Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski „The Economist”, z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu.
10 lat temu zgromadzenia Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) przypominały przykościelny bazarek. Ze stołów na kozłach członkowie sprzedawali kalendarze domowej roboty, reklamowali kluby („Chrześcijańscy żołnierze dla UKIP”), oferując przy tym ciasto owocowe, co było ukłonem w stronę epitetu, który nadał im ówczesny premier David Cameron.
Łączyli w sobie jadowite spojrzenie na Unię Europejską połączone z autoironicznym ekscentryzmem. Niewielu wyobrażało sobie, że ci hobbyści i ich niekonwencjonalny, odziany w tweed przywódca, Nigel Farage, wkrótce spełnią swoje marzenie o wyrwaniu Wielkiej Brytanii ze wspólnoty europejskiej.
A teraz porównajmy ten obrazek z wiecem zorganizowanym w kwietniu – w ogromnej sali koncertowej w centrum Birmingham – przez Reform UK, czyli partię, której obecnie przewodzi Farage.
Wydarzenie miało sygnalizować rozpoczęcie jego kampanii przed wyborami lokalnymi, które odbyły się w niektórych częściach Anglii 1 maja. Podłoga areny została przemieniona w zaniedbaną ulicę handlową, zaś Farage wynurzył się z ciemności na mechanicznej koparce przy dźwiękach głośnej muzyki i oszałamiających światłach, po czym zasypał wiwatujący tłum darmowymi koszulkami wystrzeliwanymi ze specjalnego pistoletu.
Wielka Brytania. Polityczny powrót Nigela Farage’a
Uchwycenie różnicy między UKIP a Reform UK jest konieczne, aby zrozumieć radykalne zmiany zachodzące w brytyjskiej polityce.
W ostatnich miesiącach „The Economist” śledził kampanię Farage’a w całej Anglii, co świadczy to o tym, że partia – choć dopiero w zalążku – jest bardziej popularna i lepiej zorganizowana niż jej poprzedniczka.
Z kolei sam Farage – człowiek, który prawdopodobnie usiłował zmienić Wielką Brytanię bardziej niż ktokolwiek inny w tym stuleciu – wydaje się dziś twardszym, bardziej zdyscyplinowanym i skuteczniejszym politykiem. I rozpoczyna przedsięwzięcie, które może mieć jeszcze większe konsekwencje.
UKIP, a po niej Partia Brexitu (jak pierwotnie nazywano prawny podmiot Reform UK) działały niczym kliny: grożąc podziałem elektoratu konserwatywnego, Farage doprowadził torysów najpierw do referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej, a następnie do twardej formy brexitu. Cel ugrupowania sięga jednak znacznie dalej: nie chodzi o to, by nękać torysów, ale by zastąpić ich jako dominującą partię brytyjskiej prawicy.
– To jest przejęcie – mówi stanowczo Farage na marginesie wiecu wTrowbridge w hrabstwie Wiltshire. – Konserwatyści odeszli, przestali się liczyć. To jest nowa siła – podkreśla. Na scenie zostaje przedstawiony jako następny premier Wielkiej Brytanii. Przewodniczący Reform UK Zia Yusuf twierdzi, że partia zapewni sobie większość rządzącą z 350-400 deputowanymi już w następnych wyborach parlamentarnych.
Podobnie jak w przypadku drugiej kadencji Donalda Trumpa, bardziej profesjonalna kampania niekoniecznie oznacza umiarkowany program wyborczy. Podczas gdy programowo Reform UK jest zadłużona w dziedzictwie Thatcher, wielu jej wyborców to robotnicy i zwolennicy interwencjonizmu. Ugrupowanie łączy w sobie fiksację Farage’a na punkcie imigracji z apetytem na obniżki podatkówLiz Truss (przez krótki czas premierki z ramienia torysów) i polityką przemysłową Jeremy’ego Corbyna (byłego lidera Partii Pracy).
Program Reform UK. Na celowniku migracja i podatki
Farage obiecuje wprowadzić politykę „zerowego salda migracji” i wypowiedzieć Europejską Konwencję Praw Człowieka, aby przyspieszyć deportacje cudzoziemców.
Zamierza też podnieść próg, od którego płaci się podatek dochodowy z 12 570 funtów do 20 000 funtów rocznie, znieść podatki od spadków i zrezygnować z polityki redukcji emisji.
Ponadto obiecuje przywrócenie dopłat do paliw dla emerytów, nacjonalizację sektora wodnego i stalowego, jednocześnie opowiadając o tym, jak „świat wielkich korporacji” krzywdzi maluczkich. – Inwestorzy i operatorzy, zwróćcie na to uwagę – podkreśla Richard Tice, zastępca przewodniczącego Reform UK i deputowany do Izby Gmin, ujawniając swój plan zakazania firmom energetycznym wypłacania dywidend, dopóki nie zburzą nieestetycznych pylonów.
