Do incydentu na granicy doszło we wtorek w strefie zdemilitaryzowanej oddzielającej obie Koree. Władze w Seulu poinformowały o nim w sobotę, twierdząc, że północnokoreańscy żołnierze przekroczyli na chwilę granicę podczas prac na terenie przygranicznym. W reakcji żołnierze z Południa oddali serię strzałów ostrzegawczych, co sprawiło, że intruzi wrócili na swoją stronę.
Generał północnokoreańskiej armii Ko Jong Chol przekazał natomiast, iż jego wojskowi pracowali nad całkowitym zabezpieczeniem granicy. Według niego Koreańczycy z Południa mieli oddać ponad 10 strzałów w karabinu maszynowego, co określił jako „zaplanowaną i celową prowokację”.
– To bardzo poważna zapowiedź, która nieuchronnie sprawi, że konfrontacyjna sytuacja w okolicach południowej granicy, gdzie stacjonuje dużo sił wojskowych, wejdzie w niekontrolowaną fazę – stwierdził Ko.
Wysadzili drogi i tory. Iskrzy między Koreami
Wtorkowy incydent nie był pierwszym w ostatnich miesiącach. Poprzednio do podobnej sytuacji doszło w kwietniu, gdy 10 północnokoreańskich żołnierzy przekroczyło granicę podczas prac w strefie zdemilitaryzowanej.
Pjongjang już w październiku 2024 roku zapowiedział prowadzenie prac na południowej granicy, mających na celu całkowitą jej blokadę. W ramach tych działań m.in. wysadzono pozostałości dróg i torów kolejowych łączących oba Koreę Północną z Koreą Południową. – Jeśli będą trwały działania mające na celu utrudnienie projektu, który nie ma charakteru militarnego, nasza armia uzna to za wojskową prowokację i podejmie odpowiednie środki odwetowe – zagroził Ko.
Prace trwają w tzw. strefie zdemilitaryzowanej, czyli pasie o szerokości czterech kilometrów, rozdzielającym obie Koree od czasu wstrzymania działań wojskowych w ramach wojny koreańskiej. Jest ona jednym z najbardziej zmilitaryzowanych miejsc na świecie. Znajduje się tu największe na świecie pole minowe, a po obu stronach granicy zgromadzone są duże liczby żołnierzy i sprzętu
Nowy prezydent Korei Południowej chciał polepszyć stosunki z sąsiadem
Wybrany w czerwcu nowy prezydent Korei Południowej Lee Jae Myung wyraził chęć poprawy relacji z sąsiadem z Północy po tym, jak pogorszyły się one za czasu rządów jego poprzednika – Yoon Suk-yeola. Władze w Pjongjangu wyraźnie przekazały jednak, że nie widzą możliwości poprawy stosunków między państwami, które formalnie od ponad 70 lat znajdują się w stanie wojny.
Napięcie zwiększyły dodatkowo wspólne coroczne ćwiczenia wojskowe prowadzone przez żołnierzy z Korei Południowej i USA, które Seul określa jako „obronne”. Według Pjongjangu ćwiczenia są jednak prowokacją, która może „rozpocząć wojnę”. Dlatego też przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un wezwał w tym tygodniu do „szybkiego rozszerzenia” północnokoreańskiego programu rozwoju broni nuklearnej.
- Korea Północna stanowczo odpowiada sąsiadowi. „Bardzo się przeliczyli”
- „Chcą konfrontacji militarnej”. Z Korei Północnej płyną ostrzeżenia