Ladakh, czyli Kraina Wielkich Przełęczy, leży między dwoma najwyższymi pasmami gór na świecie – Himalajami i Karakorum. W którym państwie? Otóż to jest właśnie dyskusyjne.
Ladakh jest administrowany przez Indie i znajduje się w granicach tego państwa, aczkolwiek pretensje do niego zgłasza sąsiedni Pakistan, podobnie jak do Kaszmiru. Już w 1947 r., gdy kolonialna perła w brytyjskiej koronie zyskiwała niepodległość i rozpadało się na Indie i Pakistan, wojska pakistańskie najechały Ladakh.
Konflikt Indii i Pakistanu o Kaszmir i Ladakh trwa od lat. Jeszcze w 1999 r. tego właśnie górskiego regionu dotyczyła wojna kargilska, a kiedy w 2019 r. indyjski parlament przyjął ustawę oddzielającą buddyjski Ladakh od islamskiego Kaszmiru, napięcie indyjsko-pakistańsko znowu wzrosło. Tej wiosny mamy jego kolejną odsłonę – atak Indii na tereny Pakistanu, by powstrzymać zagrożenie terrorystyczne.
Cała ta polityka i trwające od prawie 80 lat konflikty Indii z Pakistanem mają ogromne znaczenie dla przyrody tego newralgicznego regionu. Newralgicznego politycznie, ale i przyrodniczo. Przyroda Ladakhu to unikat, a irbis śnieżny jest na to dowodem.
Irbis to kot serca Azji, od Mongolii po Afganistan
To jeden najrzadszych na świecie kotów, którego niegdyś mało kto widział żywego na wolności. Irbisy są bowiem drapieżnikami wysokich gór Azji, od Mongolii po Afganistan. Mają grube, jasne futro chroniące przed zimnem i bardzo długi, puszysty ogon służący do utrzymania równowagi podczas biegów i skoków po skałach. To pozwala mu nie runąć w przepaść i nie doznać kontuzji, gdy ściga swe ofiary – górskie kopytne albo gryzonie czy szczekuszki.
Policzenie irbisów w górach azjatyckich to trudna sprawa, ale rozwój techniki, fotopułapek, obserwacji na podczerwień i z dronów pomaga. Dzięki temu wiemy, że najwięcej tych kotów mieszka w Chinach. To może nawet 4 tys. zwierząt mieszkających w Tybecie, Tienszanie, w chińskiej części Himalajów i Ałtaju.
Tysiąc irbisów ma Mongolia, a Nepal, Pakistan czy Kirgistan – po 400 do 500 osobników. W Tadżykistanie, Uzbekistanie, Afganistanie, Kazachstanie czy Rosji została już garstka śnieżnych kotów, podobnie jak w Bhutanie, chociaż on chroni je radykalnie.

Policzyli irbisy w Ladakhu. To ważne miejsce
Liczenie indyjskich irbisów przeprowadzono w latach 2019-2023 pod kierunkiem Wildlife Trust of India, który założył fotopułapki na powierzchni ponad 120 tys. kilometrów kwadratowych domniemanych siedlisk tych kotów.
2 tys. fotopułapek zarejestrowało 241 irbisów. Po zestawieniu tego materiału z tropami, odchodami i innymi śladami zwierząt udało się zidentyfikować 718 osobników w całych Indiach.
Teraz czytamy o nowym badaniu liczby irbisów w Indiach przeprowadzonym przez naukowców pod przewodnictwem Union Territory of Ladakh i Wildlife Institute of India. Zespół sprawdził populację i rozmieszczenie irbisów śnieżnych oraz ich ofiar, stosując system podwójnego pobierania próbek.
Miało to miejsce właśnie na terenie Ladakhu w Indiach, tuż przed wybuchem kolejnego konfliktu z Pakistanem. O wynikach czytamy w PLoS One . Skuteczna ochrona zagrożonych gatunków zależy od dokładnej naukowej oceny ich występowania i stanu populacji, jednak informacje te są często niewystarczające lub mają niską wiarygodność naukową – podkreślają badacze.

Dzięki próbkom z 956 lokalizacji i fotopułapkom rejestrującym zdjęcia podczas 97 313 nocy udało się uzyskać 26 130 zdjęć. Na nich znajduje się zidentyfikowanych 126 unikalnych irbisów. Zidentyfikowano je dzięki wzorom na futrze, zwłaszcza układowi plam na głowie.
Dzięki temu wiemy, że zagęszczenie irbisów w Ladakhu to 3,18 osobnika na 100 kilometrów kwadratowych i zależy ściśle od liczby potencjalnych ofiar. Także tych udomowionych, bowiem irbisy porywają domowe owce, kozy, niekiedy młode jaki i muły.
Skupisko irbisów w Ladakhu ma więc ogromne, globalne znaczenie. Stanowi aż dwie trzecie wszystkich indyjskich irbisów, prawie 500 osobników.
I nie wiadomo, co dalej. Jeżeli konflikty między Indiami a Pakistanem będą się nasilały, odbije się to na zwierzętach. W ostatnich latach irbisy i inni mieszkańcy Ladakhu mieli nieco oddechu od działań zbrojnych. Teraz dawne koszmary wracają.