Bywa naprawdę ostro. W poniedziałek w Nowym Sączu wystąpieniu Szymona Hołowni przysłuchiwał się Mariusz Rogowski, działacz Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Gdy przyszedł czas na zadawanie pytań, Rogowski zrecenzował wystąpienie marszałka Sejmu („populistyczne”, „nic konkretnego”, „to, co wszyscy mówią”) i zarzucił mu, że nie odniósł się do kwestii suwerenności (bo Polska suwerennym krajem nie jest, bez zgody USA nie możemy wystrzelić rakiet z myśliwców), a całej koalicji rządzącej wypominał „pchanie” Polski do wojny z Ukrainą. Mówił, że Ukraińcy nas „okradają”, a na koniec załamywał ręce, że Polska „wyklucza Rosję z rozmów”.
Potyczki Hołowni z konfederatami
– Pan bardzo precyzyjnie opisał to, co ja powiedziałem. Teraz ja precyzyjnie opiszę to, co pan powiedział: to jest stek bzdur – powiedział po tym monologu Hołownia i zaczął punkt po punkcie odnosić się do wszystkich twierdzeń adwersarza.
Brak suwerenności? Hołownia: – Polska ma pełną suwerenność. Nie wiem, kto pana uczył o procedurach użycia broni, rules of engagement w polskich siłach zbrojnych. Ruscy pana uczyli? Słuchałem ostatnio tego rodzaju wypowiedzi w kremlowskiej telewizji, gdzie mówiono: Polska nie ma żadnej suwerenności, muszą pytać Amerykanów, czy mogą odpalić rakietę. Oczywiście, że mamy suwerenność. Jesteśmy członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak panu coś mówi Centrum Operacji Powietrznych, jak pan sobie doczyta, to będzie pan wiedział, kto w Polsce wydaje decyzje ws. użycia broni przez pilotów lotnictwa taktycznego […].
Wojna w Ukrainie? Hołownia przypomina, że to Rosja jest agresorem, a Ukraina ofiarą napaści, która „płaci krwią” w wojnie z Putinem: – Nie wiem, co pana tak śmieszy. Śmierć tych dzieciaków w Krzywym Rogu? Pan ma w ogóle serce? Pan ma jakieś ludzkie odczucia, kiedy pan patrzy na takie zdjęcia? Czy pana stać tylko na to, żeby się śmiać nad krwią tych przedszkolaków?
Gdy działacz Korony zarzucił Hołowni manipulację, ten już w ogóle nie gryzł się w język: – Pan przedstawia ruską propagandę jeden do jednego. Ruscy od samego początku mówią, że to wszystko jest zmanipulowane. Pan mówi jak Ławrow. Dziwię się, że ma pan odwagę to mówić jako Polak.
Rogowski próbował polemizować z Hołownią, ale przez to dyskusja przybrała jeszcze bardziej zaskakujący obrót, bo oto działacz wyraził zdziwienie, że po wybuchu wojny w Ukrainie „wszystkie rosyjskie telewizje zostały wyłączone”. – I nie ma pan dostępu do Russia Today i Sputnika. Ojej – drwił Hołownia ku rozbawieniu zebranych.
„Bullshit” Mentzena
Dosłownie kilka minut później marszałek Sejmu znowu wszedł w polemikę z kolejnym nieprzychylnie nastawionym słuchaczem. Mężczyzna wypomniał Szymonowi Hołowni nazwanie Sławomira Mentzena pasożytem („to język nazistowski”), a chwilę później wprost powiedział, że marszałek w internecie uważany jest postrzegany jako „klaun polityki” (bo płakał nad konstytucją i chciał wgniatać Putina w ziemię). Hołownia nie zmienił taktyki i w odpowiedzi zaczął rozkładać krytykę na czynniki pierwsze. Nazistowski język? A kto gasił świece chanukowe w Sejmie i kto tego kogoś tolerował? Płakanie nad konstytucją? Przecież mężczyźni czasem ronią łzy, a wzorzec męskości oparty na zasadzie „chłopaki nie płaczą” jest już „przebrzmiały”. Wgniatanie Putina w ziemię? Putin powinien zostać pokonany, do czego dążą Ukraińcy i trzeba ich w tym wspierać.
I wreszcie ten „klaun”: – Niech pan wyjdzie ze swojej bańki i zobaczy, że istnieje świat pogodnych, uśmiechniętych ludzi, którzy nie muszą wierzyć w brednie Mentzena, nie muszą wierzyć jego opowiastkom, w których raz chce likwidować podatki, a później o nich zapomina. Pamięta pan sto ustaw Mentzena? A to o biciu dzieci? Że można bić, ale nie jakoś bardzo mocno. A pamiętam pan tę ustawę, że trzeba usunąć z kodeksu karnego zakaz ideologii nazistowskiej? Ja pamiętam, bo mam pamięć słonia, a Mentzen twierdzi, że nie pamięta, bo mu hosting wygasł, a że piątka Konfederacji, czyli Polska bez Żydów, gejów, podatków, Unii Europejskiej to był marketing polityczny, więc ja przyjmę, że ten bullshit, który on teraz opowiada, to jest marketing polityczny, a jak zostanie prezydentem, to będzie robił zupełnie inne rzeczy.
