Podczas debaty prezydenckiej „Super Expressu” Szymon Hołownia poinformował, że przedłożył w Sejmie projekt ustawy wprowadzający obowiązek przeprowadzenia referendum w przypadku pojawienia się pomysłu wyjścia z Unii Europejskiej.
– Dziś potrzebne jest do tego tylko 116 posłów. Czy zagłosuje pan za takim projektem? – zapytał posła Wolnych Republikanów Marka Jakubiaka.
– Ja mam nadzieję, że wtedy, kiedy już pan to uruchomi (ustawę – przyp. red.), ja już będę prezydentem, a więc to ja ogłoszę to referendum – odpowiedział mu Jakubiak.
Polityk przypomniał, że wywodzi się z ugrupowania Kukiz’15, które niosło na swoich sztandarach postulat pytania się o najważniejsze sprawy obywateli.
Debata prezydencka „Super Expressu”. Marek Jakubiak o referendum ws. wyjścia z UE
Zdaniem Jakubiaka nadchodzi moment, w którym trzeba zadać pytanie, „czy obecność w Unii Europejskiej jeszcze nam się opłaca„. – To widać po sondażach, po tym, w jaki sposób jesteśmy traktowani przez Unię. Jak bardzo jest to kolesiowskie traktowanie – argumentował.
– Niestety, panie marszałku, mówi pan o nepotyzmie, a przed chwilą się dowiedziałem, że wiceprezydentem jest jeden z członków 2050. Korytko, korytko – dodał poseł. – Nie mówimy o majątku, mówimy o funkcjach publicznych – wtrącił Hołownia.
– Chcę powiedzieć, że fundamentem demokracji jest lud i odpowiedzi na pytania, dlatego bardzo mnie to irytuje, jak 200 tys. ludzi składa swoją inicjatywę ustawodawczą, a niestety pod pana rządami te 200 tys. idzie do kosza w pierwszym czytaniu. To jest bardzo przykre i to było dla mnie upokarzające – kontynuował Jakubiak.
W odpowiedzi Hołownia przypomniał, że na początku sprawowania swojego urzędu marszałka Sejmu zajął się 10 projektami obywatelskimi, które znajdowały się wcześniej w „sejmowej zamrażarce” oraz nadał bieg 28 ustawom złożonym przez opozycję.
– Zgadzamy się co do tego, że referenda w Polsce powinny coraz częściej być przedmiotem demokratycznego namysłu, a co do UE to mam wrażenie, że i pan przekona się, że bycie w niej dużo bardziej nam się opłaca niż ryzykowanie tego, że znajdziemy się na wschodzie – podsumował marszałek Sejmu.