W Warszawie funkcjonują co najmniej trzy kawiarnie, które zdecydowały się na wprowadzenie stref bez laptopów. To odpowiedź na potrzeby klientów, którzy szukają miejsc do spokojnych spotkań, a zarazem reakcja na osoby, które potrafią godzinami przesiadywać przy komputerze przy jednej kawie.
Dziennikarka Wirtualnej Polski sprawdziła jak strefy bez laptopów działają w praktyce. Okazuje się, że stoliki z nalepkami „laptop free” są na tyle małe, że wielu klientów może mieć trudności z ich zauważeniem. Tak jest chociażby w Ministerstwie Kawy przy ul. Marszałkowskiej. Goście mogą korzystać tam z laptopów w miejscach przy oknie. Tyle że tam przy jednym parapecie mogą siedzieć jedynie trzy osoby.
Kawiarnie wprowadzają stefy bez laptopów. Klienci blokują stoliki
W STOR Cafe na ul. Brackiej strefy bez laptopów znajdują się na antresoli, a w Coffeedesk przy ul. Wilczej oznaczenia są ruchome, co pozwala na elastyczne zarządzanie przestrzenią. – Mocno wierzymy, że kawiarnie nie powinny stawać się przestrzeniami coworkingowymi. A tych ostatnich jest już w Warszawie bardzo dużo. Tuż obok kawiarni przy Brackiej działa WeWork i osoby, które tam pracują chętnie nas odwiedzają, żeby odpocząć od zawodowych obowiązków, ale też czasem omówić aktualne sprawy firmowe. Tyle że bez komputera – mówi w rozmowie z portalem Krzysztof Rzyman, właściciel STOR Cafe, podkreślając, że zależy mu, aby kawiarnie nadal były przede wszystkim miejscem spotkań.
Krzysztof Mika, Head of Retail w sieci kawiarni i sklepów Coffedesk przyznaje, że pomysł stworzenia strefy bez laptopów zrodził się z potrzeby gości. – Coraz częściej słyszeliśmy, że trudno im znaleźć miejsce na spokojną kawę – szczególnie w godzinach szczytu, gdy wiele stolików zajmowali klienci pracujący przy komputerach przez dłuższy czas. Zależy nam na tym, by każdy czuł się u nas komfortowo, dlatego nie wprowadziliśmy całkowitego zakazu korzystania z laptopów. Zamiast tego zdecydowaliśmy się na podział przestrzeni – tak, by znaleźć balans między potrzebami różnych gości – tłumaczy Mika.