Prawda jest jednak taka, że Farage nigdy nie lubił rozdrabniać się w polityce. Na szczegółowe plany na pierwszy miesiąc ewentualnych rządów – jak mówi – musielibyśmy poczekać od roku do 18 miesięcy przed wyborami. Obiecuje również wyciągnąć wnioski z drugiej, radykalniejszej kadencji Trumpa.
– Kiedy Trump wygrał wyścig (o Biały Dom) w 2017 roku, nie wiedzieli, co robić, prawda? Tym razem wiedzą – twierdzi.
Kolejną inspiracją jest premierka Włoch Giorgia Meloni, która wyniosła do władzy Braci Włochów (wł. Fratelli d’Italia, FDL – red.) z radykalnie prawicowego marginesu. Jak sądzi Farage, Meloni udowodniła tym samym, że jest „stabilna”, jednocześnie przekręcając pokrętło w kwestiach społecznych na prawo.
– Wszyscy mówili: „O mój Boże, Mussolini wrócił”. Bynajmniej – przekonuje, dodając, że „rozpoczęta przez nią walka z imigracją jest dość intensywna”.
Najnowsze sondaże. Czy Farage może uzyskać większość?
Mówienie o rządowej większości w przypadku Reform UK może wydawać się fantastyką, a nawet urojeniem – jak w przypadku biegacza amatora, który zapragnął powalczyć o olimpijskie złoto. Farage podjął już bowiem osiem prób wejścia do parlamentu, a jego partia ma obecniezaledwie czterech z 650 brytyjskich deputowanych. Piąty z nich, Rupert Lowe, został zawieszony po toksycznej kłótni z Farage’em – wyniszczający wzorzec, który powtarzał się przez lata funkcjonowania UKIP.
Mimo to ugrupowanie utrzymuje się w sondażach na stałym poziomie, znacznie wyprzedzając przy tym swoje poprzedniczki. Nasz tracker sondaży umieszcza je obecnie na pierwszym miejscu – z wynikiem 25 proc. poparcia – wśród wszystkich brytyjskich partii w ogóle.
W przestarzałym brytyjskim systemie wyborczym niewielkie zmiany w poparciu mogą przynieść radykalnie odmienne wyniki. W przypadku jednolitego „wahnięcia” w całym kraju zdobycie dodatkowych 2 proc. wyborców kosztem torysów zwiększyłoby hipotetyczny wynik Reform UK – około 234 deputowanych – o kolejne 63 miejsca w parlamencie.
Wybory. Reform UK może rozbić dwupartyjny systyem polityczny
– Podczas gdy Reform UK stanowi strategiczne zagrożenie dla Partii Pracy, dla torysów ma ona wręcz egzystencjalne znaczenie – mówi Rob Ford z Uniwersytetu w Manchesterze.
Jak sądzi, grozi im podobny los, co dawnej Partii Liberalnej w latach 20., która została zastąpiona przez powstającą Partię Pracy.
Około 25 proc. tych, którzy w 2019 r. głosowali na Borisa Johnsona, pięć lat później zwróciło się w kierunku Reform UK, doprowadzając torysów do najbardziej dotkliwej porażki od 1832 r. (podczas gdy tylko 10 proc. ich wyborców zasiliło wynik Partii Pracy).
Pozbawiona władzy – i zarządzana w sposób dość akademicki przez Kemi Badenoch – partia dalej się rozpada. W 2024 r. kolejne 17 proc. toryskich głosów przesunęło się na korzyść Reform UK, w porównaniu z zaledwie 4 proc. dodatkowych głosów dla Partii Pracy – wynika z sondażu YouGov. Wyborcy torysów są również bardziej skłonni twierdzić, że Reform UK jest „silna” lub „troszczy się o zwykłych ludzi”.
Brytyjczycy mają dość. Słabnie poparcie dla rządu
Wzrost popularności Reform UK wydają się napędzać dwa czynniki. Po odsunięciu konserwatystów od władzy Farage przedstawia ugrupowanie jako bardziej energiczną alternatywę dla niepopularnego rządu Partii Pracy w systemie, który jako taki faworyzuje dwupartyjną rywalizację. Gdyby jego narracja przyjęła się wśród większej liczby torysowskich darczyńców i członków, mógłby wygenerować znaczący przypływ gotówki.
Drugą kwestią jest imigracja, którą wyborcy Reform UK znacznie częściej niż ogół elektoratu wymieniają jako swój główny priorytet. Od 2021 r. saldo migracja do Wielkiej Brytanii znacznie przekracza długoterminowe trendy, a Farage jest skłonny opowiedzieć się za radykalnymi rozwiązaniami, których nie popiera Badenoch.
Analizując wybory powszechne z 2024 r., można wyciągnąć jeszcze gorsze wnioski dla torysów. Po pierwsze, Reform UK może być trudna do wyparcia. Istnieje bowiem „niezwykła ciągłość” jej popularności w miejscach, w których: w 2015 r. UKIP robiła swoje najlepsze wyniki, w 2016 r. głosowano za brexitem, w 2024 r. głosowano na Reform UK – wskazuje w niedawnym artykule Oliver Heath z Royal Holloway, Uniwersytetu Londyńskiego i jego współpracownicy.
