Od lipca Zakład Ubezpieczeń Społecznych rozpoczął wypłaty renty wdowiej – nowego świadczenia przysługującego osobom po stracie małżonka. W założeniu ma ono stanowić dodatkowe wsparcie finansowe dla seniorów, lecz w niektórych przypadkach może przynieść rozczarowanie. Powodem jest mechanizm ustalania prawa do 14. emerytury, który zależy od wysokości łącznego dochodu emeryta.
Renta wdowia
Zgodnie z przepisami, maksymalna wysokość renty wdowiej wynosi 5636,73 zł brutto, co stanowi trzykrotność minimalnej emerytury. W praktyce nowe świadczenie oznacza możliwość połączenia własnej emerytury lub renty ze świadczeniem po zmarłym małżonku. Osoba uprawniona może wybrać, czy chce otrzymywać całą rentę rodzinną i 15 proc. swojego świadczenia, czy odwrotnie – całą emeryturę i 15 proc. renty. Od 2027 roku udział drugiego świadczenia ma wzrosnąć do 25 proc.
Aby ubiegać się o rentę wdowią, trzeba spełniać określone warunki: osiągnąć wiek emerytalny (60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn), pozostawać w związku małżeńskim do dnia śmierci współmałżonka oraz nabyć prawo do renty rodzinnej po ukończeniu 55 lub 60 lat – odpowiednio dla kobiet i mężczyzn. Wypłaty świadczeń w nowej formule osiągnęły już łączną wartość ponad 1,4 mld zł.
Bez „czternastki”
Jednak dla wielu seniorów skorzystanie z renty wdowiej może wiązać się z utratą prawa do tzw. czternastki. Zgodnie z ustawą, pełna 14. emerytura przysługuje osobom, których miesięczne świadczenie podstawowe nie przekracza 2900 zł brutto. Po przekroczeniu tej kwoty obowiązuje zasada „złotówka za złotówkę”, czyli kwota dodatku jest odpowiednio pomniejszana. W tym roku pełna czternastka wynosi 1878,91 zł brutto.
Jak wskazuje Infor.pl, połączenie emerytury z częścią renty rodzinnej często skutkuje przekroczeniem progu uprawniającego do pełnej czternastki. Dla wielu osób, które dotąd mieściły się w limicie, oznacza to obniżenie lub całkowitą utratę dodatkowego świadczenia.