Kwaśniewski wyżej oceniany niż Duda
Nie najlepsze noty odchodzącej głowie państwa wystawiają Polacy – pozytywnie jego prezydenturę ocenia 54 proc. badanych przez CBOS (48 proc. w sondażu Ipsos dla TVP Info), przeciwnego zdania jest 40 proc. (43 proc. wg Ipsos). O wiele lepiej na finiszu postrzegane było 10-letnie urzędowanie Aleksandra Kwaśniewskiego. 65 proc. ankietowanych przez CBOS we wrześniu 2005 r. uznało, iż ustępujący wówczas prezydent dobrze (lub bardzo dobrze) wykonywał swe obowiązki. Przeciwnego zdania było jedynie 27 proc. respondentów.
Cieniem na dwóch kadencjach Andrzeja Dudy kładą się przede wszystkim silne związki z Prawem i Sprawiedliwością i żyrowanie zdecydowanej większości kontrowersyjnych zmian, które wprowadzała formacja Jarosława Kaczyńskiego w polityce zagranicznej, mediach publicznych i wymiarze sprawiedliwości. Za symboliczne można uznać zwłaszcza przyjęcie ślubowania od sędziów-dublerów z TK czy wątpliwe prawnie ułaskawienie w 2015 r. dwóch polityków PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Chwały prezydentowi nie przynoszą też ostatnie decyzje o częściowym akcie łaski dla skazanego za przemoc Roberta Bąkiewicza, przyznanie odznaczeń państwowych propagandystom z dawnej TVP czy uprzykrzanie życia osobom LGBT (przede wszystkim odesłanie do TK ustawy dotyczącej karania za tzw. mowę nienawiści).
Lider wsparcia dla Ukrainy
W tym natłoku kontrowersji trudno więc znaleźć pozytywy, choć kilka ich było. Na docenienie zasługuje przede wszystkim postawa Andrzeja Dudy wobec Ukrainy – jednoznaczna i konsekwentna. Polski prezydent gościł w Kijowie jeszcze w przeddzień wybuchu wojny, 23 lutego 2022 r. – wraz ze swym litewskim odpowiednikiem byli ostatnimi przywódcami państw zachodnich, którzy odwiedzili Ukrainę przed inwazją rosyjską, by zapewnić sąsiada o wsparciu i wezwać Putina, by trzymał się z dala od Kijowa. Był też jednym z pierwszych (wraz z Nausedą oraz prezydentami Łotwy i Estonii), który wrócił tam po niespełna dwóch miesiącach, 13 kwietnia 2022 r. – Rosja i jej władze nie mogą być akceptowane. Nie prowadzi się dialogu z tymi, którzy łamią wszystkie reguły. (…) Najpierw – krótko mówiąc – muszą zostać pokonani – podkreślał prezydent, piętnując ujawnione wówczas zbrodnie wojsk Putina w Buczy, Borodiance czy Irpieniu.
Polska w tym czasie stała się liderem wsparcia dla Ukrainy – przez nasz kraj płynęła pomoc wojskowa dla walczącego sąsiada, rząd wraz z prezydentem skutecznie upominał się o kolejne sankcje na Rosję, a Polacy przyjmowali pod swój dach tysiące ukraińskich uchodźców.
Andrzej Duda, również jako jeden z pierwszych polityków na zachodzie, zaczął mówić otwarcie o przyjęciu Ukrainy do UE i NATO. Takie jednoznaczne wsparcie dążeń transatlantyckich Kijowa jest o tyle ważne, iż nie wiadomo, czy będzie kontynuowane przez jego następcę Karola Nawrockiego, który w tej sprawie jest sceptyczny. Przed drugą turą wyborów prezydenckich obiecał nawet Sławomirowi Mentzenowi weto dla ewentualnej akcesji Ukrainy do NATO.
Przy tej okazji warte podkreślenia są także apele Andrzeja Dudy, by państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego wydawały znacznie więcej na obronność. Oczekiwania te, choć już pod naciskiem prezydenta USA Donalda Trumpa, znalazły w końcu odzwierciedlenie w decyzji czerwcowego szczytu paktu w Hadze, by pułap ten wzrósł w ciągu dekady do 5 proc. PKB.
Weto, które ocaliło relacje z USA
Mocnym akcentem prezydentury Andrzeja Dudy było także weto do tzw. lex TVN, czyli ustawy, która miała zmusić amerykański koncern Discovery do sprzedaży stacji z grupy TVN, przede wszystkim znienawidzonej przez PiS TVN24. Prawo i Sprawiedliwość z krytyczną wobec siebie telewizją informacyjną próbowało walczyć różnymi metodami – najpierw, jeszcze w 2008 r. kilkumiesięcznym bojkotem, później m.in. opóźnianiem przez KRRiT decyzji o przedłużeniu koncesji na nadawanie. Wreszcie w 2021 r. ówcześnie rządzący postanowili rozprawić się z TVN na dobre. Uchwalono nowelizację Ustawy o radiofonii i telewizji, która zakazywała nadawania w Polsce telewizjom, w których udział zagranicznego kapitału (pochodzącego spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego) przekracza 49 proc. Tak skonstruowane prawo uderzało więc w Amerykanów, a dla TVN oznaczało konieczność szukania nowego inwestora w Europie. Przeciwko „lex TVN” protestowała opozycja, duża część mediów, organizacje pozarządowe, Komisja Europejska, wreszcie społeczeństwo, które wyszło na ulice w obronie nadającej od końca lat 90. stacji.
