Dzisiaj pingwiny to najlepiej przystosowane do mrozu Antarktyki zwierzęta kręgowe. Niektóre z nich, jak pingwin cesarski, mieszkają daleko w głąb tego niegościnnego lądu, a ich przystosowanie do życia w takim mrozie budzi podziw. Chociaż nie ma tam jak założyć gniazd, ciężko wysiadywać jaja i opiekować się młodymi, a o pokarm trudno, to jednak pingwiny sobie radzą.
Kilka milionów lat ewolucji tych nielotnych ptaków zaczęło się zupełnie gdzie indziej niż na Antarktydzie. Ok. 36 mln lat temu przodkowie pingwinów mieszkali na terenach bardziej odległych od bieguna i Antarktyki, np. na wybrzeżach Ameryki Południowej czy Nowej Zelandii. Osiągali znacznie większe rozmiary.
Dwumetrowe pingwiny istniały na świecie
Pradawny pingwin zwany Icadyptes to zwierzę znane z Peru, gdzie mieszkało 36 mln lat temu w wodach zasadniczo dość ciepłych. Naukowcy oszacowali, że wtedy wokół Peru temperatura oceanu była dość wysoka, a ten pingwin z pewnością nie był związany z mroźnym środowiskiem antarktycznej zimy.
Miał bardzo długi dziób niczym czapla albo kormoran i polował na morskie zwierzęta dzięki świetnej koordynacji ruchowej w wodzie. Osiągał też znaczne rozmiary, aż 1,5 metra wysokości, gdzie największy współcześnie żyjący z pingwinów – pingwin cesarski – mierzy 1,3 m.
A Icadyptes bynajmniej nie był największy. Inny pingwin Palaeeudyptes z Nowej Zelandii dorastał do jeszcze większych rozmiarów, może nawet do 1,7 metra. Z kolei niektóre źródła szacują rozmiary nowozelandzkiego Anthropornis nawet na 2 metry i ponad 100 kg wagi. To były olbrzymy.
Wszystkie te wielkie pingwiny jednak wymarły, podobnie jak wyginęli dawni przodkowie głuptaków zaliczani do rodziny Plotopteridae,np. tacy jak ogromny Copepteryx żyjący jeszcze 23 mln lat temu w Japonii. Największy z nich, znany jako Copepteryx titan, był podobnym do wielkiego kormorana olbrzymem o wysokości 2 metrów. I był nielotnym przodkiem głuptaków.
Te wielkie wymarłe nielotne ptaki późnego oligocenu i wczesnego miocenu niegdyś władały przybrzeżnymi morzami Azji, Oceanii czy Ameryki jako ptaki przystosowane perfekcyjnie do życia w morzu i polowania tam na ryby czy głowonogi.
Porzuciły one zdolność latania na rzecz świetnych aerodynamicznych kształtów i wybitnego pływania. Stanowiły jedną z ciekawszych linii rozwojowych ptaków tamtego okresu, po której zostały nam dzisiaj pingwiny czy głuptaki.

Nie tak wielkie i nie tak szeroko rozprzestrzenione jednak. Stąd naukowcy od dawna zastanawiają się, co sprawiło, że te przybrzeżne olbrzymy zniknęły i to mniej więcej w tym samym czasie. Może to oznaczać, że do ich wymarcia przyczynił się jeden i ten sam czynnik.
Jedna z koncepcji mówi o zmianie klimatu, do jakiej doszło 30 mln lat temu w oceanach kuli ziemskiej. W 2020 r. ukazały się badania pokazujące wzrost dwutlenku węgla w tym okresie kenozoiku, co mogło doprowadzić do niekorzystnych dla tych ptaków zmian klimatycznych, w tym wymarcia ich głównych źródeł pokarmu.
Czy to wieloryby wybiły ogromne pingwiny?
Jeszcze ciekawsza jest koncepcja, która wiąże wymarcie tych wielkich ptaków morskich z presją… ssaków. Przełom oligocenu i miocenu to bowiem rozwój wielu dużych ssaków morskich, świetnie przystosowanych do życia w oceanach.
Z początkiem oligocenu doszło do ewolucji prawaleni, których ciała zyskały aerodynamiczne sylwetki. Jeszcze 45 mln lat temu prawalenie wyglądały jak Rodhocetus, który miał wciąż wykształcone kończyny jak u zwierząt lądowych. Zwierzę żyło na granicy lądu i morza.
10 mln lat później mamy już jednak tak zaawansowane w budowie i przystosowaniu do pełnego życia w morzu walenie jak Dorudon czy Basilosaurus – pierwszy wielki drapieżnik oceanów wśród tych morskich ssaków. W tamtym okresie walenie wytworzyły zresztą więcej drapieżnych form niż dzisiaj. Rozdzieliły się na zębowce przystosowane do polowania i filtrujące pokarm z wody fiszbinowce.

Zbiega się to z wymarciem wielkich nielotnych pingwinów i głuptaków, więc między jednym a drugim może zachodzić nieudowodniona jeszcze do końca korelacja. Być może szybki i nagły (w ewolucyjnym znaczeniu) rozwój wielorybów zębowych i dużych morskich drapieżników sprawił, że ogromne pingwiny zniknęły bezpowrotnie. Zostali ich mniejsi następcy zepchnięci bliżej Antarktyki i bieguna. Przez to rozwój pingwinów został ograniczony.
Cała rodzina ogromnych pingwinów Palaeeudyptinae wymarła, ale wiele wskazuje na to, że nie można wszystkich dawnych kopalnych przodków pingwinów do niej zaliczać.
Dzisiejsze pingwiny to ptaki o dość małych rozmiarach jak pingwin mały z Australii i Nowej Zelandii, który osiąga 40 cm długości i kilogram wagi, aż po pingwina cesarskiego, który może sięgać dorosłemu człowiekowi do klatki piersiowej. Takich olbrzymów jak kiedyś, które potrafiłyby spojrzeć na nas z góry, już jednak nie ma.