21,15 proc. – to łączny wynik środowiska nacjonalistycznej prawicy w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Współprzewodniczący Konfederacji Sławomir Mentzen uzyskał 14,81 proc., natomiast europoseł Grzegorz Braun, który niegdyś był politykiem Konfederacji, zakończył zmagania na czwartym miejscu z wynikiem 6,34 proc.
To właśnie elektorat Mentzena i Brauna będzie kluczowy w kontekście tego, kto po 1 czerwca stanie się nowym lokatorem Pałacu Prezydenckiego. Elektorat, w którym jedną z głównych emocji jest coraz silniejsza antyukraińska emocja. Emocja, z którą zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrocki będą musieli zmierzyć się przed wyborczą dogrywką.
Wybory prezydenckie 2025. Antyukraińska fala wzbiera na sile. Dane nie kłamią
Ta wzbierająca w polskim społeczeństwie niechęć do Ukrainy, uchodźców z tego kraju, pomocy społecznej dla Ukraińców czy polskiego zaangażowania po stronie Ukrainy w wojnie przeciwko Rosji nie jest wytworem ostatnich tygodni kampanii. Konsekwentnie nabrzmiewa co najmniej od kilkunastu miesięcy. Bardzo dobrą wiwisekcją tego zjawiska był opublikowany przez Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego na początku tego roku raport „Polacy o Ukrainie i stosunkach polsko-ukraińskich. Ile zmiany, ile kontynuacji?”.
Główne wnioski oraz diagnozy płynące z tego dokumentu opisywaliśmy obszernie na łamach Interii w lutym. Dowiedzieliśmy się wówczas, że opinia Polaków o Ukraińcach coraz bardziej się pogarsza, że Ukraińcy kojarzą się Polakom w pierwszej kolejności z takimi hasłami jak „roszczeniowość” czy „cwaniactwo” i że rosnąca liczba Polaków postrzega Ukraińców jako „nieprzyjaciół” oraz „konkurentów” (aczkolwiek dominującym określeniem pozostają, i to ze zdecydowaną przewagą, „sąsiedzi”).
Największym punktem zapalnym, jeśli chodzi o postrzeganie Ukraińców przez Polaków jest skala państwowej pomocy dla uchodźców z tego kraju. O ile w lutym ubiegłego roku aż 44 proc. społeczeństwa oceniała tę pomoc jako „zbyt dużą”, o tyle w grudniu była to już ponad połowa (51 proc.) badanych. Raport pokazał też, że coraz większa liczba Polaków domaga się zakończenia pomocy dla uchodźców z Ukrainy – pod koniec ubiegłego roku było to 37 proc. społeczeństwa, o 4 pkt proc. więcej niż na początku 2024 roku. Polacy deklarowali również konieczność silniejszej polonizacji przybyłych do naszego kraju Ukraińców, a także to, że życzyliby sobie ich powrotu do Ukrainy po zakończeniu wojny z Rosją.
Na kwestiach pomocy społecznej problem się jednak nie kończy. Zmalało również poparcie społeczne dla dalszego wsparcia militarnego dla Ukrainy. W lutym 2024 roku aprobowało je 54 proc. Polaków, jednak już w grudniu było to tylko 49 proc. Jednocześnie odsetek przeciwników takiego wsparcia skoczył z 26 do 35 proc.
Poza sytuacją ukraińskich migrantów i uchodźców w Polsce drugim punktem zapalnym w aktualnych relacjach między oboma narodami są trudne kwestie historyczne, ogniskujące się wokół zamknięcia tematu Wołynia. Aż 43 proc. Polaków uważa, że w historii relacji obu narodów są wydarzenia, z powodu których Ukraińcy powinni czuć się winni wobec Polaków. To o 6 pkt proc. więcej niż w lutym 2024 roku. Odpowiedzi „nie” udzieliło natomiast zaledwie 13 proc. badanych (1 pkt proc. mniej niż na początku ubiegłego roku). Wyrobionego zdania wciąż nie ma w tym temacie aż 44 proc. badanych (jest to jednak spadek o 5 pkt proc.).
Konsekwencje tych zmian widać w odpowiedziach dotyczących przyszłości Ukrainy w Unii Europejskiej oraz NATO. Szybko rośnie grono Polaków, którzy uważają, że nasz kraj powinien obwarować wsparcie dla akcesji Ukrainy do obu organizacji szeregiem nienegocjowalnych warunków, bez spełnienia których Kijów nie usłyszy polskiego „tak”.
Na Ukrainie z zaniepokojeniem obserwuje się przekształcanie problematyki Ukrainy w Polsce i stosunków polsko-ukraińskich w kwestię wewnątrzpolityczną i przedmiot sporów międzypartyjnych
Zmieniło się też postrzeganie przyszłości wojny w Ukrainie. Tylko 12 proc. naszych rodaków wierzy obecnie w pełne zwycięstwo Ukrainy i odzyskanie przez nią kontroli nad całością swojego terytorium. To spadek o 2 pkt proc. względem lutego ubiegłego roku. Wyraźnie powiększyło się natomiast grono tych, którzy uważają, że konflikt zostanie „zamrożony”, a Ukraina obroni swoją niepodległość, ale za cenę ustępstw terytorialnych – obserwujemy tu skok z 27 do 34 proc.
