– Za nami kawał trudnej pracy, ale przed nami solidny plan – powiedział przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz.
– Wynegocjowana umowa koalicyjna to jasny sygnał, że Niemcy dostają zdolny do działania, dynamiczny rząd – dodał.
Jak zapowiedział Friedrich Merz, przyszła koalicja przeprowadzi reformy i będzie inwestować, by zachować stabilność Niemiec, zapewnić im większe bezpieczeństwo i wzmocnić je gospodarczo. – Europa może też liczyć na Niemcy – podkreślił przyszły kanclerz.
Rozmowy koalicyjne. „Sygnał nowego początku”
– Negocjacje koalicyjne były prowadzone pod dużą presją ze względu na globalną sytuację polityczną, „z wewnątrz i z zewnątrz” wiele sił „pracowało nie z nami, a przeciwko nam” – powiedział Merz.
Umowa koalicyjna jest „sygnałem nowego początku” – podkreślił.
SPD, CDU i CSU muszą teraz omówić wyniki negocjacji w swoich partiach. Dopiero gdy każdy z przyszłych koalicjantów wyrazi zgodę, powstanie rząd.
Merz wyraził przekonanie, że „uzyskamy zgodę naszych partii”, bo umowa ma na celu „zapewnienie, że naszemu krajowi będzie się w przyszłości lepiej powodziło”.
Niemcy. Umowa koalicyjna uzgodniona, jest warunek
Rozmowy koalicyjne rozpoczęły się 13 marca, trzy tygodnie po przedterminowych wyborach do Bundestagu. Wcześniej, w rozmowach wstępnych, CDU/CSU i SPD uzgodniły 11-stronicowy dokument dotyczący kluczowych kwestii, obejmujący m.in. złagodzenie tzw. hamulca zadłużenia na obronność i specjalny fundusz w wysokości 500 mld euro na inwestycje, głównie w infrastrukturę.
Warunkiem powstania koalicyjnego rządu jest zatwierdzenie umowy przez członków SPD w partyjnym referendum. W przypadku CDU decyzja należy do małego zjazdu partii, a w CSU wystarczy zgoda zarządu partii.
W wyborach parlamentarnych 23 lutego wygrał blok partii chadeckich CDU/CSU z wynikiem 28,5 proc. To zbyt mało, aby utworzyć samodzielny rząd. SPD zdobyła 16,4 proc.
Umowa koalicyjna w Niemczech. Spadek w sondażach
Jak pisze portal RND, Friedrich Merz mógłby zostać wybrany i zaprzysiężony na kanclerza w Bundestagu 7 maja. Tego samego dnia mogłoby dojść do zaprzysiężenia jego gabinetu.
Tymczasem – jak podkreślają niemieckie portale – sondaże stają się dla niego coraz bardziej nieprzychylne.
W jednym z ostatnich badań przeprowadzonych przez niemiecki instytut Forsa na zlecenie RTL na pytanie, czy Merz nadaje się na kanclerza, twierdząco odpowiedziało 32 procent ankietowanych. Przeciwnego zdania było natomiast 60 procent biorących udział w badaniu.
Słabnie również poparcie dla samej CDU – w ostatnim sondażu Sonntagstrend przeprowadzonym dla „Bilda” chadecja straciła dwa punkty procentowe i zrównało się notowaniami ze skrajnie prawicową AfD. Obie te partie uzyskały wynik 24 procent.