Według ośrodka geopolitycznego przy amerykańskim banku JPMorganChase, Europie zaczyna brakować broni, Ukrainie żołnierzy, a Stanom Zjednoczonym cierpliwości. W związku z tym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski będzie zapewne zmuszony zaakceptować w tym roku porozumienie z Rosją, która wstrzyma walki, ale nie będzie to kompleksowym układem pokojowym.
– Przy obecnym tempie zdobywania terytorium Rosja zajmie całą Ukrainę za… 118 lat. (Władimir) Putin będzie więc dążył do porozumienia, które sprzyja jego generalnemu celowi przejęcia kontroli nad Kijowem – twierdzi JPMorganChase.
Zdaniem ośrodka trwałość tego porozumienia będzie zależeć od tego, czy Putin będzie usatysfakcjonowany ustępstwami Ukrainy i Zachodu, oraz od siły zobowiązań w sferze bezpieczeństwa. Przy czym te dwa czynniki są ze sobą powiązane: im słabsze gwarancje bezpieczeństwa uzyska Ukraina, na tym większe będzie musiała pójść ustępstwa, np. zgodzić się na neutralność, demilitaryzację, rozbrojenie czy utratę terytorium.
Wojna w Ukrainie. Eksperci wskazali kilka scenariuszy
JPMorganChase widzi cztery możliwe scenariusze, przy czym prawdopodobieństwo najlepszego dla Ukrainy szacuje na zaledwie 15 proc. W tej opcji kraj znalazłby się w sytuacji podobnej do Korei Południowej: Ukraina nie przystąpiłaby do NATO i nie odzyskałaby całego terytorium, ale na terenie kraju stacjonowałaby niezbyt duża liczba żołnierzy europejskich przy amerykańskich gwarancjach wsparcia wojskowego i wywiadowczego. Przy tym 80 proc. terytorium, które nadal kontroluje Kijów, weszłoby na drogę większej stabilizacji, dobrobytu i demokracji.
Tylko nieco gorszy scenariusz – podobny do sytuacji Izraela – przewiduje trwałe wsparcie wojskowe i gospodarcze bez istotnej obecności zagranicznych sił wojskowych. Jego szansę JPMorganChase ocenia na 20 proc. W tym przypadku Ukraina byłaby w stanie się obronić i zmodernizować militarnie. Nieustannie groziłaby jej jednak ponowna wojna. Putin musiałby uzyskać korzyści gospodarcze, w tym zdjęcie sankcji, a także wzmocnienie stosunków z USA.
Niezbyt dobry dla Ukrainy, ale najbardziej prawdopodobny według JPMorganChase scenariusz (50 proc. szans) oznaczałby sytuację podobną do tej w Gruzji. „Wobec braku wojsk zagranicznych i mocnej pomocy militarnej Ukraina będzie doświadczać stałej niestabilności, spowolnionego wzrostu i odbudowy, słabnącego wsparcia zagranicznego oraz praktycznego udaremnienia integracji z Zachodem (czyli członkostwa w UE i NATO) przy stopniowym powrocie na rosyjską orbitę” – czytamy w prognozie.
Najgorszy scenariusz oznaczałby sytuację podobną do białoruskiej. W tej wersji, której prawdopodobieństwa JPMorganChase szacuje na 15 proc., Stany Zjednoczone pozostawiłyby Ukrainę samą sobie, a Europa nie podjęłaby zdecydowanych działań. Putin natomiast pozostałby przy maksymalistycznych żądaniach, domagając się kapitulacji Ukrainy i przeobrażenia jej w państwo wasalne. „W tym scenariuszu Rosja faktycznie wygrałaby wojnę, podzieliłaby Zachód i nieodwracalnie zniweczyła porządek światowy powstały po II wojnie światowej” – ocenia JPMorganChase.