Wraz z poprawą notowań w sondażach partia Farage’a umocniła swoje poparcie wśród osób starszych, białych, robotników i eurosceptyków.
Po drugie, brak koordynacji utrudnia działanie prawicy. Lewicowi wyborcy chętnie poparli tych kandydatów spośród Partii Pracy, Liberalnych Demokratów lub Zielonych, którzy mają największe szanse na zwycięstwo – udowadniają w innym artykule Marta Miori i Jane Green z Nuffield College w Oksfordzie. Takich „taktycznych” głosowań między torysami a reformatorami nie było jednak zbyt wiele.
Nowa twarz Farage’a. Zniknęły tweedy i jowialność
Farage opuścił UKIP w przekonaniu, że jeśli jakakolwiek jego partia ma kiedyś zatriumfować, musi mocno trzymać ją w garści. Reform UK jest o wiele bardziej zręczna w swoich działaniach, co przypisuje się Yusufowi, 38-letniemu byłemu bankierowi Merrill Lynch, który dorobił się fortuny, zakładając luksusową aplikację konsjerżowską (konsjerż to osoba zajmująca się załatwianiem różnych spraw i spełnianiem życzeń klientów – red.).
Szacuje się, że partia ubiega się obecnie o 99,3 proc. możliwych miejsc w radach miejskich, czyli więcej niż jakiekolwiek inne ugrupowanie. Przypomnijmy, że w 2016 r. UKIP wystawił kandydatów do obsadzenia zaledwie 50 proc. stanowisk radnych.
Farage zabiega również o względy darczyńców torysów: niektórzy ponoć widzą w nim ostatnią nadzieję dla podupadającego narodu.
Niegdyś jego współpracownicy wylegiwali się w tweedach i krawatach w UKIP-owskiej stołówce. Dziś nowe pokolenie w eleganckich niebieskich garniturach biega dookoła, zerkając na zegarki.
I choć sam temu zaprzecza, Farage również się zmienił. Stara, wesoła spontaniczność ustąpiła miejsca czemuś ostrzejszemu, mniej jowialnemu i bardziej rozdrażnionemu. Tak często i zdecydowanie powtarza, że przejmie władzę, że prawdopodobnie sam już w to wierzy. Niedawno skarżył się na przestarzałe metody pracy brytyjskiego parlamentu. Jak stwierdził, wszystko to się zmieni – gdy tylko jego ludzie przejmą władzę.
Wielka Brytania. Czy możliwy jest pakt na prawicy?
Na wiecach wygłasza swoje chrapliwe oratorium staccato bez nut, zawsze dokładnie tak samo. To owoc 50-letniej praktyki, która wiodła od klubu debat Dulwich College przez niemal puste sale konferencyjne w połowie lat 90. aż do gmachu Parlamentu Europejskiego.
Nowością jest jednak władcza atmosfera. Wyłaniając się z tyłu hali w Doncaster przy entuzjastycznym aplauzie, stoi wyprostowany, bez uśmiechu, otoczony przez ochroniarzy. Co dzieje się w jego umyśle? – Wiele osób mi zaufało. Taka jest brutalna prawda – mówi. – Ludzie chcą przywództwa. Ludzie chcą kogoś, na kim mogą się wzorować. Ludzie zawsze tacy byli i zawsze będą – podkreśla. To nie jest dawny Farage.
Efektem tej przemiany jest rosnąca grupa konserwatywnych polityków, którzy wzywają do zawarcia paktu „jednoczącego prawicę”, celem podzielenia się elektoratami z Reform UK i oszczędzenia torysów przed anihilacją. Oznacza to upadek 15-letniej strategii mającej na celu powstrzymanie Farage’a poprzez przelicytowanie go w kwestiach Europy i imigracji.
Choć Badenoch upiera się, że nie może być mowy o interesach z człowiekiem, który chce torysów zniszczyć, presja może wzrosnąć.
Co by z tego wynika dla Farage’a? Nie ma zbyt wiele sensu w dążeniu do porozumienia z torysami, gdy sondaże Reform UK są coraz lepsze. (- Czy oni myślą, że jesteśmy głupi? – komentuje jedno z naszych zaufanych źródeł). Każda tego typu umowa zależy od tego, czy w przededniu wyborów parlamentarnych okaże się, że zwiększy ona szanse na zdobycie mandatów. Opcje są dwie: samodzielnie powalczyć o większość, a jeśli nie będzie na to widoków, wejść w koalicję z torysami. Tak czy inaczej, niedługo Farage może znaleźć się wśród najpotężniejszych ludzi wWielkiej Brytanii.
Tekst przetłumaczony z „The Economist”© The Economist Newspaper Limited, London, 2025
Tłumaczenie: Nina Nowakowska
Tytuł, śródtytuły, lead oraz skróty pochodzą od redakcji
- Rewolucyjna zmiana w Wielkiej Brytanii. Premier poległ na własnej zagrywce
- Po latach wrócił do polityki. „Spektakularne” rozpoczęcie kampanii