– Na razie nic się nie zmieni. Na razie zostaje obecna ekipa – mówi Interii wysoko postawiony przedstawiciel resortu sprawiedliwości, gdy pytamy o możliwe zmiany personalne w kierownictwie ministerstwa po wymianie Adama Bodnara na Waldemara Żurka.
Nasz rozmówca podkreśla też, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków z nieobecności dwóch wiceminister: Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz i Marii Ejchart. Pierwsza przebywa na zwolnieniu lekarskim w związku z planowanym zabiegiem, a druga jest na zatwierdzonym, ale odkładanym od dawna urlopie.
Jak dowiedziała się Interia, nowy minister zdążył już porozmawiać ze swoimi zastępcami. Żadnej z osób z tego grona nie podziękował za współpracę. Rozmowy miały odbyć się w dobrej atmosferze i z nastawieniem na intensyfikowanie dalszych prac resortu w najbliższym czasie. Najdłużej minister Żurek rozmawiał z wiceministrem Dariuszem Mazurem, bo to właśnie on odpowiada za kluczowe z punktu widzenia rządu i nowego szefa resortu obszary: ustawy przywracające praworządność, kwestię neosędziów, temat rzeczników dyscyplinarnych czy Komisję Wenecką.
Waldemar Żurek ministrem. Priorytet nr 1: deziobryzacja
Rozmówcy Interii w koalicji rządzącej przyznają jednak, że do zmian w resorcie dojdzie. Jak słyszymy, mają się one zmaterializować mniej więcej w ciągu 10 najbliższych dni. W grę wchodzą zarówno zmiany strukturalne i merytoryczne, jak również personalne.
Niewykluczone, że minister Żurek dobierze sobie nowych współpracowników, ale szczegóły mają być sprawą pilnie strzeżoną. – Minister Żurek dostał pełną swobodę w działaniu, w tym również w doborze współpracowników – zapewnia nas jeden z dobrze zorientowanych posłów Koalicji Obywatelskiej.
Te zmiany mogą przede wszystkim dotyczyć prokuratury. Z dwóch powodów. Po pierwsze, to właśnie słaby nadzór nad prokuraturą był jednym z fundamentalnych zarzutów wobec Adama Bodnara. Minister Żurek ma więc przede wszystkim odzyskać kontrolę nad prokuraturą. – Deziobryzacja prokuratury to jest podstawa. Nowy minister nie może walczyć z połową prokuratury, musi ją oczyścić, żeby móc walczyć z przestępcami – obrazowo wykłada sprawę jeden z ważnych polityków Koalicji Obywatelskiej.
Drugim powodem jest słaba ocena pracy prokuratora krajowego Dariusza Korneluka przez Koalicję Obywatelską. Podobne opinie na jego temat słyszymy od kilku naszych źródeł w tej formacji. – Nie ma najlepszej opinii w środowisku po tym przeszło roku na stanowisku – mówi nam jeden z czołowych prawników w KO.
Inny z polityków tego ugrupowania: – Korneluk budzi nasze największe obiekcje. Jego nominacja okazała się jednak nieudana. Powinien go zastąpić go ktoś dobry merytorycznie, zasadniczy, zdeterminowany i poważny.
Kto za Korneluka? „Nie ma jeszcze żadnych decyzji”
Czy osoba spełniająca te wymogi została już wybrana? Z informacji Interii wynika, że jeszcze nie. Nasi rozmówcy, zarówno z samego resortu sprawiedliwości, jak i z koalicji rządzącej dementują jednak spekulacje, że Korneluka mogłaby zastąpić prokurator Ewa Wrzosek.
– Nie spodziewałbym się jej jako nowej prokurator krajowej – zapewnia z uśmiechem wysoko postawiony urzędnik ministerstwa. – Umówmy się, byle nie Wrzosek – dodaje inne z naszych źródeł, polityk spoza resortu. Sam minister Waldemar Żurek, gdy zapytaliśmy go o nazwisko prokurator Wrzosek, odpisał nam: „Nie ma jeszcze żadnych decyzji„.
Deziobryzacja prokuratury to jest podstawa. Nowy minister nie może walczyć z połową prokuratury, musi ją oczyścić, żeby móc walczyć z przestępcami
Politycy w Koalicji 15 Października zwracają też uwagę na ważną kwestię proceduralną. Ewentualne odwołanie prokuratora Korneluka nie byłoby sprawą prostą. Nasi rozmówcy przypominają tu brzmienie art. 14. par. 1. ustawy prawo o prokuraturze: „Prokuratora Krajowego oraz pozostałych zastępców Prokuratora Generalnego powołuje się po uzyskaniu opinii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a odwołuje za jego pisemną zgodą„.
