-
Wybory parlamentarne w Mołdawii zdecydują o dalszej integracji kraju z Unią Europejską lub jej zatrzymaniu przez wpływy rosyjskie.
-
Rosja używa szerokiego wachlarza narzędzi, takich jak dezinformacja, protesty i prowokacje, by wpłynąć na wynik wyborów w Mołdawii.
-
Sytuacja w Naddniestrzu oraz obecność rosyjskich wojsk stanowią wyzwanie dla pełnej integracji Mołdawii z UE, choć członkostwo może umożliwić model cypryjski.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
28 września Mołdawia zdecyduje o swojej przyszłości. Wybory parlamentarne zaważą na losach integracji kraju z Unią Europejską. Wydarzenia z Kiszyniowa będą śledzić nasi dziennikarze – Marcin Orłowski i Jakub Krzywiecki. Zapraszamy na relację na żywo – od soboty do poniedziałku codziennie o godzinie 20:00 na stronie głównej Interii i YouTube.
– To rzeczywiście wybory w państwie demokratycznym, które było niegdyś częścią ZSRR, więc jest postrzegane przez Rosję jako domyślna strefa wyłącznych rosyjskich wpływów – mówi nam Jakub Pieńkowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Moment jest szczególny, bo te wybory zadecydują, czy Mołdawia się utrzyma na ścieżce integracji europejskiej, czy też będzie na niej zastopowana – tłumaczy dalej.
Wyborcze starcie rozgrywa się przede wszystkim pomiędzy dwoma głównymi formacjami – rządzącą Partią Działania i Solidarności (PAS) oraz Wyborczym Blokiem Patriotycznym (BEP). Pierwsza z formacji jest związana z prezydent Maią Sandu i deklaruje proeuropejski kurs. BEP to prorosyjska koalicja czterech ugrupowań, której przewodzi były prezydent Igor Dodon.
– Rosja ma tutaj przekonanie, że stosunkowo niewielkim kosztem jest w stanie odnieść w Mołdawii sukces, tak jak to udało w Gruzji – komentuje Pieńkowski. Co więcej, Moskwa przedsięwzięła poważne kroki ingerencji w proces wyborczy.
(dalsza część artykułu pod zdjęciem)
„Wykoleić” integrację z UE. Cztery filary planu Rosji
Ostatnie dni obfitowały w wydarzenia związane z ujawnieniem planu wpływania na wybory – o co Kiszyniów oskarża Moskwę. Mołdawska policja oficjalnie poinformowała o 250 rewizjach i 74 zatrzymaniach w ramach śledztwa dotyczącego „wzniecania masowych zamieszek” przed niedzielnym głosowaniem.
Szef mołdawskiej prokuratury Victor Furtuna przekazał, że zatrzymani mieli „systematycznie” podróżować do Serbii, gdzie według ustaleń śledczych przechodzili szkolenia w zakresie działań destabilizacyjnych. Wcześniej, w sierpniu mołdawskie służby oficjalnie zażądały zablokowania ponad 400 kont na TikToku, wskazując na kampanię dezinformacyjną.
Wykolejenie mołdawskiej integracji europejskiej byłoby z punktu widzenia Rosji sukcesem, drugim po Gruzji. To byłby element odwracania kolorowych rewolucji, które funkcjonują w rosyjskiej propagandzie
Redakcja Bloomberga powołuje się na dokumenty, z których wynika, że taktyka Rosji opiera się na czterech filarach. Są to:
-
Angażowanie obywateli Mołdawii, także przebywających w Rosji, do poparcia prorosyjskich partii w głosowaniu zagranicznym, w placówkach dyplomatycznych;
-
Organizowanie antyrządowych protestów i prowokacji, również z udziałem środowisk przestępczych;
-
Prowadzenie kampanii dezinformacyjnej w mediach społecznościowych;
-
Publikowanie kompromitujących materiałów wobec urzędników państwowych.
Plan zakłada też organizację protestów po ogłoszeniu wyników. Jeśli wygra PAS – demonstracje mają podważać rezultat wyborczy. Jeśli PAS przegra, protesty mają skupiać się na żądaniu dymisji prezydent Sandu.
Taktyka Putina. „Odwracanie kolorowych rewolucji”
9 września w Strasburgu Maia Sandu oświadczyła, że celem Moskwy jest uczynienie z Mołdawii „bazy wypadowej dla hybrydowych ataków na Unię Europejską„. Czy to realny scenariusz?
