O sprawie donosi ABC News. Kobieta płynęła kajakiem podczas spływu rzeką Tiger Creek. Wypadek miał miejsce niedaleko ujścia do jeziora Kissimmee.
To środkowa Floryda, na południe od Orlando. Niedaleko znajduje się Park Stanowy Jeziora Kissimmee. Żyją tam aligatory, które na terenie Florydy wciąż występują jeszcze licznie.
Aligator missisipski jest jednym z dwóch istniejących na świecie gatunków aligatorów, których nie należy mylić z kajmanami czy krokodylami właściwymi. Z pierwszymi tworzą wspólną rodzinę, z drugimi – rząd, ale to jednak zupełnie inne zwierzęta. Na pozór podobne, mają inną sylwetkę, inny pysk i inne zachowania.
Cechą odróżniającą je od innych krokodyli jest to, że żyją w klimacie umiarkowanym, poza tropikami. Aligator chiński zachował się jeszcze w Chinach, a aligator missisipski to mieszkaniec południowo-wschodnich USA, od Teksasu po Georgię. Floryda to jego sanktuarium.
3,5-metrowy aligator wywrócił łódź
Te zwierzęta nie są tak ogromne jak krokodyle różańcowe z Azji i Australii czy krokodyle nilowe z Afryki, ale dorodne aligatory missisipskie mogą dorastać do niemal 6 metrów.
Najczęściej jednak spotyka się osobniki mniejsze. To zwierzę, na które natrafił nieszczęsny kajak mieszkanki Florydy, miało mierzyć – wedle doniesień mediów – około 3,5 metra.
Szczegóły incydentu nie są znane. Kajak kobiety znalazł się na płytkiej wody uchodzącej do jeziora rzeki, woda sięgała do pasa. Zwierzę wywróciło łódkę i złapało kajakarkę za rękę. W wodzie znalazł się również jej mąż, który próbował odpędzić aligatora, ale bezskutecznie. Rzeka zabrała kobietę, potem odnaleziono jej martwe ciało.
Florida Fish and Wildlife Conservation Commission zarządzająca zasobami naturalnymi stanu nazwała wypadek „koszmarną stratą”, ale dodała, że aligatory niezwykle rzadko atakują i uśmiercają ludzi.