W sobotę odbył się pogrzeb papieża Franciszka, który zgodnie ze swoją wolą, spoczął poza Watykanem, w rzymskiej Bazylice Matki Bożej Większej.
– Dla samego Franciszka była to świątynia szczególnie droga. Obowiązkowy przystanek na trasie papieża. Zawsze przed każdą podróżą i po powrocie z każdej pielgrzymki zagranicznej zaglądał właśnie do tej świątyni. Również tuż po wyborze na papieża, następnego ranka pierwsze kroki skierował właśnie do bazyliki – mówi w wideocaście Interii „Studio Watykan” Magdalena Wolińska-Riedi, wieloletnia korespondentka z Watykanu i obywatelka tego państwa.
Dlaczego papież tak ukochał ten kościół? – Znajduje się tam słynna ikona Salus Populi Romani (Ocalenie Ludu Rzymskiego – red.) bardzo droga Rzymianom, którzy zwracają się do niej, prosząc o łaski i opiekę od wielu wieków. Zresztą legenda mówi, że to ikona malowana ręką Łukasza Ewangelisty – tłumaczy Wolińska-Riedi.
Franciszek modlił się przed słynnym obrazem już jako student, młody jezuita. Ostatni raz zjawił się w bazylice tuż przed Niedzielą Palmową.
Testament, w którym papież zwarła ostatnią wolę odnośnie do pochówku, nie był zaskoczeniem dla tych, którzy śledzili jego wypowiedzi. Franciszek już w 2022 roku powiedział, że chce być pochowany w Santa Maria Maggiore.
Niezwykła klamra pomiędzy pontyfikatami Franciszka i Jana Pawła II
Magdalena Wolińska-Riedi zwraca uwagę na szczególny czas, w którym świat żegna kolejnego papieża.
– Mamy tu niezwykłą klamrę, która spina pontyfikat Jana Pawła II z pontyfikatem Franciszka w kontekście miłosierdzia. Jutro mamy święto miłosierdzia ustanowione przez papieża Jana Pawła II w 2000 roku, czyli dokładnie 25 lat temu. Nasz papież Jan Paweł II powracał do domu ojca dokładnie 20 lat temu właśnie w sobotę przed niedzielą miłosierdzia, czyli w dzień, kiedy pochowaliśmy papieża Franciszka – zwraca uwagę.
Papież bez papieskiego dworu
Magdalena Wolińska-Riedi przyznaje, że właściwie przez cały pontyfikat papież Franciszek mówił, że chce być blisko ludzi. – Z tego względu zdecydował się na mieszkanie poza Pałacem Apostolskim, żeby nie być odseparowanym od innych ludzi, żeby móc zjechać windą z drugiego piętra, gdzie miał swój pokój, żeby pójść samodzielnie do kuchni, być niezależnym – opowiada.
Dziennikarka wspomina, że pod adres Domu Świętej Marty spływały listy z całego świata, na które papież sam chciał odpowiadać.
Franciszek nie miał swojego dworu papieskiego, w swoim pontyfikacie miał kilku sekretarzy, a nie jednego od początku do końca. – Sam powiedział, że nie chce, żeby przyzwyczajali się za bardzo do władzy, dlatego wymieniał ich co trzy lata – mówi dziennikarka.
Sąsiedztwo z papieżem Franciszkiem. „Żyliśmy tuż obok”
Magdalena Wolińska-Riedi od lat mieszka w Watykanie, a przez kilka lat była sąsiadką papieża Franciszka. Jak sama mówi na tym polega „niezwykłość jej życia”.
– Od momentu wyboru Franciszka na papieża żyliśmy tuż obok niego. Zamieszkaliśmy za murami Watykanu ze względu na to, że mój mąż był gwardzistą papieskim – mówi.
W Watykanie zamieszkała już za czasów Jana Pawła II. – To też było dla mnie absolutnie wyjątkowe. Później pojawił się Benedykt XVI i nagle papież z końca świata, który przyjechał busikiem razem z innymi kardynałami do Kaplicy Sykstyńskiej na konklawe – wspomina Wolińska-Riedi.
Korespondentka przyznaje, że nie spodziewała się, że papież będzie poruszał się pośród mieszkańców. Wspomina pierwsze spotkanie z Franciszkiem na dziedzińcu Pałacu Apostolskiego krótko po jego wyborze. Szła wtedy z córkami do Ogrodów Watykańskich.
– Nie miałam pojęcia, że to papież, nikt się nie spodziewał, że przyjedzie takim zwykłym samochodem. Pamiętam, jak skinął na nas i wysiadł w białej sutannie. Byłam trochę przerażona, bo to był zupełnie ktoś nowy – dodaje dziennikarka.
– Papież przedstawił się i powiedział, że on tu teraz będzie mieszkał. To było coś uroczego i taki był do końca – wspomina Magdalena Wolińska-Riedi.
Cała rozmowa z Magdaleną Wolińską-Riedi w wideocaście Interii „Studio Watykan”: