-
Colossal Biosciences ogłosiła przełom w hodowli komórek rozrodczych, co umożliwia próbę odtworzenia wymarłego dronta dodo.
-
Trwają prace nad wskrzeszeniem dodo do 2035 roku przy użyciu zaawansowanych metod inżynierii genetycznej oraz hodowli komórek gołębi skalnych i nikobarczyków.
-
Projekt budzi ogromne emocje i wiele wątpliwości wśród naukowców, którzy zastanawiają się, na ile przyszłe zwierzęta będą naprawdę wierne swoim wymarłym odpowiednikom.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Colossal Biosciences jest znana z wielu projektów, z których każdy jest kontrowersyjny. Najgłośniejszy to powrót mamuta włochatego – Teksańczycy pracują na komórkach macierzystych słonia indyjskiego, aby pod koniec 2028 r. mamut włochaty, jak zakładają, wrócił na Ziemię. Czy tak się stanie? Wielu powątpiewa i w termin, i w taką możliwość, wreszcie w sam fakt, czy przywrócone zwierzę będzie rzeczywiście mamutem, czy tylko jego atrapą.
Tak jak to było w wypadku kolejnej głośnej sprawy Colossal Biosciencec, czyli odtworzenia wilka straszliwego. Ten drapieżnik z epoki lodowcowej wymarł 11 tys. lat temu. Wedle naukowców, był większy i masywniejszy od obecnych wilków szarych i polował nawet na dużą zdobycz tamtej epoki. Nie wyglądał też tak jak wilki i zapewne zachowywał się inaczej. Do tego stopnia ich nie przypominał, że dzisiaj umieszcza się go w innym rodzaju Aenocyon. Dzisiaj to zatem Aenocyon dirus, a nie Canis dirus i zwierzęcia tego nie łączy się z rodzajem Canis, zatem z psami, wilkami czy dingo.
Ogromny dodo ma wrócić na Mauritius
Teraz wraca sprawa dronta dodo, czyli jednego z symboli wymarłego życia. To gatunek, który po dotarciu europejskich żeglarzy na Mauritius, gdzie żył, wymarł błyskawicznie. Do XVIII wieku dodo już nie było, przez co symbolizuje on szybką zagładę spowodowaną przez człowieka. Dront dodo był bowiem sporym i nielotnym ptakiem, osiągającym nawet 23 kg, czyli więcej niż indyk. Należał do gołębi i jest postrzegany jako ogromny gołąb bez możliwości lotu.
Colossal Biosciences podpisało nawet umowę z władzami Mauritiusa na odtworzenie zwierzęcia, które jest symbolem tego państwa. Prace ruszyły i w lutym informowaliśmy o tym, że Amerykanie mają już surogatki. To nikobarczyki zwyczajne – ptaki z terenów Indo-Pacyfiku. Nikobarczyki to specyficzne gołębie, które do dzisiaj zamieszkują tereny południowej Azji, Nowej Gwinei i okolic, jak Wyspy Salomona. To reliktowe ptaki, ostatni przedstawiciele wymarłej grupy zasiedlające niegdyś te tereny. Największy z nikobarczyków mieszkał dawniej na Nowej Kaledonii i zapewne Tonga. Znamy go tylko ze szczątków znajdowanych w miejscowych jaskiniach. Był bardzo duży, ale nie tak duży jak dront dodo.
W lutym pisaliśmy w Zielonej Interii, że Colossal Biosciences ogłosiła: „Opracowaliśmy unikalną technologię odczytywania kodu genów odpowiedzialnych za kształt twarzoczaszki dodo, dzięki czemu uda się przywrócić unikalny wygląd jego głowy”. Dodo nie przypominał za bardzo żadnego z obecnych gołębi, w zasadzie żadnego z obecnych ptaków. Miał bardzo oryginalny wygląd, o którym stanowiły unikalna głowa i dziób. A zatem stworzenie go na bazie komórek obecnie żyjących gołębi, nawet nieco zbliżonych nikobarczyków, to mniej więcej taki pomysł jak łączenie wilka straszliwego z wilkiem szarym.
Colossal Biosciences pokazała unikalne komórki
Teraz firma z Dallas ogłosiła w swoich mediach, że nastąpił przełom. Pokazała film, na którym widzimy porcję komórek. „Po raz pierwszy przyglądasz się pierwotnym komórkom rozrodczym gołębia (PGC) hodowanym w hodowli. Te komórki macierzyste będą kluczowe dla odtworzenia dodo. Do tej pory to osiągnięcie ograniczało się do kur i gęsi, ale jego odkrycie u gołębi otwiera drogę do odtworzenia dodo” – czytamy.
