-
Hanna Radziejowska została odwołana ze stanowiska kierowniczki oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie.
-
Podstawą dymisji – jak przekazał prof. Ruchniewicz – były między innymi jej publiczne wypowiedzi oraz ujawnienie wewnętrznej korespondencji bez wcześniejszego omówienia ich wewnątrz instytutu.
-
Instytut Pileckiego stanowczo zaprzeczył, jakoby prowadził działania zmierzające do zwrotu polskich dóbr kultury innym krajom, a sama placówka w Berlinie ma kontynuować swoją działalność badawczą i edukacyjną.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Prof. Krzysztof Ruchniewicz przekazał, że „podstawą odwołania Radziejowskiej jest art. 4b ust. 3 ustawy z dnia 9 listopada 2017 roku o Instytucie Solidarności i Męstwa imienia Witolda Pileckiego w związku z właściwymi postanowieniami Regulaminu Organizacyjnego Oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie”.
Ruchniewicz dodał, że „ostatnie działania Radziejowskiej poważnie podważyły zaufanie pracodawcy”.
Instytut Pileckiego. Hanna Radziejowska odwołana. „Przekroczenie norm”
– Przedstawiane przez nią (Radziejowską – red.) w mediach społecznościowych oraz mediach tradycyjnych nadinterpretacje i insynuacje, co do realizowanych przez Instytut projektów, stanowią przekroczenie norm i relacji pracownik-pracodawca – ocenił Ruchniewicz. Jak dodał, „w szczególności, gdy udostępnianie osobom trzecim wewnętrznej korespondencji, czy swoich obaw na temat działalności Instytutu następuje bez omówienia ich wcześniej wewnętrznie”.
Szef instytutu poinformował, że nowa osoba pełniąca obowiązki kierownika oddziału w Berlinie zostanie przedstawiona w przyszłym tygodniu, podczas spotkania z zespołem i w osobnym komunikacie dla mediów.
Ruchniewicz podkreślił, że „oddział Instytutu Pileckiego w Berlinie pełni ważną funkcję w strukturze międzynarodowej Instytutu”.
– Jego zadania obejmują prowadzenie badań naukowych, dokumentowanie skutków totalitaryzmów XX wieku oraz upamiętnianie ich ofiar. Zespół oddziału realizował w ostatnich latach szereg wartościowych działań, w tym współpracę z archiwistami ukraińskimi oraz promocję historii Polski w Niemczech – zaznaczył. Zapewnił, że „wszystkie rozpoczęte programy i projekty zgodne z misją Instytutu będą realizowane”.
– Instytut Pileckiego dąży do wzmocnienia roli berlińskiej placówki jako elementu sieci międzynarodowej, wspierającej badania naukowe i upamiętnianie ofiar totalitaryzmów XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem skutków niemieckiego nazizmu w Europie Środkowo-Wschodniej – przypomniał.
Burza wokół seminariów. Resort kultury zabrał głos
Na początku sierpnia „Rzeczpospolita” napisała, że Ruchniewicz chciał zorganizować seminarium badawcze poświęcone zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz m.in. Niemiec.
Według „Rz” pod koniec lipca Radziejowska wysłała pismo do nowej szefowej resortu kultury Marty Cienkowskiej oraz do wiadomości chargé d’affaires ambasady w Berlinie Jana Tombińskiego, w którym wskazała, że dyrektor Instytutu Pileckiego Krzysztof Ruchniewicz „oczekiwał przygotowania cyklu seminariów i zaproponował m.in. organizację seminarium poświęconego zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Litwy oraz mienia prywatnego należącego do osób pochodzenia żydowskiego”.
Resort kultury podkreślił wówczas, że Instytut Pileckiego „nie prowadzi oraz nigdy nie prowadził rozmów w zakresie restytucji dóbr kultury – nie jest to w kompetencjach jednostki”.
Hanna Radziejowska tłumaczy: Zadziałaliśmy jako czujnik przeciwpożarowy państwa
W artykule dla „Rzeczpospolitej” z 8 sierpnia Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski tłumaczą, dlaczego zdecydowali się zaalarmować ministerstwo w sprawie działań Ruchniewicza.
