Na początku kwietnia na sali plenarnej w Sejmie doszło do ostrego spięcia pomiędzy posłami: Romanem Giertychem z Koalicji Obywatelskiej i Jarosławem Kaczyńskim – prezesem Prawa i Sprawiedliwości.
Wszystko zaczęło się od wystąpienia polityka PiS, który poruszył temat śmierci swojej wieloletniej współpracownicy – Barbary Skrzypek. Domagał się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia izby niższej, podczas którego miało dojść do omówienia, „czym jest humanitaryzm w demokracji walczącej”.
— Mamy do czynienia z doprowadzeniem do śmierci pani Skrzypek poprzez haniebne przesłuchanie. Mamy tutaj na sali głównego sadystę – Giertycha – zwracał się z mównicy sejmowej do mecenasa, byłego ministra edukacji narodowej i szefa zespołu ds. rozliczeń nieprawidłowości poprzedniej władzy.
„Mów mi wuju”. Kaczyński ukarany, dostał „upomnienie”
Parlamentarzysta KO skorzystał z okazji i także zgłosił się do mównicy. – Panie marszałku, wysoki Sejmie, zostałem nazwany sadystą przez p. Kaczyńskiego. Jarku, siadaj, spokojnie, uspokój się – mówił do stojącego obok niego polityka. Poseł PiS natychmiast zareagował. – Nie jestem z tobą po imieniu, łobuzie – odparł. – Mów mi wuju – zwrócił się w odpowiedzi Giertych. Na sejmowym korytarzu tłumaczył potem, że „genealodzy wykazali, iż wprawdzie jest młodszy wiekiem, ale z Kaczyńskim są spowinowaceni bardzo daleko i pokoleniowo”. – Ja jestem starszy. Wykazano, że jestem wujkiem Kaczyńskiego, więc powiedziałem: „Jarku, mów mi wuju” – tłumaczył dziennikarzom.
We wtorek dziennik „Rzeczpospolita” ujawnił, że wraz z czterema innymi parlamentarzystami Kaczyński został ukarany. Z ustaleń redakcji „Rz” wynika, iż prezes PiS został „upomniany” – wraz z Przemysławem Czarnkiem, Antoniem Macierewiczem i Anną Krupką. Natomiast Iwona Arent otrzymała od Komisja Etyki Poselskiej „naganę”. Uchwały podjęte zostały ws. 23 lipca.