To dyskusje z jednego tylko spotkania. Kilka dni wcześniej Hołownia dyskutował z młodym mężczyzną – o wyraźnie konfederackich poglądach na pandemię i lockdowny- na spotkaniu w Żukowie na Pomorzu. – Szczepiłeś się na COVID? Bałeś się? Ja się nie bałem i stoję tu przed tobą. Niestety teściowa zachorowała za wcześnie, żeby szczepionkę dostać. Moja żona nie ma matki, moje dzieci nie mają babci i nikt nie ma prawa wciskać mi takich, przepraszam, powiem wprost, pierdoletów, jakie ty mi wciskasz, Braun, bo mówisz to nad grobem mojej teściowej – mówił Hołownia.
Człowiek Hołowni: Nierówna walka
Przykłady takich utarczek można mnożyć. Nagrania z Hołownią, który odpowiada na pytania (a właściwie opinie) dotyczące wojny w Ukrainie, Rosji czy Unii Europejskiej, cieszą się ogromną popularnością w „antykonfederackim” internecie. Wyimki ze spotkań udostępniają przeciwnicy Mentzena i Brauna. „Orka w wykonaniu Hołowni”, „marszałek wybrał przemoc”, „wytarł podłogę konfederatą” – można przeczytać w komentarzach.
– Cóż, to jest nierówna walka – uśmiecha się jeden z polityków Polski 2050, gdy pytamy o potyczki Hołowni na wiecach. – Problem konfederatów polega na tym, że mają w głowie nawkładaną propagandę od Mentzena i powtarzają ją na spotkaniach bez większej refleksji. Gdy dochodzi do konfrontacji, to się okazuje, że te hasła są nie do obrony – komentuje nasz rozmówca, który sam często bywa na spotkaniach z Hołownią i rozmowy z wyborcami Mentzena lub Brauna obserwuje z bliska. – Część z nich czyta z telefonu przygotowane wcześniej tezy, a gdy rozmowa wyjdzie poza to, okazuje się, że nie potrafią sami z siebie odpowiadać na argumenty. Po spotkaniu widać, że z niektórych uchodzi ta para, którą mieli na początku – mówi. – Myślę, że to wzbudzi refleksję w wielu wyborcach Mentzena – dodaje.
Śmiertelny wróg
W wypowiedziach adwersarzy Hołowni słychać niepokoje, na których w kampanii gra Konfederacja – wysłanie polskich żołnierzy do Ukrainy czy Zielony Ład, który ma zrujnować gospodarkę. Żeby wymienić te najbardziej nośne po prawej stronie tematy. Bezpośrednie spotkania z wyborcami przeciwnych obozów bywają dla kandydatów trudne. Zdaje się, że Hołowni, przynajmniej te dotychczasowe, sprzyjają. Także dlatego, że w kampanii pozycjonuje się jako „antyMentzen”. Wprost wskazał go jako swojego głównego wroga. – Będę walczył z Mentzenem do ostatniej kropli politycznej krwi, bo to jest szkodnik, to jest pasożyt na tym, co dzisiaj chcemy w Polsce budować – mówił pod koniec lutego. To w odpowiedzi na te słowa kandydat Konfederacji stwierdził, że Hołownia to „skamląca chihuahua”. Retoryka Hołowni, gdy mówi o Mentzenie, nabiera ostrości, dla niektórych pewnie przesadnej lub wręcz histerycznej. Mentzen w jego optyce świat zamieni w piekło, w dodatku „pachnące Putinem” (spotkanie z mieszkańcami Gdyni) i jest „kandydatem chaosu, który doprowadzi do zniszczenia państwa” (spotkanie w Żukowie). Nasz rozmówca z Polski 2050 również razy wymierzone w konfederatów przedstawia jako walkę o dobro kraju. Ironizuje przy tym, że zwolennicy Mentzena chętnie przychodzą na spotkania z Hołownią, bo przynajmniej mogą porozmawiać z kandydatem. W samej Konfederacji nie dziwią się ostrym wypowiedziom. Politycy ugrupowania podkreślają, że dla Hołowni wybory prezydenckie to walka o polityczne przetrwanie.
Hołownia w porównaniu do innych kandydatów stosunkowo późno rozpoczął rzeczywistą kampanię. W połowie marca wziął urlop od obowiązków marszałka. Dla porównania, Mentzen od września objeżdża kolejne miasta i miasteczka. W sondażach nadal dzieli ich ogromna różnica, ale po stronie Hołowni widać delikatne odbicie. Opublikowane we wtorek badanie United Surveys dla Wirtualnej Polski liderowi Polski 2050 daje 7,1 proc. i wzrost o 2,1 pkt. proc. Przy 18,8 proc. Mentzena to nadal przepaść. – Sławomir Mentzen miał komfortową sytuację, bo kampanii Szymona nie było widać, a Nawrockiego jest słaba. To się powoli zmienia – słyszymy w ugrupowaniu Hołowni.