Mecz FC Barcelony z Atalantą zapowiadał się bardzo ciekawie. W stolicy Katalonii spotkały się bowiem dwa zespoły, pokazujące w bieżącym sezonie przyjemny dla oka, skuteczny futbol. Jak się jednak okazało, wbrew przewidywaniom, pierwsze 45 minut zakończyło się… bezbramkowym remisem.
Ozdobą było jednak zagranie Wojciecha Szczęsnego, który błyskawicznie przyciągnął uwagę w mediach społecznościowych. Polak popisał się wielkim spokojem w sytuacji, która po prostu tego wymagała.
Warto dodać, że w meczu z Atalantą polski bramkarz zagrał po raz 70. w karierze w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Okrągły, przyjemny jubileusz dla Szczęsnego, choć nie okraszony występem z czystym kontem.
FC Barcelona – Atalanta. Popis strzelecki bez udziału Roberta Lewandowskiego
Przed spotkaniem było wiadomo, że to bardziej Atalanta musi, aniżeli Barcelona, spoglądając na tabelę fazy ligowej. Barca z urzędu gra jednak w swoich meczach o zwycięstwo, więc gospodarze starali się na różne sposoby ograć rywala z Serie A.
Gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. Strzelanie dla Barcy rozpoczął Lamine Yamal, już w 47. minucie spotkania.
Atalanta zdołała jednak odpowiedzieć ciosem po trafieniu Edersona w 67. minucie. Strzał, którego Szczęsny nie mógł obronić. Do Polaka trudno jest mieć pretensje. Co ciekawe, minutę później z boiska zszedł m.in. Robert Lewandowski. Najlepszy strzelec LM nie zdołał zatem zdobyć swojej jubileuszowej, dziesiątej bramki w rozgrywkach. Po minie Polaka można było wywnioskować, że swoje by jeszcze pograł przeciwko Atalancie. Ale nie, nie tego dnia. Dodajmy, że Lewandowski zmarnował świetną sytuację w drugiej połowie, tracąc kontrolę nad piłką niemal w idealnej sytuacji.
Koledzy RL9 ze Szczęsnym w bramce wyszli za to po raz drugi na prowadzenie. Tym razem gola zdobył kapitan Ronald Araujo. Warto dodać, że przy obu golach dla gospodarzy asysty zaliczył Raphinha.
Atalanta jednak ponownie odpowiedziała. Na wyrównanie goście zasłużyli, a gola zdobył Mario Pasalić. Chorwat stanął oko w oko ze Szczęsnym i ponownie trudno winić bramkarza. Choć Polak dostał piłkę między nogi, ale z bardzo bliskiej odległości. To była udana finalizacja po stronie przeciwnika.
Więcej goli w stolicy Katalonii już nie oglądano. Barcelona ostatecznie w fazie ligowej LM zajęła wysokie, drugie miejsce. Najlepszy okazał się Liverpool, choć angielski zespół w ostatniej serii gier sensacyjnie przegrał 2:3 na terenie holenderskiego PSV.
Co ciekawe, w czołowej ósemce LM znalazły się również Aston Villa i Lille. Punktu do szczęścia i uniknięcia fazy play-off zabrakło Atalancie. W tej znalazły się takie potęgi, jak: Real Madryt, Bayern Monachium, czy ratujące się w ostatniej kolejce przed odpadnięciem – Paris Saint-Germain i Manchester City.
Zapowiada się zatem bardzo ciekawa kontynuacja rozgrywek.
Hansi Flick postawił na Wojciecha Szczęsnego w bramce FC Barcelony
O wyborze niemieckiego szkoleniowca informowaliśmy w ciągu ostatnich dni. Trener Barcelony zdecydował, że to Szczęsny, a nie Inaki Pena będzie bronił bramki jego drużyny. Nie ma co ukrywać, dla szkoleniowca Barcy była to trudna decyzja.
– Nigdy nie przegraliśmy ze Szczęsnym na bramce. Na razie ma dwa zwycięstwa. Dla Peni nie jest to najlepsza sytuacja, ale taka jest piłka nożna. Decyzje muszą zostać podjęte. Jesteśmy profesjonalistami i to jest nasza sprawa […] Wojtek będzie grał w kolejnych meczach. Obaj są świetnymi bramkarzami. Podejmujemy decyzje, które czasem są trudne, ale taka jest moja praca. Patrzymy też, który zawodnik daje drużynie siłę, której potrzebujemy – ocenił po wysokiej, weekendowej wygranej Barcelony w LaLiga z Valencią (7:1) trener Flick.
Szczęsny trafił do Barcelony, wracając z… emerytury, na którą zdecydował się, nie dogadując się w kontekście przyszłości z Juventusem. Polak nie znalazł się w planach nowego trenera klubu z Turynu, więc latem 2024 postanowił zawiesić buty na kołku.
Propozycja ze strony Barcelony była jednak tą z gatunku nie do odrzucenia dla Szczęsnego. Tym samym „Szczena” dołączył do Roberta Lewandowskiego w jednym z najsłynniejszych klubów w dziejach klubowego futbolu.