Hiszpania. Jacht Piotra Misztala spłonął w pobliżu Alicante
W hiszpańskim porcie Denia niedaleko Alicante spłonął jacht „Still Alive”, którego właścicielem był Piotr Misztal. Do zdarzenia doszło, gdy biznesmen przebywał razem z żoną w Polsce. Przedsiêbiorca opowiedział o szczegółach w rozmowie z Radiem Łódź. – Jacht zapalił się samoistnie. Około godziny pierwszej w nocy dostałem telefon, wszyscy przebywaliśmy wtedy w Polsce. Obudzono nas z informacją, że jacht się pali. Na jachcie nikogo nie było, ponieważ nie wolno tam nocować – załoga była w hotelu. Myślałem sobie, że gdyby to wydarzyło się dzień później, mogłoby dojść do tragedii, bo właśnie następnego dnia jacht miał być wodowany. Mieliśmy już kupione bilety, żeby przylecieć i sprawdzić, czy wszystko działa poprawnie – a działało, w stu procentach. Ostatecznie nie polecieliśmy, bo nie było już do czego wracać – powiedział Piotr Misztal.
Trwa śledztwo w sprawie pożaru jachtu „Still Alive”
W wyniku pożaru spaliły się dwa piętra jachtu, pozostały jedynie jego boki. Piotr Misztal powiedział „Dziennikowi Łódzkiemu”, że pozostałości jachtu oglądali po pożarze pracownicy stoczni, policjanci, prokurator, załoga oraz przedstawiciele biznesmena. Na razie nie są znane szczegółowe okoliczności pożaru. Nie wiadomo, dlaczego jacht się zapalił. Hiszpańskie służby prowadzą śledztwo w tej sprawie. Jacht Piotra Misztala był wart około 10 milionów euro. Przedsiębiorca go ubezpieczył.
Przedsiębiorca przekazał nieoficjalne informacje o innych pożarach jachtów w Hiszpanii
Piotr Misztal powiedział Radiu Łódź o nieoficjalnych doniesieniach, które do niego dotarły. Jak przekazał, dostał informację, że oprócz „Still Alive” w Hiszpanii spaliły się w ostatnim czasie jeszcze dwa inne jachty. Biznesmen zaznaczył, że te informacje pochodzą z forów medialnych.
Piotr Misztal: Gdyby stało się to na morzu, to wszyscy by pewnie zginęli
Jacht „Still Alive” miał przejść remont, a następnie zostać zwodowany. Piotr Misztal powiedział, że prace prowadzono na zewnątrz jachtu. – Polerowano kadłub, malowano jego spód – wyjaśnił w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”. Piotr Misztal chciał, aby po remoncie jacht przepłynął w okolice Majorki. Mieli go również wynająć znajomi Misztala z USA. Przedsiębiorca zauważył, że mogło dojść do tragedii, jeśli pożar wybuchłby w innym momencie. – Gdyby stało się to na morzu, podczas rejsu, to wszyscy by pewnie zginęli – stwierdził Piotr Misztal.
Więcej: Przeczytaj też artykuł „Wielka inwestycja w amunicję kal. 155 mm. Będzie nowa fabryka w Polsce. Są umowy”.
Źródła:Dziennik Łódzki, Radio Łódź