-
Gmina Złota apeluje do mieszkańców o zgłaszanie miejsc bytowania bobrów, powołując się na szkody wyrządzane przez te zwierzęta.
-
Przyrodnicy i Stowarzyszenie Nasz Bóbr sprzeciwiają się temu działaniu, obawiając się, że prowadzi to do prób uzyskania pozwolenia na odstrzał bobrów.
-
Ekolodzy podkreślają, że odstrzał może być legalny tylko, gdy zawiodą inne metody ograniczania szkód, a obecnie nie ma dowodów na znaczące szkody w gminie.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Gmina Złota w woj. świętokrzyskim nawołuje mieszkańców do zgłaszania miejsc, gdzie bytują bory. Prawdopodobnie po to, by urzędnicy mogli złożyć wniosek do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Kielcach o kontrolowane ograniczenie populacji, czyli w praktyce odstrzał. „Wstyd” – komentują przyrodnicy.
Bóbr europejski (Castor fiber) podlega częściowej ochronie gatunkowej, w związku z tym obowiązują zakazy m.in. niszczenia żeremi, tam bobrowych oraz zabijania tych zwierząt.
Gmina prosi mieszkańców o zgłaszanie siedlisk bobrów
„Urząd Gminy w Złotej zwraca się z prośbą o zgłaszanie miejsc na terenie naszej gminy, gdzie przy ciekach wodnych znajdują się żeremia bobrów. Najczęściej szkody powodowane przez bobry wynikają z budowy przez nie tam na ciekach i zatykaniu przepustów drogowych. Powoduje to zalewanie przyległych pól i blokowanie swobodnego przepływu wody” – ocenił Urząd Gminy Złota.
Do anonsu odnosi się działające na rzecz ochrony bobrów Stowarzyszenie Nasz Bóbr, apelując równocześnie do włodarzy gminy o to, by zmienili podejście do bobrów bytujących na terenie gminy.
„Są i w Polsce gminy, które nawołują swoich mieszkańców do zgłaszania miejsc, gdzie bobry mają swoje żeremia i siedliska. Przypominamy, by doszło do odstrzału, muszą być spełnione inne alternatywne metody, które się nie sprawdziły w praktyce” – zaznaczają przyrodnicy.
Czy trzeba strzelać do bobrów?
Wniosek o odszkodowanie za szkody wyrządzone przez bobry rzeczywiście można złożyć w RDOŚ. Podstawą jest Ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody oraz Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 8 lutego 2018 r. w sprawie szacowania szkód wyrządzonych przez niektóre gatunki zwierząt objęte ochroną gatunkową. Tu należy spełnić sporo formalności: dołączyć dokumenty dotyczące własności, kopię pozwolenia wodnoprawnego i inne.
Wnioski składa się jednak w większości niezwłocznie po odnotowaniu szkód wyrządzonych przez bobry w zależności od rodzaju szkody (np. zniszczenie pasieki, budowli stawów rybnych lub wyrządzenie szkód na polach uprawnych).
I tu pojawia się kwestia sporna: według przyrodników włodarze gminy Złota nie odnotowali żadnych szkód, a zachęcając mieszkańców do zgłaszania miejsc, gdzie bobry bytują, chcą otworzyć furtkę do odstrzału. Ale czy potrzebnego?
-
Wygląda jak wielki szczur. Nawet teleturniej nie wie, że żyje w Polsce
-
Osiedle w Warszawie miało być eko. Jest ambona myśliwska i spór o bobry
„Wnioski o odszkodowania jak najbardziej można składać, ale skoro nie wiecie, gdzie są bobry, to znaczy, że nie ma znacznych szkód, a wy po prostu chcecie sobie postrzelać do bobrów. Prześledziliśmy trochę decyzji wydanych na odstrzał w gminie i okazuje się, że wszystkie są na pozyskanie a to nie ze względu na szkody a do celów gospodarczych. Wstyd!” – oceniają ekolodzy.
Gmina podaje wprost: „informacje uzyskane od Państwa z lokalizacją siedlisk bobrowych posłużą do złożenia wniosku do RDOŚ o kontrolowane ograniczenie populacji„.
Obecnie w Polsce żyje co najmniej 100 tys. bobrów, maksymalnie do 150 tys. Podanie liczebności dokładnej jest niemal niemożliwe, w statystykach nie uwzględnia się też najprawdopodobniej liczby bobrów, które są zabijane po wydaniu pozwoleń przez RDOŚ, a rocznie tysiące bobrów traci życie w wyniku realizacji tych wniosków. Większość wnioskodawców uzyskuje zgodę – ustalili przyrodnicy z grupy Biebrznięci.