Komentatorka tygodnika „Die Zeit” Alice Bota zwróciła uwagę na godne odnotowania wyniki Grzegorza Brauna, którego nazwała „antysemitą” i politykiem „nienawidzącym UE”, oraz Sławomira Mentzena – „ultraliberalnego przedsiębiorcy”, opowiadającego się za całkowitym zakazem aborcji, nawet w przypadku gwałtu.
„Ponad 20 proc. Polaków głosuje na skrajną prawicę. Do tego dochodzi prawie 30 proc. wyborców głosujących na kandydata prawicowego PiS, który może okazać się dużo bardziej radykalny niż jego poprzednik na urzędzie prezydenta (Andrzej Duda – red)” – pisze Bota.
Wybory prezydenckie 2025. Niemcy oceniają wyniki. „Zgodne z europejskim trendem”
Polska – kraj zdeklarowanych zwolenników UE – głosuje na mężczyzn w rodzaju Brauna, który jest, co prawda, europosłem, ale niedawno publicznie podeptał unijną flagę, a także Mentzena, który ciążę po gwałcie nazywa „nieprzyjemnością” i Nawrockiego, którego wizja silnej Polski opiera się na jak najsłabszej Unii – dziwi się komentatorka.
Jej zdaniem, zjawiska zachodzące w Polsce nie są czymś wyjątkowym, lecz raczej zgodnym z europejskim trendem – „powszechna staje się radykalizująca się niecierpliwość wobec tego, co pogardliwie nazywa się politycznym establishmentem”. Zaliczany jest do niego, w ocenie „Die Zeit”, także Trzaskowski – polityk „właściwie lewicowy, ale w kampanii wyborczej optujący za prawicowymi ideami„.
Strategia rządzących, polegająca na mobilizowaniu wyborców za pomocą strachu przed prawicowym PiS, tym razem nie wypaliła – pisze Bota. W jej opinii odpowiedzialności za brak reform nie można zrzucać wyłącznie na prezydenta Andrzeja Dudę. W kwestii liberalizacji prawa aborcyjnego koalicjanci „sami się blokują” – uważa autorka artykułu.
Komentatorka przewiduje, że ostatni etap kampanii wyborczej będzie brudny. „Te wybory pokazały, że posługiwanie się argumentem, że druga strona jest zła, nie wystarczy do zwycięstwa. Ani w Niemczech, aby ograniczać wpływy AfD, ani w Polsce, aby nie dopuścić do przejęcia urzędu prezydenta przez PiS” – konkluduje Bota w „Die Zeit”.
Wyniki wyborów prezydenckich. Niemieckie media: Niższa frekwencja w drugiej turze korzystna dla kandydata KO
„Wielu wyborców jest wkurzonych, dlatego głosowali na prawicowe i skrajnie prawicowe partie. Wynik drugiej tury wyborów jest nieprzewidywalny” – uważa Viktoria Grossmann z „Sueddeutsche Zeitung”.
Dziennikarka podkreśliła, że dwóch skrajnie prawicowych kandydatów zdobyło ponad 20 proc. poparcia, a blisko 30 proc. wyborców głosowało na Nawrockiego, co jest „godne zastanowienia”, biorąc pod uwagę entuzjastyczne nastawienie Polaków do Europy.
W opinii Grossmann, wielu Polaków jest zdenerwowanych faktem, że od 20 lat mają jedynie wybór między PiS i PO, a konkretnie między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. „Pomiędzy dwoma starszymi panami, którzy działają w sposób populistyczny, przebiega nie tylko ideologiczna granica między państwem prawa a państwem jednopartyjnym, ale panuje między nimi także osobisty spór” – tłumaczy Grossmann.
Jej zdaniem, przeciwnicy duopolu mogą nie pójść 1 czerwca na wybory. „Dla Trzaskowskiego i dla całego rządu Tuska, który cieszy się w UE poważaniem i działa konstruktywnie, niższa niż w pierwszej turze frekwencja może się okazać korzystna” – podsumowuje Grossmann.
Wybory prezydenckie 2025. Niemiecka dziennikarka wieszczy porażkę Trzaskowskiego
Prawicowy obóz zdobył ponad 50 proc. głosów – pisze Gabriele Lesser z „Tageszeitung”. To oznacza, że szanse Trzaskowskiego na zwycięstwo w drugiej turze wydają się być, w jej ocenie, niemal zupełnie nierealistyczne. Komentatorka zwróciła uwagę na „dramatycznie słabe” wyniki kandydatów partii, które tworzą koalicję rządową Tuska.
Zdaniem autorki wielu polityków PO przewidziało tę sytuację. Dlatego już kilka miesięcy temu na 25 maja zapowiedziano „Marsz patriotów”, który ma zmobilizować wyborców. Przed wyborami w 2023 r. taki marsz okazał się sukcesem. Rywal Trzaskowskiego, Karol Nawrocki, zapowiedział konkurencyjny marsz – zauważyła Lesser.
Hubert Wetzel z „Sueddeutsche Zeitung”, pisze, że w Brukseli wyniki wyborów w Polsce i Rumunii, a przede wszystkim fakt, że prawicowi populiści przegrali, przyjęto „z ulgą”.
W obu krajach o zwycięstwo walczyli kandydaci różniący się stosunkiem do prezydenta USA Donalda Trumpa i Unii Europejskiej. „W obu przypadkach przegrali kandydaci, którzy chwalili Trumpa i krytykowali UE” – podkreślił Wetzel.
Zwycięstwo Nawrockiego w drugiej turze oznaczałoby możliwość dalszego sabotowania przez prezydenta proeuropejskiego kursu premiera Donalda Tuska – ostrzegł komentator.
- „Będzie miał trudne zadanie”. Zagraniczne media o wyborach w Polsce
- Klucz do zwycięstwa w drugiej turze? Ekspert nie ma wątpliwości. Ta grupa przesądzi o wyniku