-
W poznańskim zoo urodziła się druga w Polsce tamandua południowa, gatunek nietypowego nadrzewnego mrówkojada zamieszkującego Amerykę Południową.
-
Tamandua posiada imponujące, hakowate pazury, którymi potrafi nie tylko zdobyć pokarm, ale i skutecznie się bronić.
-
Narodziny tego unikatowego ssaka są wynikiem współpracy europejskich ogrodów zoologicznych, wspierających ochronę zagrożonych gatunków.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
-
Mrówkojad, który plądruje gniazda pszczół
-
Tamandua południowa to dowód na współpracę ogrodów
Mrówkojady kojarzą się nam ze sporymi zwierzętami o długim pysku, jeszcze dłuższym języku, którym wybierają mrówki i termity z ich gniazd oraz o puszystym ogonie i wielkich pazurach. Tymczasem wśród kilku mrówkojadów żyjących na terenie Ameryki są też gatunki nadrzewne. To właśnie tamandua.
Ona i inne mrówkojady są szczerbakami, zatem ssakami, które pozbyły się zębów w ewolucyjnym przystosowaniu do unikalnego pokarmu, jakim są owady. I to specjalne owady – mrówki i termity. Szczerbaki to relikt dawnych czasów, gdy na świecie żyło sporo ich gatunków, w tym ogromne naziemne leniwce, duże pancerniki. Wszystkie szczerbaki to mieszkańcy Ameryki i na innych kontynentach się ich nie spotyka. Ich hodowla jest dość trudna z uwagi na specyficzne wymagania i niepospolitą dietę.
Mrówkojad, który plądruje gniazda pszczół
Tamandua to nadrzewny mrówkojad, który tam szuka swoich owadów i w ten sposób nie wchodzi w kolizję z większymi krewniakami naziemnymi. Te mrówkojady są mistrzami w plądrowaniu gniazd mrówek zakładanych w koronach drzew i wśród gałęzi. Co ciekawe jednak, potrafią swymi ogromnymi, hakowatymi pazurami sprawnie rozprawić się również z barciami i gniazdami pszczół. Żywią się także nimi, a także owocami, co u mrówkojadów i w ogóle szczerbaków nie jest częste.
Pazury tego zwierzęcia to w zasadzie coś, co trudno opisać. Nawet drapieżne koty, nawet niedźwiedzie nie mają na łapach takich haków. To znakomite narzędzie do rozerwania nawet dużych i twardych gniazd owadów społecznych, ale jednocześnie kapitalny sposób na obronę. Nie każdy jaguar i nie każda anakonda zdecyduje się zaatakować tamanduę, która ma takie szpony.
Zoo w Poznaniu poinformowało o narodzinach tamanduy południowej, czyli przedstawiciela jednego z dwóch gatunków tych nadrzewnych mrówkojadów. Tamandua północna jest mieszkanką głównie Ameryki Środkowej, od Meksyku po Panamę, a także przyległych części Ameryki Południowej na terenie Kolumbii, Ekwadoru i północnego Peru. Z kolei tamandua południowa mieszka już w samej Ameryce Południowej, w tym w Amazonii i na wyspie Trynidad, ale także na terenach dalej na południe, nawet w północnej Argentynie i północnym Urugwaju. Jako gatunek nadrzewny, związany z południowoamerykańskimi lasami wilgotnymi i podzwrotnikowymi, jest wrażliwa na ich wycinanie. Bywa, że tamandua południowa pojawia się także na tutejszych sawannach zwanych campos, na których rosną pojedyncze drzewa.

Tamandua jest o wiele mniejsza od mrówkojada wielkiego i raczej unika konkurencji o pokarm i miejsca z większym kuzynem. On jest mieszkańcem otwartych terenów trawiastych i na drzewach się nie pojawia, ona natomiast – przeciwnie.
Tamandua południowa to dowód na współpracę ogrodów
Zoo w Poznaniu informuje, że mała tamandua południowa nieznanej jeszcze płci urodziła się jako dziecko samicy Suri. Samiec Edi został oddzielony od rodziny po narodzinach potomstwa. Edi pochodzi z czeskiego ogrodu zoologicznego w Zlinie, a matka Suri z zoo w Duisburgu w Niemczech. „To pokazuje, jak wygląda współpraca ogrodów zoologicznych przy realizacji najważniejszego celu, jaki jest przed nimi postawiony – aktywnej ochrony różnych gatunków zwierząt poprzez ich hodowlę” – pisze poznański ogród i dodaje, że poprzednie dziecko tej pary, czyli Papuri, które było prawdopodobnie pierwszą tamanduą południową urodzoną i odchowaną w Polsce, wyjechała z kolei do niemieckiego zoo w Karlsruhe.