Choć Piotr Witwicki współprowadził debatę w Końskich i przez długi czas był w hali, gdzie starło się ośmioro kandydatów na prezydenta RP, nie dostrzegł, w jaki sposób Karol Nawrocki wniósł tam dwie miniaturowe flagi: Polski oraz środowisk LGBT. Drugą z nich – już podczas serii pytań i odpowiedzi – kandydat PiS postawił na pulpicie Rafała Trzaskowskiego, a ten najpierw ją schował, a następnie oddał Magdalenie Biejat.
Redaktor naczelny Interii uznał w najnowszym odcinku podcastu „Polityczny WF”, że Trzaskowski na taki bieg wydarzeń z flagą w roli głównej nie był przygotowany – podobnie jak jego sztab. Tymczasem takiego zabiegu ze strony Nawrockiego można było się spodziewać. Przypomnijmy, że w trakcie debaty w 2015 roku Andrzej Duda postawił przed Bronisławem Komorowskim proporczyk z logiem PO.
„Polityczny WF” – nowy odcinek w każdy piątek w serwisie Interia Wydarzenia oraz na platformach YouTube, Spotify i Podcasty Apple!
Natalia de Barbaro. Po co Trzaskowskiemu pomoc psychologa?
Z kolei Marcin Fijołek, prowadzący „Graffiti” w Polsat News, zwrócił uwagę, jak szybko organizowana przez komitet Trzaskowskiego debata, na którą sztab obecnego włodarza Warszawy zapewne miał jakiś pomysł, zmieniła scenariusz. Początkowo bowiem zetrzeć mieli się wyłącznie kandydaci KO oraz PiS, a dopiero w dniu tego wydarzenia okazało się, iż do Końskich zmierza również część ich rywali.
W „Politycznym WF-ie” usłyszeliśmy, kto w kuluarach wspierał Trzaskowskiego, a byli to chociażby minister edukacji Barbara Nowacka, szef resortu sportu Sławomir Nitras, posłanka Agnieszka Pomaska, ale i znana psycholog Natalia de Barbaro. Obecność tej ostatniej – w krytycznym tonie – podchwycili zwłaszcza niektórzy prawicowi politycy opozycji.
– Natalię de Barbaro wypatrzyłem wychodzącą z pokoju, na drzwiach którego była tabliczka „Rafał Trzaskowski”. Widać było, że uczestniczy w przygotowaniach. W internecie widziałem wiele zdziwienia, że jak to – terapeutka, psycholożka, autorka bestsellerów, przygotowuje Trzaskowskiego do debaty? To znaczy, że Trzaskowski się bał, nie mógłby rozmawiać z innymi bez wsparcia psychologa? – opisywał komentarze Marcin Fijołek.
Zaglądamy za kulisy debaty w Końskich! Zobacz nowy odcinek podcastu „Polityczny WF”
Dalszy ciąg tekstu pod wideo
Pomagała Tuskowi, teraz wspiera Trzaskowskiego. Kim jest Natalia de Barbaro?
Prowadzący „Graffiti” zastrzegł przy tym, że choć na pierwszy rzut oka wyglądało to, jakby Trzaskowski „musiał uczestniczyć w terapii, żeby być przygotowanym do debaty”, tak jednak nie było. – To normalne i chcę to jakoś oswoić. Nie dlatego, że jest mi jakoś blisko do Rafała Trzaskowskiego, tylko kandydaci są przygotowywani przez różne osoby: speców do PR-u, polityków mających parę kampanii za sobą, a czasem psychologów – wyjaśniał.
Jak przypomniał w podcaście Interii, Natalia de Barbaro 20 lat temu szykowała Donalda Tuska do prezydenckiej kampanii w 2005 roku, a potem – po przegranej lidera PO – pracowała nad nim. – Jak się wydaje skutecznie, bo w 2007 roku było zwycięstwo Tuska w wyborach parlamentarnych i początek poważnego duopolu Platformy oraz PiS – wskazał.
