-
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że na granicy polsko-białoruskiej trwa regularna napaść na Polskę i wyraził pełne wsparcie dla żołnierzy.
-
Opisał trudne warunki służby wojskowych, którzy są narażeni na ataki z użyciem koktajli Mołotowa i kamieni.
-
Trwa śledztwo dotyczące użycia broni przez żołnierza, który został zaatakowany przez migranta; sprawą zajmuje się Żandarmeria Wojskowa.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej w Krakowie odniósł się do ostatnich wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. – Czy jest postępowanie przeciwko żołnierzowi, który użył broni (przeciwko migrantowi – red.)? – pytała jedna z dziennikarek.
Szef MON tłumaczył, że wojskowy złożył zawiadomienie o napaści. Sprawę bada Żandarmeria Wojskowa. – Doszło do napaści na polskiego żołnierza. (…) Murem stoimy za żołnierzami – podkreślił wicepremier.
Granica polsko-białoruska. Kosiniak-Kamysz wprost: Co jeszcze ma się stać?
Kosiniak-Kamysz wskazał na trudne położenie wojskowych, którzy są non stop atakowani przez nielegalnie przekraczających granicę migrantów. – Lecą koktajle Mołotowa, kamienie, konary, wyzwiska, grożenie śmiercią – wyliczał lider PSL.
– Na miłość boską. Co jeszcze ma się stać? Już jeden zginął rok temu. Co jeszcze ma się stać, żeby wszyscy w Polsce zrozumieli, że trwa regularna napaść na Polskę i trzeba się bronić? – pytał retorycznie szef MON i dodał: – Nie rozumiem tych, którzy patrzą na to w inny sposób.
Wicepremier przypomniał, że Polska jest państwem prawa, dlatego sprawa użycia broni na granicy będzie rzetelnie wyjaśniona. – Ale pierwotne prawo to prawo do obrony ojczyzny. (…) Na moje wsparcie żołnierz każdy, szczególnie ten może liczyć – zapewnił.
Ofiara śmiertelna, o której mówił Kosiniak-Kamysz to sierżant Mateusz Sitek. 28 maja 2024 r. w rejonie Dubicz Cerkiewnych młody żołnierz został zaatakowany przez jednego z napierających na barierę ochronną mężczyzn. Napastnik przełożył rękę przez płot i zadał żołnierzowi cios nożem w klatkę piersiową. 21-latek zmarł w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie kilka dni później.
Granica polsko-białoruska. Migrant zaatakował żołnierza Wojska Polskiego
Agresywnego migranta „po pewnym czasie” zatrzymała Straż Graniczna, która została wezwana na miejsce. Z kolei rannego żołnierza przewieziono do szpitala. Mężczyzna obecnie znajduje się poza obozowiskiem. – Jego stan jest stabilny. W wyniku odniesionych ran jego oko jest na tyle spuchnięte, że żołnierz nie najlepiej widzi. (…) On cały czas jest w służbie, natomiast tu na pograniczu nie wykonuje czynności służbowych – tłumaczył mjr Łukaszewski.
Śledztwo prowadzi Żandarmeria Wojskowa, która przyjęła zawiadomienie od poszkodowanego żołnierza. Chodzi o art. 223 Kodeksu karnego, czyli czynną napaść na funkcjonariusza publicznego.
- „Jasne zasady użycia broni”. Szef MON o ataku migranta na żołnierza
- Nowy zakaz w Finlandii. Uderza w Rosjan i Białorusinów