„Pisząc poufny (podkreślamy jeszcze raz, nie przez nas dokument ten został upubliczniony i nie rozumiemy, jak i dlaczego trafił on do mediów) list do minister kultury Marty Cienkowskiej zadziałaliśmy jako czujnik przeciwpożarowy państwa i zwróciliśmy się o pomoc i interwencję. Było to także zgodne z procedurami, które zakładają, że w sytuacji o charakterze dyskryminacyjnym i permanentnego konfliktu z przełożonym, organem, do którego się zwracamy, jest organ nadzorujący – czyli minister” – czytamy.
„Jesteśmy państwowcami i czujemy się w obowiązku wyprzedzająco reagować na coś, co w kontekście naszej wiedzy i doświadczenia postrzegamy jako ryzyko dla państwa polskiego” – podkreślała Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski.
Zwolniona kierownik placówki podtrzymuje zarzut, że Ruchniewicz chciał organizować seminarium na temat zwrotu dóbr kultury przez Polskę.
„Kluczowym momentem sporu było spotkanie online z prof. Ruchniewiczem, podczas którego omawiano tematykę seminariów planowanych przez instytut. Dyrektor zaproponował dołączenie do cyklu seminariów proweniencyjnych seminarium poświęconego restytucji, czyli zwrotowi dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Litwy oraz mienia należącego do osób pochodzenia żydowskiego. Co istotne, seminaria te miały być organizowane we współpracy z MKiDN i zakładały tworzenie wytycznych lub rekomendacji po każdym z nich. Propozycja ta, zgłoszona w obecności dwóch osób z naszego zespołu, które podpisały się pod notatką do MKiDN, wykraczała poza ramy badań proweniencyjnych i mogła nabrać politycznego charakteru. Obie osoby potwierdzają treść rozmowy i nie wycofują się z zaświadczenia o tym, co zostało powiedziane” – podkreślają autorzy.
Hanna Radziejewska odwołana. „Wybitna osoba”
W obronie odwołanej kierowniczki oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie stanęło wiele osób ze świata nauki oraz kultury.
„Hanna Radziejewska to wybitna osoba, oddana sprawom publicznym, wyjątkowa managerka kultury, ma wielkie zasługi dla Polski jako szefowa oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie. Dlaczego?” – pytał we wpisie dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
Wtórował mu szef Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk. „Wielki szacunek Hanna Radziewjewska za stworzenie Instytutu Pileckiego w Berlinie – wyjątkowej, profesjonalnej i niezwykle ważnej instytucji. Wyrazy uznania i wsparcia!” – czytamy.
Głos w sprawie zabrał także Łukasz Adamski, wicedyrektor w Centrum Mieroszewskiego. We wpisie podziękował on Radziejewskiej za dotychczasową pracę, a także „za promowanie w Niemczech rzetelnej wiedzy o historii Polski i o relacjach polsko-niemieckich”.
„Słowem – za podejmowanie działań zgodnych z tym, co przytłaczająca większość Polaków, nienależnie od barw politycznych, uważa za polską rację stanu” – podkreślił Adamski.
„Hanna Radziejewska jest twórczynią oddziału Instytutu w Berlinie i autorka jego sukcesu. Za co i przez kogo została wyrzucona? Skandal i barbarzyństwo” – oceniła z kolei była szefowa i twórczyni Instytutu Pileckiego Magdalena Gawin.
Polskie dóbr kultury w ręce Niemcom? „To kompletny wymysł”
– Nieprawdą jest, że robimy jakiekolwiek działania związane z restytucją, czyli pozyskiwaniem dóbr kultury przez jakąkolwiek instytucję, bo to nie jest nasze zadanie. Instytut Pileckiego jest jednostką naukową, badawczą, szukamy odpowiedzi na pytania naukowe – tłumaczył prof. Wiszewski.
Naukowiec pytany, czy instytut w żaden sposób nie planował, nie sugerował ani nie poczynił kroków, by Polska przekazywała nasze dobra kultury innym krajom, w tym Niemcom, powiedział: „To kompletny wymysł„.
– Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego coś takiego komuś w głowie się urodziło. Nigdy Instytut Pileckiego nie planował takich działań. My się nawet nie możemy tym zajmować, to nie nasze kompetencje. Pan dyrektor też przekazał mi jednoznacznie, że on też nigdy o czymś takim nie mówił – zapewniał Interię prof. Wiszewski.
- Zamieszanie po sporze o „zwrot dóbr kultury”. Znamy kulisy dymisji
- Prof. Krzysztof Ruchniewicz stracił stanowisko. Jest komunikat resortu