Departament Stanu USA wręczył czeskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych notę z jednostronnym wypowiedzeniem memorandum o walce z dezinformacją.
Dokument ten został podpisany pod koniec maja ubiegłego roku przez szefa czeskiej dyplomacji Jana Lipawskiego i ówczesnego sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena, ale dostarczony 1 września.
W przekazanej Pradze nocie stwierdzono, że Amerykanie przygotują nową wersję dokumentu, która będzie zgodna ze stanowiskiem administracji Donalda Trumpa – podało Czeskie Radio, powołując się na źródła w resorcie spraw zagranicznych.
Tymczasem amerykańska ambasada w Pradze, zapytana przez czeskie media o notę, wystosowała jedynie krótkie oświadczenie, w którym stwierdziła, że „nie komentuje treści żadnych prywatnych rozmów dyplomatycznych”.
Czechy. Amerykanie wypowiedzieli memorandum o dezinformacji
Jednocześnie urzędnicy czeskiej placówki powołali się na artykuł opublikowany wiosną przez sekretarza stanu w konserwatywnym magazynie internetowym Federalist, w którym Marco Rubio pisze o potrzebie demontażu przemysłowego kompleksu cenzury, aby „pogłębić zrozumienie polityki administracji Trumpa w zakresie dezinformacji, cenzury i wolności słowa”.
„Jeśli obywatele potrzebują, aby rząd mówił im, co jest, a co nie jest dezinformacją, to władza nie jest w rękach obywateli. Władza leży w rękach ludzi, którzy sami tworzą propagandę i mówią społeczeństwu, w co ma wierzyć” – stwierdził Rubio we wspomnianym artykule.
Czechy były 17. krajem, z którym Stany Zjednoczone podpisały memorandum. Według redakcji Federalist Amerykanie wycofali się ze wszystkich podpisanych do tej pory umów.
„Jednostronne rozbrojenie”. Waszyngton wycofuje się z memorandum o dezinformacji
O sprawie szeroko informował na początku września również brytyjski „Financial Times”. Już wtedy gazeta donosiła, że Stany Zjednoczone poinformowały kraje europejskie, że Waszyngton wycofuje się ze wspólnych wysiłków na rzecz zwalczania dezinformacji pochodzącej z Rosji, Chin i Iranu.
Porozumienia te miały na celu wypracowanie jednolitego podejścia do identyfikowania i ujawniania dezinformacji, rozpowszechnianych przez rządy innych państw. Jednym z krajów, który podpisał w ubiegłym roku taką umowę z USA, była Polska.
Decyzja o zerwaniu porozumień zapadła tuż po tym, gdy administracja Trumpa zamknęła niektóre agencje rządowe, w tym w kwietniu Biuro ds. Przeciwdziałania Zagranicznym Ingerencjom i Manipulacjom Informacjami (R/FIMI).
James Rubin, były szef tego biura, funkcjonującego wcześniej pod nazwą Global Engagement Center (GEC), nazwał to posunięcie „jednostronnym aktem rozbrojenia” w wojnie informacyjnej z Rosją i Chinami.
– Wojna informacyjna jest rzeczywistością naszych czasów, a sztuczna inteligencja tylko zwiększa związane z nią ryzyko – powiedział w rozmowie z „FT”. Według jego szacunków w ostatnim roku umowy podpisały 22 kraje z Europy i Afryki.
Brytyjski dziennik przypomniał, że we wrześniu 2024 roku GEC oskarżył finansowaną przez rosyjski rząd stację telewizyjną RT (Russia Today) o działanie w imieniu rosyjskich służb specjalnych, wykorzystywanie szpiegostwa cybernetycznego i próbę manipulowania wyborami prezydenckimi w Mołdawii na korzyść Moskwy. Wówczas USA nałożyły zarówno na RT, jak i innych rosyjskich nadawców sankcje za rozpowszechnianie dezinformacji.
Działalność stacji RT została zakazana na terytorium UE po rozpoczęciu przez Rosję w lutym 2022 roku pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę.
-
Plan Bidena legł w gruzach. Ludzie Trumpa wypowiedzieli porozumienie
-
Trump planuje sankcje na urzędników UE. USA stawiają jeden warunek