165 kilometrów muszą przejechać kierowcy, chcąc dostać się z centrum Lublina do samego serca Warszawy. Najlepiej im skorzystać z drogi ekspresowej S17 – jeśli nie staną w korku, jazda zajmie im nieco ponad 90 minut. Oba miasta są też dobrze skomunikowane koleją, bo w ciągu dnia są skomunikowane kilkunastoma dalekobieżnymi pociągami PKP Intercity. Do celu docierają w czasie krótszym niż dwie godziny.
Od siedmiu lat na wspomnianej trasie, w pięć wybranych dni tygodnia, operują również samoloty Polskich Linii Lotniczych LOT. Z Lotniska Chopina odlatują około godziny 14:00, by po mniej więcej 30 minutach lądować w Porcie Lotniczym Lublin, który – wbrew nazwie – zlokalizowany jest w Świdniku, 10 kilometrów od „głównego” miasta. Stamtąd, po krótkim oczekiwaniu, po 15:00 wracają do stolicy.
Więcej samolotów Warszawa – Lublin. „Ile do tego dopłacamy?”
Państwowy przewoźnik lotniczy postanowił jednak zwiększyć ofertę na trasie Okęcie – Świdnik. Od 30 marca loty między tymi punktami będą odbywać się codziennie, a nie tylko w poniedziałki, wtorki, środy, piątki i niedziele. „Pasażerowie będą mogli polecieć do Warszawy oraz blisko 30 destynacji dzięki dogodnej przesiadce w stołecznym porcie” – czytamy w komunikacie lubelskiego lotniska.
O uruchomieniu większej liczby powietrznych połączeń poinformowały również władze Lublina. W internecie ogłosiły, że można już kupować bilety, co u części komentujących wywołało gromy gniewu. „Pociąg jedzie niecałe dwie godziny, po co tu samolot?” – dopytywał Konrad Wiślicz-Węgorowski, aktywista z partii Razem. „Co za nonsens, jak można szybko dojechać samochodem, autokarem albo pociągiem. Szczególnie teraz, od kiedy można jechać obwodnicą. Ile my się do tego dopłacamy?” – dodał inny internauta.
W kolejnym z dziesiątek komentarzy anonimowy użytkownik uznał, iż „wcześnie jest prima aprilis w tym roku, bo lot na tej trasie to żart, prawda?”. Z kolei Jakub Dziedzic z Federacji Młodych Socjaldemokratów stwierdził, że regularnie jeździ z Lublina do Warszawy i nigdy nie korzystał z samolotu. „Jak mniemam, nikt nie potrzebował tej fanaberii” – uznał. Na te oraz podobne opinie lubelski ratusz odpowiadał podobnie – wskazując, że połączenie Warszawy z Lublinem służy głównie przesiadającym się podróżnym.
/
Lublin promuje loty do Warszawy. „Nie dofinansowujemy ich”
W podobnym tonie wypowiada się Justyna Góźdź, rzeczniczka prezydenta Lublina. – Tutaj chodzi o połączenie z najważniejszym krajowym lotniskiem, hubem. Daje to możliwość skorzystania z jego siatki połączeń i podróż na jednym bilecie, z jedną odprawą, na kilkadziesiąt lotnisk całego świata. Niekiedy lot na trasie Nowy Jork – via Warszawa – Lublin jest porównywalny, a czasem nawet tańszy niż lot Nowy Jork – Warszawa – tłumaczy na łamach Interii.
Jak dodaje, magistrat nie dofinansowuje lotów ze swojego budżetu. – Taka sytuacja nie miała również miejsca w poprzednich latach. Współpraca dotycząca uruchamiania nowych połączeń odbywa się na linii przewoźnik-Port Lotniczy Lublin – uściśliła. Właścicieli wspomnianego lotniska jest czterech. Są to województwo lubelskie (reprezentowane przez marszałka), gmina Lublin (czyli właśnie miasto) oraz gmina Świdnik, a także świdnickie Starostwo Powiatowe.
Justyna Góźdź wskazuje, iż „dla wielu pasażerów możliwość wylotu z lubelskiego lotniska lub wylądowania na nim stanowi istotne udogodnienie”. Miejski samorząd stoi bowiem na stanowisku, że do Świdnika można dotrzeć własnym autem, taksówką czy autobusem (kursują tam również pociągi – red.) i dzięki temu zaoszczędzić czas względem dojazdu na Okęcie, gdy mogą przytrafić się „nieprzewidziane zdarzenia”.
