Politycy złapani na niewiedzy
W rozpoczętym właśnie nowym roku szkolnym pojawił się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Chociaż będzie on nieobowiązkowy, to wywołuje sporo dyskusji. Niektórzy, w tym politycy PiS, nawołują do tego, aby rodzice wypisywali dzieci z tych zajęć. Temat edukacji zdrowotnej pojawił się także we wtorkowym (2 września) wydaniu „Poranka politycznego”, programu TVP Info. Gośćmi byli: Adrian Witczak (Koalicja Obywatelska), Andrzej Kosztowniak (PiS), Marcin Karpiński (Nowa Lewica) i Ireneusz Raś (PSL). Prowadząca, Magdalena Pernet, zapytała się ich – wyłączając z możliwości odpowiedzi Witczaka, który jest nauczycielem biologii – o to, czym różni się okres od owulacji. – Nie wiem, nie pamiętam. Nie interesowałem się tym, przyznaję. Nawet na biologii – powiedział Kosztowniak. Także Karpiński i Raś nie chcieli odpowiedzieć. – Oj, nie będę wchodził w te tematy – stwierdził polityk Nowej Lewicy. – Nie będę z kolegami polemizował – uciął ludowiec.
„Chyba mamy odpowiedź”
Po tym, jak zareagowali goście programu, dziennikarka stwierdziła, że „chyba mamy odpowiedź na to, czy ten przedmiot jest potrzebny”. – Ale pani się o tym dowiadywała na biologii. Ja tak samo, tylko przyznaję się co do tego, że nie pamiętam – bronił się Kosztowniak. Do dyskusji włączył się też Adrian Witczak, który… zaprosił polityków na korepetycje z biologii. – No to właśnie jest mały problem. Jeżeli mężczyźni, którzy chcą być mężami, ojcami nie potrafią nawet odpowiedzieć na pytanie owulacja, okres – czy to samo, czy może czymś się różni? – podsumowała Peret. Raś, wiceminister sportu i turystyki, próbował jeszcze żartować: – To może ja zadam pani jakieś pytanie z obszaru sportu. Dziennikarka nie zrezygnowała po tym z tematu edukacji zdrowotnej i dopytywała swoich gości o to, co wzbudza tak duże kontrowersje w tym przedmiocie – wymieniała przy tym zagadnienia w programie, takie jak nadwaga czy zagrożenia z używania telefonu przed snem. – To nie jest problem. Seksualizacja jest kontrowersyjna, a pani o tym nie mówi. Jeśli będzie pani mówiła o masturbacji dzieci, które mają 7-8 lat, to jest co innego – stwierdził poseł PiS. – Nikt nie powiedział o tym, że cały ten przedmiot jest zły, tylko jego elementy. Mówimy wprost o seksualizacji i zachęcamy do tego rodziców (do wypisywania z przedmiotu – red.), bo nauczyciel albo jakiś instruktor seksualny nie są od tego, aby „wprowadzał” małe życie w świat seksu – dodał. Edukacja zdrowotna będzie obowiązywała w klasach IV-VIII szkół podstawowych, a także w klasach I-III szkół ponadpodstawowych.
Politycy krytykują edukację zdrowotną
Nowy przedmiot wzbudza sporo kontrowersji, szczególnie w środowisku prawicowym i kościelnym. Został skrytykowany przez Konferencję Episkopatu Polski, według których zawiera on „treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości„. Podobne zdanie o nim mają także politycy PiS. – To wychowanie, jak ono się nazywa, zdrowotne? No, proszę państwa, o tym mówią, że tam się uczy szacunku do rodziny. Tam się demoralizuje młodzież. Nie młodzież, tylko dzieci – mówił Jarosław Kaczyński. Przemysław Czarnek, były minister edukacji, apelował do rodziców o to, by wypisywali dzieci z zajęć i zapowiedział, że sam to zrobi. Na początku roku, gdy ważyły się losy nowego przedmiotu, wśród krytyków byli także politycy PSL. Ludowcy naciskali na to, aby był on nieobowiązkowy. Warto zaznaczyć, że tematyka dojrzewania i zdrowia seksualnego to jedynie dwie z dziesięciu części programu edukacji zdrowotnej. Został on opracowany przez zespół ekspertów w tym ks. Arkadiusza Nowaka, prezesa fundacji Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej. Pozostałe obszary to m.in. zdrowie fizyczne, odżywianie, zdrowie psychiczne, internet i profilaktyka uzależnień.
Przeczytaj także: Czerwona kartka dla Kościoła. Zapytali Polaków o edukację zdrowotną. Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Źródła:TVP Info, x.com, „Gazeta Wyborcza”, Gazeta.pl, PAP