– Nie jest tak, że obecność psychologa przed debatą to coś dziwnego. To pokazuje, jak Rafał Trzaskowski poważnie do niej podchodził. Natomiast dla mnie było zadziwiające, jak mało było w nim ofensywnej sprawczości, kreatywności, bo debata była na jego warunkach. One się wysypały, bo debata nie była 1:1 z Nawrockim, tylko małym teleturniejem a’la „Jeden z dziesięciu”, ale mimo wszystko byłem zaskoczony, jak nie było w nim pasji, jak zdziwił się flagą – dodał Marcin Fijołek.
Debata w Końskich. Nawrocki już nie taki „nieopierzony”
Piotr Witwicki podkreślił natomiast, iż „każdy wiedział, że będzie flaga, tylko chyba nie sztab Rafała Trzaskowskiego”. – Wydaje mi się, że pod koniec Trzaskowski był zmęczony – pewnie taka jest specyfika kampanii, ale chyba dałoby się na to jakoś przygotować. Wszyscy byliśmy przecież zmęczeni, staliśmy tam po parę godzin – uzupełnił.
Jak przy tym zastrzegł, „też nie jest tak, że Trzaskowski wypadł jakoś tragicznie„. – Czasami brzmiał jak ten, który ma dość mocno przemyślane pewne rzeczy, nie jak u niektórych kandydatów, u których było słychać, że nad daną kwestią, o którą pytamy, czy pytają się wzajemnie, zastanawiali się może dwa tygodnie wcześniej – objaśnił.
Według redaktora naczelnego Interii reprezentant KO „pokazał przede wszystkim, że Karol Nawrocki sobie radzi„. – Zobaczyli to widzowie TVN czy TVP, gdzie Nawrocki jest rzadko pokazywany na żywo, bardzo krytycznie, a pokazano człowieka, który już nie jest takim „Nawrockim nieopierzonym”, niepotrafiącym odpowiedzieć na proste pytania, lecz mówi dość spójnie, jest w lepszej formie – zaznaczył.
Odmieniony Nawrocki. Zmianę zauważyli w sztabie Hołowni
Czy mamy więc do czynienia z „zadyszką” u Rafała Trzaskowskiego, odbijającą się w spadających, sondażowych wynikach? – To jest moment, do którego tak czy siak, musiało dojść. Nie może być tak, że przy tak długiej, intensywnej kampanii, a także doświadczeniu sztabu PiS, że poparcie jest zamrożone i koniec. Musiało dojść do chwili przesilenia (…). Karol Nawrocki pokazał, że może rywalizować – wyjaśniał Piotr Witwicki.
Marcin Fijołek wtrącił, że dzwonili do niego sztabowcy Szymona Hołowni z pytaniem, kto pracuje nad Nawrockim, gdyż u kandydata PiS zauważyli „bardzo dużą zmianę”, w ramach której przestał być „gościem, na którego można machnąć ręką”. – Nauczył się pewnych odruchów kampanijnych, jest w formacie nie tylko prezesa IPN, mówiącego wyłącznie o historii, a w każdym innym temacie pływającego bez wielkich umiejętności – powiedział.
Jak wyliczył, za działania Nawrockiego odpowiadają politycy PiS: Adam Bielan czy Paweł Szefernaker. – Słyszałem, że pracował też Marek Kochan – pisarz, człowiek od teatru, przygotowań polityków. Pytanie, czy bez niego, czy innych tego typu osób, Nawrocki nie wypracowałby czegoś takiego? – zastanawiał się.
Wybory 2025. Kto pomaga politykom wygrywać kampanię?
Zdaniem Piotra Witwickiego „nie ma nic złego” w tym, że pretendenci do Pałacu Prezydenckiego korzystają z pomocy branży szkoleniowej, która w naszym kraju jest „olbrzymia”. – Prezesi firm, dyrektorzy chodzą na szkolenia, uczą się występów publicznych. Czemu kandydaci mieliby z tego nie korzystać? – pytał.
Kwitując, przypomniał, że na polskiej scenie politycznej po 1989 roku wygrywali ci, którzy umieli „wytrzymać ciśnienie”. – Pewnie Karol Nawrocki przeszedł taki „test słabych sondaży”, ale na razie dynamika jest spora i chyba nie ma jednak takiego poparcia, jakie miał mieć – podsumował redaktor naczelny Interii.