Informację jako pierwszy podał dziennik „Fakt”, który rozmawiał z prokuratorem Łukaszem Błogowskim, rzecznikiem Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
– Zatrzymanie mężczyzny nie ma związku z zaginięciem Beaty Klimek, lecz ze sprawą dotyczącą znęcania się nad dziećmi. Na środę wyznaczono czynności procesowe z Janem K. Mężczyzna ma usłyszeć zarzuty, zostanie też podjęta decyzja o tym, czy zostanie wobec niego zastosowany areszt tymczasowy czy środki wolnościowe – poinformował prok. Błogowski.
Zaginięcie Beaty Klimek. Mąż kobiety zatrzymany ws. znęcania się nad dziećmi
7 kwietnia minęło sześć miesięcy, od kiedy 47-letnia Beata Klimek zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Mieszkanka Poradza (województwo zachodniopomorskie) zniknęła z dnia na dzień, nie uprzedzając swoich bliskich i pozostawiając swoje dzieci.
Wiele osób, w tym bliscy kobiety, jest przekonanych, że jest ona ofiarą przestępstwa. Podejrzenia padają głównie na jej męża – Jana, który jednak zaprzecza domysłom. Para była w trakcie burzliwego rozwodu.
47-latka nie chciała się rozstać za porozumieniem stron i złożyła pozew z orzeczeniem o winie męża.
– Wiedziała, że wujek wchodził pod jej nieobecność do domu. Bała się o siebie i dzieci, chciała mieć to wszystko udokumentowane – mówiła Interii siostrzenica Beaty Klimek, Olga.
Zaginięcie Beaty Klimek jest o tyle tajemnicze, że w dniu, gdy nie wróciła ona do domu, kamera, którą wcześniej zamontowała została odłączona od prądu. Moment wyjścia kobiety z dziećmi to ostatnie, co zarejestrowało urządzenie.
W domu została też jej torebka, a na posesji zaparkowany samochód. Mąż kobiety twierdzi tymczasem, że feralnego dnia wróciła ona na chwilę do miejsca zamieszkania.
Sprawa Beaty Klimek. Jan K. zapewnia, że jest niewinny
Po tym, jak Beata Klimek zniknęła, troje jej dzieci zamieszkało z ciocią – siostrą 47-latki. Jan K. miał się nimi nie interesować i nie podejmować prób kontaktu. Najstarszy z synów nie chciał pojechać z ojcem na wakacje, gdy dowiedział się, że zamierza on zabrać także swoją nowa partnerkę.
W prokuraturze w Łobzie od 11 października 2024 roku nadzorowane jest postępowanie w sprawie znęcania się nad małoletnimi dziećmi. Do tej pory nie toczyło się jednak przeciwko komuś, ale w sprawie.
Jan K. cały czas utrzymuje, że „ma czyste sumienie”, ale z prywatnego śledztwa rodziny Beaty Klimek wynika, że w dniu jej zaginięcia wyjechał z domu w Poradzu i udał się w stronę pól w sąsiedniej Bełcznej.
Mężczyzna uważa, że Beata wdała się w romans i wyjechała z kochankiem za granicę. „Dowiedziałem się niedawno, że moja żona prawdopodobnie przed zaginięciem rozmawiała ze swoją siostrą o tym, że odda jej dzieci. Wygląda to tak, jakby swoje zniknięcie planowała od dawna” – mówił w rozmowie z „Faktem”.
Innym razem w rozmowie z tą samą gazetą winą za zniknięcie żony obarczył siostrę Beaty i jej męża. „Czy ktoś sprawdzał dom mojego brata? (…) Moim zdaniem wszystko było uknute od strony mojego brata i bratowej. Jeśli sprawa się wyjaśni, to z tamtej strony” – przekonywał.
W rozmowie z mediami mąż zaginionej twierdził, że po rozstaniu żona izolowała go od dzieci. Podkreślał, że nie ma z jej zniknięciem nic wspólnego, a co więcej, cała sprawa ma być dla niego kłopotliwa, bo dopóki Beata się nie znajdzie, nie może się z nią rozwieść i ułożyć sobie życia na nowo.
Pod koniec marca na podwórku zaginionej pojawił się prokurator w asyście policji, która przeprowadziła oględziny terenu z wykorzystaniem koparki, psa tropiącego i georadaru.