Marsz solidarności z wieloletnią przywódczynią francuskiego Frontu Narodowego przeszedł w niedzielę ulicami Paryża.
Na wiecu pojawił się m.in. Jordan Bardella, wskazywany jako potencjalny kandydat skrajnej prawicy w wyborach prezydenckich.
Francja. Wielki protest w Paryżu. „Nie poddam się”
– Nie poddam się – zadeklarowała Marine Le Pe. Decyzją paryskiego sądu polityk dopuściła się defraudacji publicznych pieniędzy. W efekcie wydano wyrok, który – natychmiastowo – wykluczył ją z polityki krajowej na najbliższe pięć lat – co de facto pozbawia jej możliwości startu w wyborach prezydenckich w 2027 roku.
Na manifestacji liderka Frontu Narodowego powtarzała przekaz o politycznym umotywowaniu decyzji sądu. Polityk w 2022 roku stawiła czoła w drugiej turze wyborów prezydenckich Emmanuelowi Macronowi, przegrała wtedy stosunkiem głosów 58,5 proc. do 41,5 proc. Według sondaży w najbliższych wyborach byłaby zdecydowaną faworytką.
Le Pen podkreślała, że wobec jej partii trwa „polowanie na czarownice”. Co ciekawe, podobnego sformułowania w obronie prawicowej liderki użył kilka dni temu Donald Trump.
Jeszcze przed wiecem Marine Le Pen apelowała o pokojowe manifestowanie i wzięcie przykładu z tych, którzy walczyli o prawa afroamerykanów w USA. – Będziemy podążać za przykładem Martina Luthera Kinga, który bronił praw obywatelskich – przekazała w łączeniu wideo do członków włoskiej, skrajnie prawicowej partii Liga Północna.
– Dzisiaj będzie ważny dzień dla ciebie, dla Francji – odpowiedział jej lider Ligi Matteo Salvini, wskazując na wielką paryską demonstrację solidarności.
Marsz solidarności z Le Pen. Padła ważna deklaracja
Przed Marine Le Pen głos zabrał wspomniany wyżej Jordan Bardella. – Nie tylko Marine Le Pen została niesłusznie skazana – tłumaczył. Za winnych defraudacji sąd w Paryżu uznał również ośmioro eurodeputowanych FN, współoskarżonych z liderką Frontu.
– Francuska demokracja jest wykonywana na podstawie prostej decyzji sądu – mówił dalej Bardella. Mimo krytycznego stosunku do podjętej przez sąd decyzji polityk podkreślił, że narodowcy nie chcą „zdyskredytować wszystkich sędziów”.
Pięcioletni zakaz kandydowania to nie jedyna kara dla Marine Le Pen. Polityk została również skazana na cztery lata pozbawienia wolności, w tym dwa w zawieszeniu, ale ta część kary nie wchodzi w życie natychmiast. Dodatkowo otrzymała karę finansową w wysokości 100 tys. euro.