W czwartek 27 marca prezydent Francji Emmanuel Macron po szczycie europejskich liderów w Paryżu oświadczył, że po zawarciu porozumienia pokojowego państwa europejskie wyślą do Ukrainy „siły reasekuracyjne”. Pomysł nie ma poparcia wszystkich europejskich sojuszników. Francuski lider ocenił jednak, że jednomyślność w tej sprawie nie jest potrzebna. Nad planem pracuje przede wszystkim Paryż i Londyn.
Siły reasekuracyjne w Ukrainie. Gen. Polko: Europa musi pokazać swoją gotowość
O pomysł prezydenta Francji zapytaliśmy generała Romana Polko. – Po pierwsze, jeśli taka misja będzie realizowana, to musi na nią wyrazić zgodę zarówno Ukraina, jak i Rosja. Na to w tej chwili za dużej perspektywy nie ma. Jeżeli jednak będzie, to według zasady znanej od zarania dziejów – zgoda, za którą nie stoi siła, nic nie znaczy i nie będzie porozumieniem. W szczególności to istotne w przypadku takiego kraju jak Rosja, która łamie wszelkie porozumienia – odparł nasz rozmówca. – Już było kilkadziesiąt, jak nie kilkaset zawieszeń broni, których Rosja nie przestrzegała. Zawsze wykorzystywała to do przegrupowania własnych wojsk, zaopatrzenia ich w dodatkową amunicję, a nawet do oskarżania. Moskwa może na przykład oskarżyć Ukraińców, że złamali porozumienie. To standard, jeśli chodzi o działania Rosji – zwrócił uwagę.
– Pojawia się także kluczowe pytanie, czy Moskwa w ogóle zgodzi się na to, aby gwarancją zawieszenia broni czy porozumienia były siły, które są w stanie wymusić tę zgodę – powiedział nam były dowódca GROM. Jak zauważa, póki co „Rosja głośno mówi ustami Dmitrija Miedwiediewa czy Siergieja Ławrowa, że nie będzie zgadzała się na obecność sił NATO-wskich”. – Krótko mówiąc, nie będzie zgadzała się na obecność sił, które posiadałyby potencjał odstraszania – dodał generał.
Ostatecznie jednak zdaniem eksperta „takie porozumienie ma sens”. – To, co mówi Emmanuel Macron oczywiście również. Europa musi pokazać, że jest w takiej gotowości. Natomiast kluczowy jest format tej misji. To nie może być misja bezradności. To musi być misja, która poprzez międzynarodową reprezentatywność, chociażby wojsk chińskich czy tureckich, które są lepiej odbierane przez Kreml, ale też przez realną zdolność wymuszenia pokoju – będą stanowić gwarancje porozumienia. W innym wypadku będziemy mówić o tym, że znowu Zachód i Ukraina dały się oszukać – podkreślił nasz rozmówca.
Czy Polska powinna zaangażować się w potencjalną misję w Ukrainie?
Zapytaliśmy eksperta także o to, czy Polska powinna wysłać swoje siły do Ukrainy. – Polska nie może się wykluczać z gry, zanim ta się rozpocznie. Nie znamy formatu misji. Obecnie to wygląda tak, jakby politycy zbadali sonda¿e, nastroje Polaków, i w związku z tym powiedzieli: „nie, my tam ludzi nie wyślemy”. A społeczeństwo nie za bardzo wie, o jaką misję chodzi. Nikt nie chce wojny z Rosją i na to społeczeństwo się nie zgadza. Ale nikt nie planuje, w tym prezydent Macron, wysunąć nas na wojnę z Rosją, tylko na misję, która byłaby realizowana za porozumieniem [obu stron – Ukrainy i Rosji – red.] – mówi nam gen. Polko.
– W polskim interesie jest to, aby z tego formatu się nie wykluczać, jeżeli tak jak powiedziałem, będzie to format z udziałem m.in. Chin czy Turcji i innych krajów. Poza tym to my w ostatecznym rozrachunku będziemy decydować, w jakiej roli w tej misji weźmiemy udział. To może być rola logistyczna, zaopatrywanie, wojska specjalne, które będą posiadały większą swobodę działania. To mogą być siły powietrzne. Kluczowe jest, aby w tym uczestniczyć, ponieważ jeżeli wycofamy się z czegoś, co jest w naszym strategicznym interesie Rzeczpospolitej, to nie będzie to dobry kierunek – zaznaczył nasz rozmówca.
– Byliśmy w Iraku, Afganistanie, Czadzie, żeby budować bezpieczeństwo. A teraz w naszym interesie narodowym jest to, aby zapewnić bezpieczeństwo Ukrainie. Suwerenna i bezpieczna Ukraina to bufor, który nas chroni przed rosyjskim atakiem – podsumował generał.