Najszybsze ptaki i zarazem w ogóle najszybsze żywe istoty na świecie niegdyś żyły w Polsce licznie i tworzyły dwie populacje, jedną leśną i drugą górską. Ciekawe i dość osobliwe jest to, że dzisiaj z żadnym z tych środowisk się nie kojarzą.
Sokoły przeniosły się do miast
Ludzie widzą w sokołach ptaki otwartej przestrzeni, często miejskie, bo w miastach gniazdują i polują na tutejsze ptactwo, głównie gołębie (u miejskich sokołów wędrownych gołębie to 90 proc. zdobyczy; przytłaczającą mniejszość stanowią mewy, rybitwy, kosy, kwiczoły, kawki, wrony, sójki czy czaple).
Miasto to jednak dla sokoła środowisko wtórne. Znalazł w nim dla siebie miejsce zastępcze, bowiem pierwotnie ptaki te gniazdowały właśnie w lasach i na zboczach urwisk, stromych gór. Powodem tego była ich szybkość.
Nie ma szybszego zwierzęcia niż sokół wędrowny
Sokół wędrowny to bowiem najszybsza żywa istota świata. Jeszcze w locie poziomym są w stanie wyprzedzić go inne ptaki, choćby jerzyk pędzący nawet 190 km/h. Jednakże w locie nurkowym sokół jest poza zasięgiem kogokolwiek.
Ptaki te nurkują z szybkością 150, 200, a nawet 300 i więcej km/h. Rekord Guinnessa w wypadku sokoła wędrownego ze Stanów Zjednoczonych wynosi aż 389 km/h! Taką prędkość zmierzono samcowi imieniem Frightful w stanie Waszyngton koło Seattle w 1999 r.
To sokola strategia łowiecka. Nurkuje, uderza z wielką szybkością i zarazem siłą, zabija ofiarę. Ma jeszcze czas i sprawność, by ją w locie pochwycić (chociaż zdarza się, że dopada zabitego ptaka dopiero na ziemi).
Aby strategię zrealizować, potrzebuje przestrzeni i różnicy wysokości. Urwiska i góry, a także wysokie drzewa w lesie mu ją zapewniały. Z czasem okazało się, że równie dobre mogą być wysokie budynki w miastach. Idealnie się nadają do ataku z przewagą wysokości i prędkości, a na dodatek miasto to mnóstwo gołębi. Eldorado sokoła wędrownego.
To dlatego ptaki te weszły do miast i dzisiaj chociażby w Polsce występują w każdym dużym mieście (Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku, Lublinie i innych). W efekcie zapomnieliśmy, że kiedyś żyły inaczej.
To także efekt tego, że sokoły wędrowne w Polsce niemal wymarły. Na skutek zastosowania środka chemicznego zwanego azotoksem, czyli DDT, który od końca II wojny światowej stosowany był do oprysków.
Środek miał zgubne skutki. Odkładał się w ciałach kolejnych zwierząt piramidy pokarmowej, aż trafiał do organizmów ptaków drapieżnych jak sokoły, myszołowy, bieliki i inne. Wytrącał wapń, powodował, że złożone jaja miały kruche skorupki i pękały przy wysiadywaniu.
W latach siedemdziesiątych, gdy zakazywano w Polsce stosowania DDT, nie mieliśmy już żadnego gniazda sokoła wędrownego, ani w lesie, ani na skałach, ani tym bardziej w miastach, do których weszły później.
Wielki powrót sokoła wędrownego do Polski
Ptaki jednak wróciły dzięki wysiłkom przyrodników i intensywnej ochronie. Paradoksalnie najpierw zjawiły się wśród miejskich wieżowców. Mamy już jednak ponownie populacje górską i coraz liczniejsze ptaki w lesie. Zaczynają być one liczniejsze niż miejskie,
Ten region może kojarzyć się z „Krzyżakami” Henryka Sienkiewicza, gdzie panem na Spychowie (ale w mianowniku: Spychów) był Jurand. Lokalizacja się mniej więcej zgadza, bo nadleśnictwo leży koło Szczytna w województwie warmińsko-mazurskim, ale warto pamiętać, że nazwę Spychowo nadano mu – ponoć pod wpływem sienkiewiczowskiej inspiracji – dopiero po II wojnie światowej. Wcześniej wieś zwała się Pupy.
W każdym razie w czasach Krzyżaków i Juranda sokoły wędrowne musiały się gnieździć w tutejszych lasach pogranicza Polski i Zakonu. Teraz dopiero tu wracają. A jest to powrót ważki.
Jak bowiem podają leśnicy: „Znaleźliśmy pierwsze stanowisko lęgowe sokoła wędrownego, nie tylko w naszym nadleśnictwie, ale w całej Puszczy Piskiej. Już od ok. 2 lat obserwowaliśmy ten gatunek na naszym terenie, ale do tej pory sokołom nie udało się zająć żadnego rewiru… aż do teraz! Cieszymy się i mamy nadzieję, że populacja nadrzewna sokoła będzie się u nas z powodzeniem rozwijać”.

Puszcza Piska rosnąca w północno-wschodniej Polsce dołącza zatem do kompleksów leśnych, w których są ponownie sokoły, a ich leśna populacja rozrasta się na naszych oczach.
Warto pamiętać, że takie gniazda podlegają ścisłej ochronie. Regionalna dyrekcja ochrony środowiska po potwierdzeniu zgłoszenia wyznacza obszar ochronny z zakazem zbliżania się na 500 metrów od gniazda. Teren jest obserwowany.