Donald Trump ogłosił decyzję o zablokowaniu przełomowych przepisów stanu Kalifornia, które zakładały całkowite zakończenie sprzedaży nowych pojazdów spalinowych od 2035 roku. Prezydent podpisał trzy dekrety, które unieważniają nie tylko ten zakaz, ale też stanowe przepisy ograniczające emisje z rur wydechowych samochodów oraz emisje tlenków azotu z ciężarówek.
Reakcja Kalifornii była natychmiastowa. Jeszcze zanim zakończyła się ceremonia podpisania dokumentów w Białym Domu, prokurator generalny stanu, Rob Bonta, ogłosił pozew przeciwko administracji. „Działania rządu federalnego są nie tylko niezgodne z prawem, ale również absurdalne i skrajnie stronnicze” powiedział podczas konferencji prasowej. Do pozwu dołączyło dziesięć innych stanów rządzonych przez Demokratów.
Klimat staje się w USA kwestią polityczną
Kalifornia od dekad cieszy się wyjątkowym statusem, który pozwalał jej, za zgodą Agencji Ochrony Środowiska (EPA), wprowadzać surowsze normy emisji niż te obowiązujące na szczeblu federalnym. Ten system pozwolił stanowi – borykającemu się z wyjątkowo dużym problemem smogu – działać skuteczniej na rzecz czystszego powietrza. Jednak Trump podczas swojej pierwszej kadencji cofnął te uprawnienia, a dopiero prezydent Joe Biden przywrócił je w 2022 roku.
Teraz Trump wraca do ofensywy. „To było szaleństwo i katastrofa dla tego kraju” powiedział podczas ceremonii w East Room w Białym Domu. Zapowiedział też dalsze wsparcie dla przemysłu naftowego i motoryzacyjnego, deklarując, że „lubi silniki spalinowe”. Choć jednocześnie dodał: „Jeśli ktoś chce kupić auto elektryczne, proszę bardzo”.
Branża motoryzacyjna popiera, ekolodzy biją na alarm
Decyzję Trumpa z zadowoleniem przyjęło stowarzyszenie Alliance for Automotive Innovation, reprezentujące głównych producentów samochodów. „Wszyscy zgadzaliśmy się, że te obowiązkowe cele sprzedaży pojazdów elektrycznych były nierealistyczne” stwierdził John Bozzella, prezes organizacji.
Zupełnie inaczej sytuację oceniają działacze na rzecz środowiska. Dan Becker z Center for Biological Diversity nazwał działanie Trumpa „kolejną zdradą demokracji”. „To rażące nadużycie prawa w celu nagrodzenia wielkiego przemysłu naftowego i motoryzacyjnego kosztem zdrowia i portfeli zwykłych obywateli” stwierdził.
Decyzję ostro skomentował także Gavin Newsom, gubernator Kalifornii i potencjalny kandydat Demokratów w wyborach prezydenckich w 2028 roku. „To kolejny atak Trumpa na Kalifornię, tym razem niszczący nasze czyste powietrze i pozycję USA w wyścigu technologicznym” powiedział. „Składamy pozew, by powstrzymać tę nielegalną decyzję prezydenta będącego zakładnikiem trucicieli”.

Przyszłość zeroemisyjnej motoryzacji pod znakiem zapytania
Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych był jednym z filarów kalifornijskiej strategii osiągnięcia neutralności klimatycznej. Oprócz aut osobowych, przepisy obejmowały również stopniowe wycofywanie średnich i ciężkich pojazdów z silnikami diesla.
Równocześnie z decyzją o unieważnieniu przepisów Kalifornii, administracja Trumpa rozpoczęła demontaż innych regulacji środowiskowych. W środę EPA ogłosiła zamiar zniesienia limitów emisji gazów cieplarnianych z elektrowni opalanych węglem i gazem.
Trump, który w kampanii 2024 roku zapowiadał „renesans przemysłu” i „koniec wojny z paliwami kopalnymi”, zdaje się konsekwentnie realizować tę wizję. Nawet jeśli oznacza to wojnę z największym stanem USA i jego proklimatyczną polityką.