W Watykanie końca dobiegać będzie czas sede vacante, czyli pustego tronu. W tym najmniejszym państwie świata panuje przekonanie, że decyzja o wyborze nowego papieża zapadnie w ciągu 48 godzin od rozpoczęcia konklawe.
Zanim zamknięto drzwi do Kaplicy Sykstyńskiej, przed kardynałami stało ważne zadanie: określić, jakie są obecnie największe problemy Kościoła i jaki papież będzie w stanie im podołać.
Jednak to inny temat wywołał emocje i tarcia między duchownymi. Chodziło o ocenę pontyfikatu papieża Franciszka, który dla części miał okazać się rozczarowaniem.
Tarcia przed konklawe. Krytyka pontyfikatu Franciszka
Czy w takim razie możemy się spodziewać, że kolejny pontyfikat będzie kontynuacją poprzedniego? – Te spotkania pokazały, że wcale nie jest oczywiste, że to będzie kontynuacja w sensie ścisłym i zostanie wybrany ktoś z najbliższych współpracowników papieża Franciszka – mówi gość „Studia Watykan” Edward Augustyn, watykanista i szef działu religijnego w „Tygodniku Powszechnym”.
Mowa tutaj o kardynałach Pietro Parolinie i Matteo Zuppi, którzy byli bardzo blisko związani z papieżem Franciszkiem i są wymieniani wśród papabili.
– Na kongregacjach dochodziło do mocnej krytyki pontyfikatu papieża Franciszka. Wyrażali ją często starsi kardynałowie, którzy w konklawe nie będą brali udziału. Jednak przez to, że wytykali różnego rodzaju błędy, pokazywali problemy, jakie stwarzał według nich papież Franciszek, to w jakiś sposób ustawiali narrację i myślenie choćby tych niezdecydowanych kardynałów – przyznaje Augustyn.
Co najczęściej było przedmiotem krytyki ze strony kardynałów? – Papież Franciszek dla wielu był rozczarowaniem – mówi wprost watykanista.
Kardynałowie u władzy. „Poczuli się silni”
Podczas tzw. prekonklawe zarzucano papieżowi, że za bardzo skoncentrował się na sprawach duszpasterskich, zaniedbując kwestie doktrynalne czy prawne, a wręcz wprowadzając chaos w tych kwestiach poprzez różnego rodzaju niejednoznaczne wypowiedzi.
Na kongregacjach dochodziło do mocnej krytyki pontyfikatu papieża Franciszka. Wyrażali ją często starsi kardynałowie, którzy w konklawe nie będą brali udziału
– Pojawiły się też głosy, że zdezorganizował kurię rzymską, bo wprowadził na najwyższe stanowiska osoby świeckie, w tym kobiety, co też nie podobało się starszym kardynałom – dodaje nasz rozmówca.
Przyznaje, że były to te same zarzuty, które powtarzano za życia papieża.
– Wtedy wielokrotnie była to krytyka dość stonowana i nie tak personalna. Po śmierci Franciszka rząd w Kościele przejęli kardynałowi i poczuli się silni u władzy i w prawie, żeby wytyczać nowe ścieżki albo korygować poprzednie na przyszły pontyfikat. Robili to czasem w sposób bardzo zdecydowany i ostry, co wiemy z przecieków z kongregacji – przyznaje watykanista.
Skrajne poglądy kardynałów
Papież Franciszek określany był, jako liberalny, najchętniej krytykowali go przedstawiciele konserwatywnej strony Kościoła.
Edward Augustyn zauważa jednak, że na obecnym konklawe dużo trudniej, niż na poprzednich, wyznaczyć dwie frakcje: konserwatystów i progresistów.
– Nawet papież Franciszek w niektórych kwestiach był bardzo postępowy, a w niektórych był konserwatywny. I większość kardynałów jest właśnie takich. Są konserwatywni w kwestiach moralnych, etycznych, a bardzo postępowi w kwestiach duszpasterskich i społecznych – mówi.
Wśród elektorów jest kilku typowych konserwatystów i radykalnych progresistów, ale zdaniem Augustyna oni nie mają szans na wybór, właśnie przez wzgląd na swoje skrajne poglądy. Natomiast mogą mieć wpływ na narrację, jaki papież powinien być wybrany.