Współpraca zarówno Andrzeja Dudy, jak i Karola Nawrockiego przy odwołaniu prokuratora krajowego, którego sposób powołania obóz Prawa i Sprawiedliwości ostro krytykował, jest wielce wątpliwa. Ułatwić by to mogła – jak przyznają nasi rozmówcy – rezygnacja Korneluka, ale nawet w tym wypadku konieczna byłoby jej zatwierdzenie przez głowę państwa.
„Patent na Sienkiewicza” w wymiarze sprawiedliwości
Sam Waldemar Żurek swoje urzędowanie w resorcie również zaczął z wysokiego „C”. – Ponieważ dostrzegam, że niebezpieczeństwo utraty demokracji jest czymś naprawdę poważnym, zrobię wszystko, żeby przywrócić praworządne państwo i zasady trójpodziału władz, a przede wszystkim przestrzegać konstytucji i wszystkich traktatów międzynarodowych, które Polskę wiążą. Nie chcę dziś mówić o zamierzeniach, bo „po czynach ich poznacie” – zapowiedział na spotkaniu z dziennikarzami dzień po rekonstrukcji rządu.
Na tej samej konferencji prasowej zwrócił się też polityków. W domyśle: polityków opozycji, zwłaszcza Prawa i Sprawiedliwości. – Chciałbym przestrzec tych polityków, którzy w swoich wypowiedziach grożą niezawisłym sędziom, niezależnym prokuratorom i próbują ich zastraszać – zaczął Żurek.
I kontynuował: – Nie mamy dziś Krajowej Rady Sądownictwa, która objęłaby takie osoby konstytucyjną ochroną, dlatego będę reagował na takie sytuacje z całą stanowczością. Dlatego apeluję do tych, którzy takie groźby próbują kierować: nie będą one puszczane płazem.
Jego słowa bardzo spodobały się w koalicji rządzącej, ponieważ są jednoznaczną zapowiedzą, że Żurek będzie zupełnie innym ministrem od Adama Bodnara. Ma być fighterem, który nie odstawia nogi w walce o praworządność i sprawiedliwość. Fighterem, który nie boi się grać ostro, jeśli sytuacja tego wymaga albo przeciwnik go do tego zmusza.

Jasno dał to do zrozumienia również Donald Tusk. – Umówiliśmy się z panem Waldemarem Żurkiem, że dzisiaj Polska potrzebuje silnego prokuratora generalnego – powiedział premier przed posiedzeniem rządu 25 lipca.
– Nie chodzi tylko o zmiany, które będą trudne do przeprowadzenia ze względu na siłę opozycji i prezydenta. Chodzi o to, żeby wykonywać władzę prokuratora generalnego – żeby tam, gdzie to jest pożądane, potrzebne i możliwe, przyspieszyć kwestię rozliczeń. Nie ma świętych krów i będziemy trzymać kciuki za pana ministra Żurka w jego walce – zaapelował szef rządu.
Ten przekaz idealnie pokrywa się z tym, co Interia usłyszała w rządzie i koalicji rządzącej tuż po rekonstrukcji. Poza opanowaniem prokuratury głównymi celami Żurka są polityczne igrzyska (ma to zapewnić doprowadzenie do końca rozliczeń poprzedniej ekipy rządzącej), idące za tym obłaskawienie najtwardszego elektoratu Koalicji Obywatelskiej, który w ostatnim czasie ostro krytykował formację Tuska, a także zaszachowanie prezydenta Karola Nawrockiego – zmuszenie go do wetowania ustaw praworządnościowych oraz ułaskawiania kolejnych polityków PiS-u.
Jeśli dodać do tego możliwość siłowego przejęcia – m.in. poprzez ograniczenie budżetów czy wstrzymanie wypłat wynagrodzeń – Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego oraz Krajowej Rady Sądownictwa, o czym coraz częściej słyszymy w sejmowych kuluarach, obraz strategii nowego ministra, ale też całego rządu w obszarze sprawiedliwości, znacznie się klaruje.
– To jest patent „na Sienkiewicza”, tyle że w resorcie sprawiedliwości. Wyciągnie kabel i „cześć” – mówi nam wieloletni polityk Platformy, nawiązując do stylu, w jakim były minister kultury i dziedzictwa narodowego zrealizował misję „odbicia” mediów publicznych. Żurek ma odbić dla rządu instytucje wymiaru sprawiedliwości.