W skrócie
-
Dziennikarze z Niemiec i Holandii ujawnili, że Volkswagen może wykorzystywać w produkcji samochodów elektrycznych tzw. minerały konfliktowe.
-
Co najmniej sześć firm w łańcuchu dostaw Volkswagena jest powiązanych z handlem tymi minerałami.
-
Volkswagen to mimo wszystko jeden z niewielu producentów aut elektrycznych, którzy upubliczniają tego typu dane.
Według zagranicznych dziennikarzy, którzy przestudiowali dokumenty publikowane przez Volkswagena, co najmniej sześć przedsiębiorstw w łańcuchu dostaw niemieckiego giganta motoryzacyjnego jest zamieszanych w handel tzw. konfliktowymi minerałami.
Elektryki na bazie minerałów konfliktowych? Volkswagen się tłumaczy
Chodzi o cztery pierwiastki: tantal, cynę, złoto i wolfram, które są kluczowe w produkcji pojazdów elektrycznych. Unia Europejska i Stany Zjednoczone przyjęły w tej sprawie specjalne przepisy, aby ukrócić handel surowcami pochodzącymi z nielegalnego wydobycia przez organizacje przestępcze w Demokratycznej Republice Konga.
Dziennikarze i dziennikarki niemieckich i holenderskich mediów oceniają, że jest „wysoce prawdopodobne”, że takie właśnie konfliktowe minerały zostały użyte do produkcji samochodów Volkswagena.
Jeden z dostawców – rafineria złota w Sudanie – był np. do niedawna kontrolowany przez bojówkę, którą USA oskarżają o ludobójstwo – donosi „DW”. Ponadto wątpliwości budzą też m.in. huty z Chin, Malezji, Tajlandii czy Rwandy.
Volkswagen w odpowiedzi na te doniesienia nie był w stanie ze 100 proc. pewnością zaprzeczyć, że wymienione huty nie znajdują się w łańcuchu dostaw motoryzacyjnego giganta. Nie oznacza to jednak, że rzeczywiście dostarczają materiały niemieckiemu koncernowi – podkreślono w oświadczeniu.
Warto podkreślić, że Volkswagen jest jedną z niewielu marek samochodów, które w jakikolwiek sposób raportują pochodzenie używanych przez siebie materiałów. W przypadku koncernów takich jak Mercedes-Benz, BMW, Renault Stellantis takie śledztwo jest niemożliwe, ponieważ dane o łańcuchu dostaw pierwiastków koniecznych do budowy elektryków nie są upubliczniane.
To nie pierwszy raz kiedy Volkswagen jest oskarżany o nieetyczne działania. W 2015 r. ujawniono aferę Dieselgate – okazało się, że Niemcy montowali w samochodach oprogramowanie manipulujące pomiarami emisji z układów wydechowych.