Choć na prezydenta wywierano presję, by ustawę podpisał, ten jednak ostatecznie zdecydował się na weto. Przesądziła, jak pisze Jacek Gądek w swej książce „Duduś. Prezydent we mgle”, obawa o przyszłość relacji z USA. „Siłowe wyrwanie TVN z rąk Amerykanów położyłoby się strasznym cieniem na naszych relacjach politycznych i rzutowałoby na gwarancje czysto militarnego bezpieczeństwa. Przecież nigdy nie było takiej historii, aby rząd Polski przejmował największą inwestycję Amerykanów w Polsce, ani nigdy Amerykanie nie wywłaszczali polskich inwestorów w USA. Przez wojnę PiS z TVN nagle Polska by spadła do najniższej ligi w świecie – państw, w których nie można prowadzić normalnego biznesu – opowiada w książce Gądka osoba związana z ówczesnym Pałacem Prezydenckim.
W ten sposób Andrzej Duda, choć narażając się na wściekłość swych dawnych kolegów z PiS, z jednej strony uratował z opresji popularne stacje telewizyjne, z drugiej – stosunki z Waszyngtonem, które w tamtym czasie rządzący mieli i tak dość chłodne, bo prezydentem był Joe Biden.
Weto dla Czarnka
„Lex TVN” to niejedyna kontrowersyjna ustawa, którą swemu obozowi rządowemu zablokował Andrzej Duda. Dwukrotnie zawetował tzw. Lex Czarnek, czyli zmiany w Prawie oświatowym, które groziły dalszym upolitycznianiem szkół. Tym razem, jak przyznawał sam prezydent, na jego decyzję wpływ miała żona Agata Kornhauser-Duda, w przeszłości nauczycielka w liceum w Krakowie. To ona w sprawie kontrowersyjnych rozwiązań przygotowanych przez ówczesnego ministra edukacji Przemysława Czarnka, spotykała się z posłankami opozycji, m.in. byłą szefową MEN Krystyną Szumilas z PO.
„Lex Czarnek” w poprzedniej kadencji trafiło do Sejmu trzykrotnie – najpierw jako projekt rządowy, później poselski, następnie jako inicjatywa obywatelska. Jego założenia sprowadzały się przede wszystkim do zwiększenia nadzoru kuratorów nad szkołami – miały ułatwiać im np. pozbywanie się dyrektorów szkół czy decydowanie o tym, które organizacje pozarządowe mogą prowadzić zajęcia edukacyjne. Chodziło głównie o ograniczenie dostępu do szkół organizacjom pozarządowym o profilu liberalno-lewicowym, a więc wyeliminowanie np. rzetelnie prowadzonych zajęć z edukacji seksualnej. Przeciwko wszystkim trzem inicjatywom „Lex Czarnek” protestowali nauczyciele, eksperci, rodzice oraz samorządy. „Ustawa Lex Czarnek 2.0 wprowadza do edukacji kontrolę, uderza w autonomię szkół i nauczycieli, a także w istocie odbiera decyzyjność rodzicom – alarmowali w październiku 2022 r. działacze stowarzyszenia Wolna Szkoła.
Prezydent dwukrotnie przychylił się do apeli przeciwników kontrowersyjnych zmian. Trzeciej, obywatelskiej, wersji „Lex Czarnek” parlament nie zdążył przyjąć przed końcem kadencji – prace zakończyły się na poziomie Senatu. I choć dwa weta Andrzeja Dudy sytuacji już i tak w znaczącym stopniu upolitycznionej wówczas edukacji (symbolem może być choćby przedmiot HiT ze słynnym podręcznikiem prof. Wojciecha Roszkowskiego), nie poprawiły, to jednak powstrzymały dalszy skok na niezależność szkół.
Seniorzy, pacjenci i osoby z niepełnosprawnościami
Andrzej Duda, jak podaje jego kancelaria, w ciągu 10 lat urzędowania wniósł do Sejmu 62 inicjatywy ustawodawcze i niektóre z nich z pewnością zasługują na docenienie. To choćby ustawa o narodowej strategii onkologicznej, której celem jest poprawa efektywności walki z rakiem, nowe prawo, które przewiduje tworzenie placówek zdrowotno-opiekuńczych dla seniorów „Centra 75 plus” (niestety wdrażanie jego przepisów się ślimaczy, a Ministerstwo Zdrowia jeszcze pod wodzą Izabeli Leszczyny nie wykluczało nowelizacji), czy oczekiwany przez osoby z niepełnosprawnościami projekt ustawy o asystencji osobistej.
Nie jest do końca jasne, jaki będzie los prezydenckiego projektu. Sejm z pracami nad tą inicjatywą czeka na projekt rządowy, nad którym pracuje wiceminister rodziny Łukasz Krasoń z Polski 2050. Kilkanaście dni temu w koalicji doszło do sporu w tej sprawie, bo premier Donald Tusk zapytany o wprowadzenie asystencji, dał na spotkaniu z mieszkańcami Pabianic do zrozumienia, że nie ma na nią pieniędzy. Po kilku dniach, gdy jego wypowiedź skrytykowały środowiska osób z niepełnosprawnościami i koalicjanci (Polska 2050 i Lewica), szef rządu obiecał, że projekt Krasonia trafi do Sejmu. Deklaracja co do finansowania jednak nie padła. Niemniej, jeśli w ogóle mówimy o kwestii asystencji osobistej, warto w tym miejscu docenić determinację Andrzeja Dudy, by upomnieć się o prawa osób z niepełnosprawnościami.