/
– Możliwość lądowania w Lublinie ma istotne znaczenie dla wielu zagranicznych podróżnych, którzy wybierają (to miasto – red.) zarówno w celach biznesowych, jak i turystycznych. Mając możliwość lotu bezpośrednio, chętnie wybierają takie rozwiązanie – zauważa przedstawicielka lubelskiego Urzędu Miasta.
PLL LOT: Większość pasażerów z Lublina przesiada się w Warszawie
Z kolei PLL LOT w oświadczeniu przesłanym Interii uściślają, iż na dalsze połączenia w Warszawie przesiada się „większość pasażerów korzystających z tego połączenia”. Kierują się oni m.in. do Europy Zachodniej, korzystają także z połączeń transatlantyckich.
Głos zabiera również rzecznik Urzędu Marszałkowskiego. Jak zadeklarował, region „nie finansował i nie planuje w 2025 roku finansować połączeń lotniczych na trasie Lublin-Warszawa„. – Zarząd Spółki Port Lotniczy Lublin SA podejmuje autonomiczne decyzje o kierunkach uruchamianych połączeń lotniczych w oparciu o własne analizy w zakresie potrzeb oaz sytuacji ekonomiczno-finansowej na warunkach wynegocjowanych z przewoźnikami lotniczymi – zaznacza Remigiusz Małecki.
Port Lotniczy Lublin deklaruje, że dzięki połączeniu z Warszawą można dolecieć do Amsterdamu, Brukseli, Oslo, Berlina, Paryża, Frankfurtu, Monachium, Zurychu czy Düsseldorfu, jak również Toronto, Nowego Jorku i Chicago. „Pozwala (ono) także na szybkie dotarcie do krajowych lotnisk: Krakowa, Wrocławia, Poznania czy Gdańska” – wylicza w komunikacie.
Zauważmy, iż z Lublina do wymienionych, polskich miast nie da się bezpośrednio dotrzeć koleją jedynie do tego na Pomorzu. Do wszystkich innych jeździ kilka pociągów w ciągu doby.
Latają samoloty, choć są kolej i droga ekspresowa
Czy w sytuacji, gdy Lublin i Warszawa są skomunikowane i drogowo, i kolejowo, loty na takim dystansie – chociażby w kontekście ekologicznym – powinny być dopuszczalne? Bartosz Jakubowski, ekspert Klubu Jagiellońskiego i autor podcastu „Węzeł przesiadkowy” objaśnia, iż rejs na takiej trasie jest dla LOT-u „nieopłacalny, gdy weźmiemy pod uwagę, ile może ściągnąć z biletów„.
– Zamysłem jest to, że zarobi się więcej, jeśli pasażer po przylocie na Lotnisko Chopina poleci dalej. To, co LOT straci na krajowym odcinku, odrobi na rejsie chociażby do Nowego Jorku, bo największe pieniądze robi się na tych dalszych połączeniach – uzupełnia w rozmowie z Interią, wskazując przy tym, że „aby zapełnił się samolot do USA, robi się jeszcze połączenie 'hubowe’ z Lublina”.
/
– Pasażerowi wygodniej jest podjechać na lotnisko w Świdniku i stamtąd dotrzeć do Warszawy niż jechać do stolicy pociągiem, gdzie zaliczy jeszcze jedną przesiadkę – na kolejny pociąg do Lotniska Chopina. Widziałem skargi podróżnych, którzy nie dojechali na swój samolot, bo pociąg się opóźnił. Trwały później dywagacje, czy należy oddawać pieniądze za bilet lotniczy, a może nie? Czy dwie godziny zapasu na lotnisku to wystarczający czas, czy ktoś powinien założyć większą rezerwę? – podkreśla.
Zdaniem Bartosza Jakubowskiego „oczywiście nie jest do końca tak, że spółek kolejowych to nie interesuje. – Jeśli czyjeś połączenie się zerwało, trzeba oddać mu pieniądze. Pod warunkiem, że przedstawi udokumentowaną stratę oraz koszty. Tymczasem przy połączeniach przesiadkowych w lotnictwie mamy najczęściej jednego przewoźnika albo połączenie w ramach jednej grupy lotniczej – podsumowuje ekspert.
Kontakt do autora: [email protected]
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!