Wybory prezydenckie 2025. Cztery filary antyukraińskiej emocji
Dr Łukasz Adamski, wicedyrektor Centrum im. Mieroszewskiego, spadek sympatii bądź nawet irytację coraz większej liczby Polaków przypisuje kilku przyczynom. Po pierwsze, coraz większemu zmęczeniu wojną w Ukrainie, niepewną przyszłością naszych wschodnich sąsiadów oraz zagrożeniem dla naszej części Europy. Z tym wiąże się drugi powód, a więc przedłużający się pobyt dużej grupy Ukraińców w Polsce. Grupy, która w ocenie dużej rzeszy Polaków integruje się z naszym społeczeństwem znacznie słabiej i mniej chętnie, niż zakładano. Irytująca dla Polaków jest np. duża obecność języka rosyjskiego w polskiego przestrzeni społecznej.
Na tym jednak nie koniec. – Wpływ na pogarszanie się stosunku Polaków do Ukraińców ma też obecność w dyskursie medialnym problemów o podłożu historycznym, w tym zwłaszcza problemu pochówków ofiar Rzezi Wołyńskiej, obecnie dopiero rozwiązywanego po kilku latach ukraińskiej obstrukcji biurokratycznej, czy też komentarze lub działania władz ukraińskich odbierane jako lekceważenie Polski – ocenia dr Adamski.
Jak mówi ekspert, nie bez znaczenia jest, że antyukraińską emocję społeczną wyczuwają i zaczynają wykorzystywać politycy. – No i mamy też celowo szerzoną dezinformację w mediach społecznościowych odnośnie do Ukraińców. Przypuszczalnie za sporą częścią tych przekazów stoi agentura rosyjska – dodaje wicedyrektor Centrum im. Mieroszewskiego.

– Mam wrażenie, że negatywny trend w postrzeganiu Ukraińców przez Polaków umacnia się. Można go jeszcze odwrócić, ale to wymaga na pewno dużej odpowiedzialności ze strony wszystkich uczestników życia publicznego za swoje komentarze czy podejmowane działania – twierdzi nasz rozmówca.
Wybory prezydenckie 2025. Zagrożenie, ale i nadzieja
Pogorszenie relacji między społeczeństwami polskim i ukraińskim to poważne zagrożenie dla relacji politycznych obu państw. Zwłaszcza w tak newralgicznym momencie historii, gdy przyszłość Ukrainy wisi na włosku.
– Każda polityka, która jest oparta na resentymentach, stereotypach czy emocjach, z reguły prowadzi do gorszych skutków niż polityka oparta o logikę i racjonalizm. Polityka wobec Ukrainy nie jest oczywiście wyjątkiem. Polityka oparta o błędne wyobrażenia co do Ukrainy nie będzie realizowała interesu narodowego w optymalny sposób, dlatego trzeba zwalczać antyukraińskie stereotypy i resentymenty – przestrzega dr Łukasz Adamski.
Negatywny trend w postrzeganiu Ukraińców przez Polaków umacnia się. Można go jeszcze odwrócić, ale to wymaga na pewno dużej odpowiedzialności ze strony wszystkich uczestników życia publicznego za swoje komentarze czy podejmowane działania
Historyk podkreśla jednak, że ten medal ma dwie strony. – Do złych skutków może poprowadzić także polityka oparta o nabożne życzenia wobec Ukrainy i postrzeganie Ukrainy przez pryzmat różnych iluzji i romantycznych wyobrażeń. Aby uniknąć przesady w którąkolwiek ze stron, trzeba dążyć do tego, aby Ukrainę po prostu maksymalnie dobrze znać, jeździć tam, rozmawiać z ludźmi – tłumaczy badacz.
Ekspert wskazuje też, że poważnym cieniem na relacjach dwustronnych, a co za tym idzie także na emocjach społecznych, kładzie się „deficyt zaufania elit po obu stronach, a czasem nawet wiedzy o sytuacji partnera”. – To sprzyja popełnianiu błędów komunikacyjnych radykalizujących opinię publiczna obu państw – diagnozuje rozmówca Interii.
Sytuacji nie ułatwia to, że „polska i ukraińska kultura polityczna są mało kompatybilne, a wojna nie jest dobrym czasem na reformy”. – Doradzałbym jednak jak najczęstsze spotkania polityków z Polski i Ukrainy oraz dziennikarzy, bo to państwo kształtujecie opinię publiczną, a także cierpliwe tłumaczenie przez wszystkich ludzi dobrej woli różnym opiniotwórczym środowiskom w Polsce i na Ukrainie, w tym narodowcom z obu krajów, strategicznego znaczenia bliskich relacji Polski i Ukrainy – podkreśla dr Adamski.
Nadzieją jest to, że w Ukrainie coraz baczniej przyglądają się sytuacji na polskiej scenie politycznej i temu, jaką rolę odgrywają tu antyukraińskie resentymenty. – Na Ukrainie z zaniepokojeniem obserwuje się przekształcanie problematyki Ukrainy w Polsce i stosunków polsko-ukraińskich w kwestię wewnątrzpolityczną i przedmiot sporów międzypartyjnych – mówi Interii dr Adamski. I dodaje: – Do niedawna nie szła jednak za tym świadomość tego, że potrzeby zmiany stosunku państwa ukraińskiego do problemów podnoszonych przez polską opinię publiczną, a lekceważonych przez polityków ukraińskich.
Teraz – przekonuje wicedyrektor Centrum im. Mieroszewskiego – jest szansa na zmianę. – W ostatnich miesiącach widać pewną poprawę, w tym także konstruktywne zaangażowanie ministra spraw zagranicznych Andrija Sybihy i ministra kultury Mykoly Toczyckiego w rozwiązanie problemu ekshumacji. Nastąpiło to jednak, niestety, o wiele lat za późno, gdy sprawa współpracy polsko-ukraińskiej poniosła już wymierne szkody.