– Tutaj Rosja jakiejś specjalnej bazy nie potrzebuje, bo już teraz prowadzi ataki hybrydowe na nas, państwa bałtyckie, Finlandię, Rumunię, nie wspominając o Ukrainie. Mołdawia do tego nie jest potrzebna. Natomiast wykolejenie mołdawskiej integracji europejskiej byłoby z punktu widzenia Rosji sukcesem, drugim po Gruzji. To byłby element odwracania kolorowych rewolucji, które funkcjonują w rosyjskiej propagandzie – wskazuje Jakub Pieńkowski.
„Kolorowe rewolucje” to charakterystyczne dla krajów byłego ZSRR procesy demokratyzacji systemu politycznego, tak jak rewolucja róż w Gruzji czy pomarańczowa rewolucja w Ukrainie.
– Mołdawia może nawet nie do końca przejęta, ale chaotyczna, zdestabilizowana, byłaby też cierniem w boku Ukrainy. Mimo że opowieści o potencjalnej agresji z terenu Naddniestrza to zupełne bajkopisarstwo, to niestabilność na głębokim zapleczu frontu byłaby nie po myśli Kijowa, także Unii Europejskiej, która wspiera Ukrainę – dodaje ekspert PISM.
Naddniestrze. Rosyjscy żołnierze na terytorium Unii?
Wspomniane Naddniestrze to separatystyczny, prorosyjski region. Formalnie jest autonomią na terytorium Mołdawii. W praktyce to nieuznawane państwo ze stolicą w Tyraspolu. Naszego rozmówcę pytamy, czy region będzie stanowił przeszkodę dla członkostwa Mołdawii w UE.
– Naddniestrze samo w sobie nie stanowi problemu dla ewentualnej integracji czy nawet później członkostwa w Unii, bo tutaj ma zadziałać model cypryjski. To znaczy Mołdawia przystępuje do UE w swoich konstytucyjnych granicach, ale na części terytorium nie obowiązują reguły unijne, bo jest czasowo, choć długotrwale, pod kontrolą sił niekonstytucyjnych. Tak samo jak na Cyprze jest Turecka Republika Cypru Północnego – wskazuje Pieńkowski.
Dodaje jednak, że Kiszyniów praktycznie nie posiada realnego planu reintegracji Naddniestrza. Głównym problemem pozostają obecne tam wojska rosyjskie, choć nasz rozmówca zaznacza, że są niewielkie. – Oficjalnie jest tam jakieś 1000-1500 żołnierzy rosyjskich, z czego prawdziwych Rosjan jest około stu kilkudziesięciu. Reszta to miejscowi, którzy mają rosyjskie obywatelstwo – podkreśla analityk PISM.
Wskazuje również, że region jest coraz silniej powiązany z Unią Europejską, bo spora część eksportu Naddniestrza trafia właśnie do Wspólnoty. Co więcej, Rosja w dużej mierze utraciła główne narzędzie wpływu na region, czyli bezpłatne dostawy gazu. Surowiec trafiał tam do momentu, w którym Ukraina nie przedłużyła umowy na tranzyt gazu przez swoje terytorium.
– Rosja zapewnia teraz tylko minimalne dostawy, które pozwalają przetrwać Naddniestrzu w wymiarze socjalnym. Za gaz musi płacić dubajskiej firmie, która gaz kupuje na Węgrzech i Węgry ten gaz poprzez Rumunię i Mołdawię do Naddniestrza dostarczają – wyjaśnia analityk PISM.
– Wszystko zależy od wyniku wojny na Ukrainie. Kiedyś musi się skończyć i pojawi się kwestia pozostania rosyjskiego kontyngentu w Naddniestrzu. Póki tam jest, nie ma szans na wejście regionu pod jurysdykcję władz w Kiszyniowie – podsumowuje Jakub Pieńkowski.
Obecny rząd Mołdawii deklaruje, że będzie gotowy na wstąpienie do Unii Europejskiej w 2028 roku, choć jak zaznacza nasz rozmówca, realnie to rok 2030.
-
„W tym regionie nie można stracić nikogo”. Zełenski wskazał na trzy kraje
-
Wielka akcja służb, setki przeszukań. Mołdawia wskazuje na działania Rosji