-
Środki z Krajowego Planu Odbudowy przedsiębiorcy mieli przeznaczać na jachty, sauny czy solaria. Sprawa wywołała falę oburzenia wśród polityków.
-
Wiceminister funduszy zapowiedział natychmiastową kontrolę, a politycy opozycji krytykują sposób rozdysponowania środków publicznych.
-
Wyjaśniono, że problem leży po stronie systemu oceniania wniosków, który był czysto formalny, bez uwzględniania znaczenia społecznego inwestycji.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W ramach Krajowego Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności Polska otrzymuje z Unii Europejski pieniądze w postaci bezzwrotnych dotacji (część dotacyjna) oraz preferencyjnych pożyczek (część pożyczkowa).
Zgodnie z założeniami KPO ma wzmocnić polską gospodarkę. Składa się z 57 inwestycji i 54 reform. Przewiduje dla Polski 59,8 mld euro, w tym 25,27 mld euro w postaci dotacji i 34,54 mld euro w formie preferencyjnych pożyczek. Polska otrzymała z niego dotychczas 67 mld zł.
Nabór wniosków na dotacje dla branży hotelarskiej, gastronomicznej i cateringowej (HoReCa) oraz turystycznej i kulturalnej, które ucierpiały w czasie pandemii koronawirusa, ogłoszono w kwietniu 2024. Do rozdysponowania jest 1,2 mld zł.
Dotychczas projekty zgłoszone o dofinasowanie z KPO można było przejrzeć na utworzonej w tym celu stronie internetowej – ta jednak od pewnego czasu nie jest już aktywna. Wcześniej w sieci zaczęły pojawiać się zdjęcia zarejestrowanych w ramach programu projektów.
Krajowy Plan Odbudowy na jachty, sauny czy solaria. „Skandal, że głowa mała”
Jak wynika z pojawiających się informacji, przedsiębiorcy z branży HoReCa mieli zgłaszać się po dofinansowanie wpisując we wnioskach, że ubiegają się o pieniądze m.in. na jachty, solaria, sauny, grę w brydża czy meble do garderoby. W sieci zawrzało. Oburzenia nie kryją przede wszystkim politycy opozycji.
„Stawia na nogi bardziej niż poranna kawa” – napisał były prezes Orlenu, europoseł PiS Daniel Obajtek.
„Wstaję, wchodzę na internet, a tu ani widu, ani słychu opowieści Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz o sukcesach KPO. Czyżby w ramach gospodarskiej wizyty jakiś seans w spa?” – kpił Janusz Cieszyński z PiS.
Senator partii Jarosława Kaczyńskiego Marek Pęk zauważył z kolei, że „na stronę informującą o podziale środków z KPO już się oczywiście nie da wejść”.
Zbulwersowani są również politycy partii Razem.
„Setki tysięcy złotych na jachty, sauny, maszyny do lodów, platformy do gry w brydża a nawet na wprowadzenie najmu krótkoterminowego – na to idą środki z KPO. To jawne rozkradanie pieniędzy publicznych, które miały iść na innowacje. Szczególnie, że na fabrykę leków już nie wystarczyło. Przecież to jest taki skandal, że głowa mała” – skomentowała Marcelina Zawisza.
Jej partyjna koleżanka Paulina Matysiak dodała: „KPO – tu jest jakby luksusowo”
„Jak informuje rządowa strona: 'KPO to wsparcie, które możesz zobaczyć, kiedy pijesz kawę w kawiarni, czy odpoczywasz w hotelowym lobby’. Kasa idzie na jachty, odżywcze piwo, sauny, usługi cateringu, strefy SPA. Dzień dobry Polsko!” – napisała posłanka Razem.
„Bulwersująca sprawa” wokół KPO. Wiceminister Szyszko zapowiada kontrolę
Minister finansów Andrzej Domański odniósł się do sprawy w rozmowie z Polskim Radiem.
– KPO, odblokowane przez nasz rząd – te pieniądze trafiły do gospodarki w absolutnie kluczowe miejsca, przede wszystkim w transformację energetyczną. KPO to są dziesiątki tysięcy inwestycji i oczywiście zdarzy się, że wśród tak olbrzymiej puli pojawi się jeden czy kilka przykładów środków, które nie zostały właściwie wydane – mówił Domański.
– Każda taka sprawa, każdy taki przypadek musi być wyjaśniany, ale jednak pamiętajmy o prawdziwym obrazie KPO, czyli środkach, które pomagają modernizować polską gospodarkę. Nie pozwólmy na to, aby ten obraz został zmącony przez jeden czy dwa przykłady być może niewłaściwego wydawania środków – dodał.
Pytany o kolejne kroki stwierdził, że „nie jest od tego, aby wyciągać konsekwencje wobec osób, które alokują i przyznają środki”. – Są procedury i te procedury muszą być przestrzegane – stwierdził minister.
Głos zabrał również wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko.
„To bulwersująca sprawa. Inwestycja ma służyć rozwojowi polskich hotelarzy i restauratorów, a nie rozbudowom garderoby” – napisał nawiązując do jednego ze zgłoszonych projektów.
„Za wybór beneficjentów odpowiada tu Rzeszowska Agencja Rozwoju Regionalnego. Konkurs nadzoruje Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Ale nie umywamy rąk. Poleciłem prezesowi PARP natychmiastowe wszczęcie kontroli w Rzeszowskiej Agencji pod kątem ochrony prawidłowego wykorzystania pieniędzy publicznych” – zawiadomił Szyszko.
„Nie ma zgody na funduszowe cwaniactwo i marnotrawienie naszych wspólnych pieniędzy” – zaznaczył wiceminister.
Środki z KPO dla branży HoReCa. „W świetle regulaminu”
Aleksandra Krugły z Fundacji Habitat for Humanity Polska tłumaczy tymczasem, dlaczego we wnioskach przedsiębiorcy mogli wpisywać niezwiązane ze swoją branżą cele i wyjaśnia, czemu w ogóle otrzymywali dofinansowanie.
„Wystarczy spojrzeć na kryteria naboru. Wystarczyło być mikro, małą lub średnią firmą z branży hotelarskiej, gastronomicznej, turystycznej lub kulturalnej, wykazać min. 20 proc. spadku obrotów w pandemii i zaplanować 'dywersyfikację działalności’, czyli nową usługę lub produkt, formalnie mieszczącą się w PKD (Polska Klasyfikacja Działalności – red.) i budżecie” – tłumaczy Krugły na platformie X.
„Nie było punktów za 'znaczenie społeczne’ czy 'priorytet dla potrzeb publicznych’. Liczyło się spełnienie wymogów formalnych, zgodność z celem inwestycji i kwalifikowalność wydatków” – dodaje Krugły.
Jej zdaniem „dlatego mogły przejść zarówno remonty apartamentów na wynajem, ekologiczne domki turystyczne, jak i platformy do nauki gry w brydża czy kursy sztuk walki w hotelu”.
„Innymi słowy, system został zaprojektowany tak, że ocena była techniczno-formalna, a nie strategiczna” – podkreśla Krugły. „I tu leży odpowiedź na pytanie: 'Jak to możliwe, że to dostało pieniądze z KPO?’, bo w świetle regulaminu mogło” – dodaje.