-
Sąd nakazał byłemu prezydentowi Brazylii noszenie elektronicznej bransoletki w związku z obawami o ewentualną ucieczkę polityka z kraju.
-
Jair Bolsonaro zaprzecza jakoby brał udział w spisku czy planował opuścić kraj, ale zarzuty dotyczące próby zamachu stanu i groźba więzienia wywołały międzynarodowe reakcje.
-
Donald Trump publicznie poparł Bolsonaro, a ruch te spotkał się z krytyką obecnego prezydenta Brazylii, który określił groźby amerykańskiego polityka jako próbę ingerencji w suwerenność kraju.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W piątek służby dokonały rewizji siedzibie partii i posiadłości byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro w stolicy kraju, Brasilii. Następnie sąd zdecydował o zastosowaniu wobec niego specjalnych „środków zapobiegawczych”. Powodem są obawy, że polityk może uciec, aby uniknąć kary za – jak głosi akt oskarżenia – próbę zamachu stanu.
Brazylia: Przeszukanie w domu byłego prezydenta. Będzie musiał nosić elektroniczną bransoletkę
Posłowie prawicowej Partii Liberalnej Bolsonaro przekazali potem, że byłemu prezydentowi nakazano noszenie elektronicznej bransoletki z opaską uciskową, zaprzestanie korzystania z mediów społecznościowych i zaprzestanie komunikowania się z dyplomatami.
Poinformowano również, że Bolsonaro otrzymał zakaz kontaktowania się z kluczowymi sojusznikami, w tym z synem Eduardo, brazylijskim kongresmenem, który lobbował w Waszyngtonie, aby pomóc ojcu. W mediach społecznościowych polityk powiązał decyzję sądu z nagraniem, które jego ojciec opublikował w czwartek, dziękując Donaldowi Trumpowi za wsparcie.
W lokalnych mediach pojawiły się doniesienia, że byłemu prezydentowi nakazano też pozostawanie w domu między godz. 19 a 7 rano oraz w weekendy, a także zakazano odwiedzania placówek dyplomatycznych.
Miejscowa stacja TV Globo podała, że podczas przeszukania dwupiętrowej willi Bolsonaro policja znalazła 14 tys. dolarów w gotówce. Podobno skonfiskowano również pendrive’a, który rzekomo „był ukryty w łazience”.
Stacja CNN Brasil poinformowała z kolei, że decyzje sądowe wobec Bolsonaro zostały wydane z powodu ryzyka jego ucieczki do Stanów Zjednoczonych.
„Absolutne upokorzenie”. Jair Bolsonaro reaguje na decyzję sądu
W rozmowie z dziennikarzami po przeszukaniu jego domu, Bolsonaro zaprzeczył, jakoby przewodził spiskowi mającemu na celu uniemożliwienie swojemu następcy przejęcie władzy poprzez przeprowadzenie wojskowego zamachu stanu. Były prezydent zaprzeczył również, że rozważa ucieczkę za granicę.
– Nigdy nie myślałem o opuszczeniu Brazylii. Nigdy nie myślałem o wizycie w (zagranicznej) ambasadzie – powiedział Bolsonaro.
Przyznał jednak, że planował lunch z grupą ambasadorów w przyszłym tygodniu. – Już tam nie pójdę – powiedział, dodając, że operacja policji i środki zapobiegawcze jako wobec niego podjęto są „absolutnym upokorzeniem”.
Prawnik Bolsonaro, Celso Vilardi, w swoim oświadczeniu wyraził „zaskoczenie i złość” z powodu „surowych” ograniczeń nałożonych na jego klienta.
Donald Trump grozi Brazylii cłami. W tle proces jego sojusznika
Brytyjski dziennik „The Guardian” podaje, że w najpewniej w najbliższych tygodniach przed Sądem Najwyższym zakończy się proces, w którym badane są zarzuty, jakoby Bolsonaro był mózgiem spisku mającego na celu przejęcie władzy po przegranych wyborach w 2022 roku.
„Wyrok skazujący jest powszechnie uważany za przesądzony, a przeciwnicy polityczni wyrażają obawy, że skrajnie prawicowy polityk może próbować uniknąć kary do 43 lat więzienia, szukając schronienia w zagranicznej ambasadzie, a nawet próbując opuścić kraj” – pisze dziennik. W lutym 2024 roku Bolsonaro spędził dwie noce w węgierskiej ambasadzie w stolicy kraju, Brasilii, po tym, jak policja skonfiskowała jego paszport.
Obawy, że Bolsonaro może uciec za granicę, nasiliły się w ostatnich dniach po zapowiedzi Donalda Trumpa, że nałoży 50 proc. cła na Brazylię. Ruch ten był odpowiedzią na – jak to nazwał – „polowania na czarownice” na swojego prawicowego sojusznika.
W czwartek prezydent USA opublikował w mediach społecznościowych wpis skierowany do Bolsonaro, w którym potępił „straszne traktowanie”, jakiego – jak twierdził – doświadczył jego sojusznik z brazylijskiego rządu.
„Kilka godzin po tym, jak Biały Dom wydał dwuakapitową notę poparcia, przed domem Bolsonaro w otoczonym palmami ekskluzywnym zakątku stolicy, zwanym Ogrodem Botanicznym, pojawili się silnie uzbrojeni agenci policji federalnej” – opisuje „The Guardian”.
Prezydent Brazylii zwrócił się do Trumpa. Lula mówi o „niedopuszczalnym szantażu”
Bolsonaro sprawował urząd prezydenta największego kraju Ameryki Łacińskiej w latach 2019-2022.
Jego syn, kongresmen Eduardo Bolsonaro, udał się do Stanów Zjednoczonych w lutym, a w ostatnich tygodniach – według doniesień mediów – lobbował u administracji Trumpa za nałożeniem sankcji na Alexandre’a de Moraesa, znanego sędziego brazylijskiego Sądu Najwyższego, który przewodniczy śledztwu w sprawie jego ojca.
Eduardo Bolsonaro cieszył się z zapowiedzi nałożenia ceł przez Trumpa pisząc na portalu X: „Dziękujemy prezydencie Trumpie – uczyńmy Brazylię ponownie wolną”.
Prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva, znany jako Lula – przeciwko któremu Bolsonaro miał spiskować – w ostatnim czasie odnotował wzrost poparcia w sondażach, co analitycy przypisują jego sposobowi radzenia sobie z kryzysem.
W czwartek wieczorem Lula wygłosił orędzie do narodu, w którym skrytykował „niedopuszczalny szantaż” Trumpa i określił polityków, którzy go popierali, mianem „zdrajców narodu”. – Próba ingerencji w brazylijski system sądowniczy stanowi poważny atak na suwerenność narodową – powiedział Lula.