Wybory parlamentarne w Mołdawii
Mołdawskie władze nie wpuściły do kraju 21 międzynarodowych obserwatorów, bo miały poważne wątpliwości co do ich bezstronności. W ostatnim dniu kampanii sąd wykluczył też z wyścigu wyborczego dwie partie. W niedzielnych (28 września) wyborach parlamentarnych nie wystartują ugrupowania wykluczone przez sąd. Powód jest prosty – oba były w nielegalny sposób finansowane z zagranicy, czyli z Rosji. Ugrupowanie Serce Mołdawii (Heart of Moldova) wchodziło wraz z komunistami i socjalistami do Patriotycznego Bloku Wyborczego, który ma szansę na zwycięstwo. Druga partia to natomiast Wielka Mołdawia (Moldova Mare).
Dwie partie wykluczone z wyborczego wyścigu
Jak podaje agencja Assiociated Press, w czwartek Sąd Apelacyjny w Kiszyniowie ograniczył działalność Serca Mołdawii na 12 miesięcy. Nastąpiło to po przeszukaniach członków partii, które doprowadziły do zarzutów o przekupstwo wyborców, nielegalne finansowanie oraz pranie brudnych pieniędzy. Blok zgodnie z prawem wyborczym może w ciągu doby znaleźć zastępców. W piątek natomiast Centralna Komisja Wyborcza przekazała, że z wyścigu wyborczego zostaje wykluczona także partia Wielka Mołdawia. W grę wchodziły zarzuty nielegalnego finansowania, niezadeklarowanych funduszy z zagranicy, kupowania głosów oraz udziału w „zakamuflowanym bloku wyborczym” powiązanym z partią uznaną za niekonstytucyjną.
Mołdawia nie wpuściła na wybory 21 międzynarodowych obserwatorów
W grupie zatrzymanych na granicy obserwatorów 16 to obywatele Federacji Rosyjskiej, trzech Armenii, dwóch Białorusi i jeden Uzbekistanu. Decyzję podjęto na podstawie rekomendacji mołdawskich służb wywiadowczych. Osoby te miały co prawda rekomendację OBWE, ale okazało się, że większość z nich jeździła też obserwować tak zwane wybory w takich miejscach, jak Krym, Abchazja, Osetia czy Naddniestrze. Byli tam też ludzie powiązani z kremlowskimi mechanizmami propagandy. Według Kiszyniowa nie zapewnią oni przejrzystego, demokratycznego i zgodnego ze standardami międzynarodowymi procesu wyborczego.
Mołdawska opozycja zapowiada powyborcze demonstracje
Tymczasem opozycyjny Patriotyczny Blok Wyborczy zapowiada na poniedziałek demonstrację w Kiszyniowie. Według zachodnich ekspertów może to być scenariusz nakreślony na Kremlu. Według Instytutu Studiów nad Wojną Rosja planuje po mołdawskich wyborach parlamentarnych zorganizować coś w rodzaju Majdanu. Celem demonstrantów ma być jednak nie powrót na europejską, lecz prorosyjską drogę. Wyszkolone przez rosyjskich szpiegów grupy mogą w czasie tych protestów wywołać zamieszki, które doprowadzą do odsunięcia od władzy prezydentki Mai Sandu i jej proeuropejskiej Partii Akcji i Solidarności. Były prezydent Igor Dodon zaapelował do swoich zwolenników. – Musimy bronić naszego zwycięstwa (…). Wzywam wszystkich na Plac Centralny. Ja tu też będę – powiedział lider opozycyjnego Patriotycznego Bloku Wyborczego. Najnowsze sondaże wskazują na zwycięstwo obecnie rządzących w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Rosja zaprzeczyła, jakoby mieszała się w sprawy Mołdawii. W czwartek tego typu zarzuty określiła jako „bezpodstawne” i „antyrosyjskie”.
Rośnie poparcie dla opozycji
Rządząca od czterech lat Mołdawią proeuropejska Partia Akcji i Solidarności zorganizowała w piątek w Kiszyniowie marsz mobilizujący wyborców do głosowania. Prezydentka Mołdawii Maia Sandu powiedziała natomiast, że według jej informacji opozycja będzie chciała ją uwięzić, jeśli wygra niedzielne wybory parlamentarne. Kilka ostatnich sondaży wskazywało na niezwykle rozchwianą sytuację wyborczą. Z tygodnia na tydzień poparcie dla rządzącej od czterech lat proeuropejskiej PAS malało. Po raz pierwszy sześć dni temu opozycyjny Patriotyczny Blok Wyborczy komunistów i socjalistów zajął pierwsze miejsce. Ostatnie badanie pokazuje jednak sporą przewagę sił proeuropejskich, które dodatkowo liczą na wiele tysięcy głosów diaspory. Głosy z zagranicy stanowić mogą nawet dwadzieścia procent ogółu. Stąd ostatnie dni kampanii skierowane są przede wszystkim właśnie do nich.
Przeczytaj także: „’Piątka’ Putina. Rosja gmera w wyborach w Europie. Czy wpłynie na polskie?”.
Źródła:AP, IAR