. Koszt piasku to zwykle około 80–100 zł za tonę, co czyni go stosunkowo tanim i dostępnym środkiem. Z kolei za żwir zapłacimy około 100 zł. Jednak trzeba pamiętać, że po sezonie zimowym materiały te wymagają uprzątnięcia, co może wiązać się z dodatkowymi kosztami.
Kolejną grupą zamienników są chlorki magnezu i wapnia, nazywane „roztapiaczami lodu”. W porównaniu do chlorku sodu działają skuteczniej w niskich temperaturach, nawet do -30°C, i mają łagodniejszy wpływ na środowisko. Chlorki te nie powodują korozji metalowych elementów infrastruktury w takim stopniu jak sól, co przekłada się na niższe koszty napraw pojazdów i infrastruktury. Ponadto nie zasalają gleby, a ich resztki mogą nawet wzbogacać ją w minerały. Cena chlorku magnezu wynosi około 2–5 zł za kilogram, natomiast chlorku wapnia 3–7 zł za kilogram. Ich wyższy koszt jest równoważony przez większą wydajność.
Innowacyjne rozwiązania, takie jak keramzyt i mikrogres, zyskują na popularności dzięki swojej trwałości i ekologiczności. Keramzyt, będący lekkim granulatem ceramicznym, charakteryzuje się wysoką przyczepnością i może być łatwo zebrany po sezonie zimowym, a następnie ponownie wykorzystany. Mikrogres, o ostrej strukturze, zapewnia jeszcze lepszą przyczepność niż piasek. Oba materiały nie powodują korozji i są bezpieczne dla roślin oraz zwierząt. Koszt keramzytu wynosi około 300–500 zł za tonę, a mikrogresu 150–250 zł za tonę, co czyni je droższymi od tradycyjnych materiałów, ale bardziej efektywnymi w długim okresie.