– Wkład w kulturę się nie liczy – opisywała rok temu gorzko swoją sytuację 61- letnia pisarka Manuela Gretkowska podsumowując zawodowe życie. – Jestem darmozjadem chociaż wydałam 30 książek. Nie przysługuje mi ubezpieczenie, chorobowe ani pisarska emerytura.
Choć jest poczytną autorką, czuje się także oszukana przez system wynagradzania związany z wypożyczeniami bibliotecznymi.
10 mln zł do podziału dla pisarzy, wydawców i tłumaczy
Pod koniec 2015 roku w życie weszła nowelizacja prawa autorskiego, która wprowadziła m.in. wynagrodzenia dla twórców z tytułu wypożyczeń bibliotecznych (public lending right, PLR). Program ma rekompensować autorom i wydawcom utratę dochodów ze sprzedaży, ponieważ książki są udostępniane czytelnikom za darmo w bibliotekach publicznych. Suma przeznaczona każdego roku na wynagrodzenia z tytułu PLR jest równowartością 5 proc. kwoty wydanej na zakupy biblioteczne w roku poprzednim.
W 2017 roku było to 3 881 000 zł, a w 2024 roku – 4 577 000 zł. W 2025 roku będzie podwyżka: zamiast 5 proc. kwoty wydanej na zakupy biblioteczne w roku poprzednim będzie 10 proc. i 10 mln zł do podziału. Zwiększyła się też liczba bibliotek raportujących dane, na podstawie których wyliczane są konkretne kwoty wynagrodzeń – z 60 placówek do 100. Bo wbrew pozorom system PLR nie obejmuje wszystkich bibliotek w kraju. A konkretne kwoty, które trafiają na konta twórców zależą także od liczby osób, które do końca sierpnia każdego roku zgłoszą chęć ich otrzymywania.
Wynagrodzenie za użyczanie twórców gorzko śmieszy
Środki pochodzą z Funduszu Promocji Kultury, czyli z podatków od gier hazardowych. Nie ponoszą ich ani biblioteki, ani czytelnicy. 25 proc. całej puli przypada wydawcom, a 75 proc. – twórcom. Wystarczy złożyć odpowiedniej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi oświadczenie o woli otrzymywania wynagrodzenia za użyczanie.
Należą się tylko za wypożyczane z biblioteki drukowane książki. za cyfrowe – nie. W 2024 roku Polacy wypożyczyli 98,8 miliona książek. Przeważnie drukowanych, ponieważ cyfrowe nie są w statystykach wyodrębnione. Ale wiadomo, że z bibliotek korzysta w Polsce 5,4 mln osób.
Mediana wynagrodzeń dla autorów z tytułu wypożyczeń bibliotecznych wynosi około 360 zł rocznie. To znaczy, że połowa autorów dostaje mniej, połowa więcej. Manuela Gretkowska podsumowała swoją część otrzymanych w 2024 roku tantiem krótko: – Dostaję kilkaset zł rocznie, mniej więcej tyle, ile płacę miesięcznie za prąd. Więcej zarobię, kładąc kafelki przy cenach robocizny: 120 za metr kwartowy.
Tantiemy są też traktowane jako przychód z praw autorskich i podlegają opodatkowaniu.
Rok temu pisarka zapisała się i ukończyła kurs glazurnictwa. „Po 60 godzinach praktyk zawodowych na Pradze dostałam zaświadczenie zgodne z ustawą Ministerstwa Edukacji w sprawie kształcenia ustawicznego. Jakby co, mam fach w ręku i papier. Umiem wykładać kafelkami ściany i podłogi. Myślę o znalezieniu koleżanki po piórze dołującej finansowo, żeby założyć firmę »Kładziemy kulturalnie«” – przedstawiła swoje plany na przyszłość na portalu natemat.pl – Jestem dumna, że nie muszę liczyć na polskie państwo dumne z polskiej kultury.