A zatem Colossal ma komórki PGC niezbędne do stworzenia komórek rozrodczych ptaka. I na dodatek wyhodowała je sztucznie, w warunkach laboratoryjnych. Dyrektor firmy Ben Lamm w rozmowie z magazynem „People” podkreśla: „Dotąd udało się stworzyć komórki PGC tylko w wypadku trzech gatunków ptaków, a teraz mamy i gołębie. To bardzo, bardzo trudne, a my zrobiliśmy to w 18 miesięcy, więc to był spory krok naprzód”. Dodaje, że to kluczowy moment dla odtworzenia dodo.
Pierwotne komórki rozrodcze (PGC) stają się z czasem gametami i przekształcają w komórki jajowe albo plemniki. Programują je zmiany epigenetyczne, których mechanizmy nie są dobrze poznane. Nie jesteśmy pewni, jak działa ten mechanizm, co dodatkowo utrudnia sprawę.
Krok naprzód oznacza, że Colossal Biosciences może teraz odpowiedzieć na pytanie, na które odpowiedzi wcześniej nie było. „Nie mogliśmy stwierdzić, czy przywrócenie dodo zajmie kilka, 20, 30 czy więcej lat, dopóki nie uzyskaliśmy komórek PGC” – zaznacza Ben Lamm. Teraz Amerykanie mogą określić termin. Dają sobie 10 lat, co znaczy, że dront dodo powinien powrócić w formie, w jakiej chcą go uzyskać, do 2035 r.
Czy powrót dronta dodo w ogóle ma sens?
Naukowcy mają ogromne wątpliwości. Nie wiemy, co ostatecznie powstanie z komórek Colossal Biosciences, na ile będzie to odtworzony genetycznie wielki gołąb z Mauritiusa, a na ile atrapa. Nie wiemy, czy po kilkuset latach jest jeszcze dla niego miejsce w ekosystemie, nie znamy powiązań tego gatunku z obecną przyrodą Mauritiusa i trudno oszacować wpływ nagłego pojawienia się tego zwierzęcia na tutejsze lasy.

Komórki PGC, które ma Colossal Biosciences, to komórki gołębi skalnych. Kolejnym krokiem ma być próba wykorzystania komórek do stworzenia żywych gołębi skalnych wylęgłych z jaj złożonych przez zastępczą kurę, co miałoby być dowodem słuszności koncepcji tworzenia dodo w ten sposób. Dalszym etapem będzie uzyskanie takich komórek PGC od nikobarczyków. Plan jest taki, że Colossal zmieni komórki rozrodcze nikobarczyka, nadając im cechy dodo, w oparciu o informacje genomiczne o wymarłym ptaku, zachowane w okazach muzealnych. Następnie naukowcy wstrzyknęliby zmodyfikowane komórki rozrodcze nikobarczyka do zarodków zwykłych kur, które zostały zmodyfikowane genetycznie, aby nie wytwarzały własnych komórek rozrodczych. Tak miałby powstać dodo. Gdy potomstwo tych zmodyfikowanych kogutów i kur się wykluje, jaja i plemniki piskląt będą zawierały cechy genetyczne podobne do tych występujących u drontów.
„Podobne” to słowo klucz w tym wypadku, bowiem wielu naukowców uważa, że wszystko, co może uzyskać Colossal Biosciences to właśnie zwierzęta jedynie podobne do wymarłych. Tamtych nie sposób wskrzesić, bowiem zwierzęta te były czymś znacznie więcej niż tylko zestawem genów. „Nie rozumiemu wszystkich procesów decydujących o genetycznym powstawaniu gatunków. Nie możemy zatem powtórzyć tego procesu w przypadku wymarłego gatunku” – uważa np. Scott MacDougall-Shackleton z Western University w London w Ontario, którego cytuje CNN. – „Chociaż wstawianie genów wymarłych gatunków do współczesnego gatunku to imponujący przykład inżynierii genetycznej, to nazywanie tego wskrzeszaniem wymarłych gatunków jest przesadą” – dodaje.
Colossal Biosciences wzięła na tapet także odtworzenie innych zwierząt takich jak wilkowór tasmański, moa, dzięcioł wielkodzioby i inne.