Jak niedawno informowaliśmy, liczba uczestników Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK) z miesiąca na miesiąc rośnie. W maju było to 3,86 mln osób, podczas gdy jeszcze na początku roku 3,77 mln pracowników.
Funkcjonujący od 2019 roku program zakłada, że pracownik, pracodawca i państwo składa się na dodatkowe świadczenie, które można wypłacać po osiągnięciu 60. roku życia. Opłata od pracownika to 2 proc. pensji brutto, pracodawcy – 1,5 proc., a państwo na start wpłata 250 zł i dodatkowo raz w roku – 240 zł.
Z wyliczeń Instytutu Emerytalnego, które przytacza „Fakt” wynika, że zarabiający 5000 zł dzięki swoim i pracodawcy wpłatom gromadzą w rok 2100 zł (w przypadku zarabiających 10 000 zł jest to 3660 zł). Jeśli zdecydują się dokonać zwrotu środków, mogą otrzymać 1830 zł. Dziennik przypomina, że w takiej sytuacji wypłacane są wszystkie wpłaty pracownika i 70 proc. tego, co wpłacił pracodawca (pozostałe 30 proc. zostaje zapisane na koncie w ZUS). Przepadają dopłaty od państwa, a od wypracowanego zysku potrąca się tzw. podatek Belki.
Zwroty środków z PPK nie będą już tak łatwe?
Uczestników PPK przybywa, przybywa również tych, którzy decydują się na wypłatę zgromadzonych środków. W 2023 roku kwota zwrotów przekroczyła 1,5 mld zł, w zeszłym roku było to 1,9 mld zł, a tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku – aż 600 mln zł
Ministerstwo Finansów podkreśla, że rosnąca liczbę zwrotów z programu nie jest zgodna z jego celami. W komentarzu dla „Faktu” resort informuje, że kwestia ta może zostać poruszona podczas najbliższego przeglądu ustawy o PPK, który musi zostać dokonany przez rząd do końca przyszłego roku. – Wtedy będą mogły zostać następnie sformułowane ewentualne propozycje legislacyjne w tym obszarze – podkreśla Ministerstwo Finansów.
Nie można wykluczyć zatem, że wycofanie środków nie będzie już tak proste jak dotąd. Z medialnych doniesień wynika również, że rozważany jest częstszy autozapis do PPK (obecnie odbywa się co dwa lata), a także likwidacja górnej granicy wieku, do którego oszczędzanie w programie byłoby możliwe (obecnie zapisywane są wszystkie osoby do 55. roku życia).