Zgodnie z przepisami posłowie mają prawo nie tylko do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską czy podróży pociągiem, ale również do bezpłatnych przelotów samolotami. Gwarantuje to ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora, a szczegółowo reguluje rozporządzenie ministra infrastruktury z 2001 roku.
Okazuje się, że posłowie chętnie korzystają z tego przywileju. Z informacji przekazanych Interii przez Centrum Informacji Sejmu wynika, że od początku kadencji (październik 2023 r. – red.) do końca sierpnia tego roku na trasach krajowych parlamentarzyści odbyli łącznie 17 378 lotów. Za każdy z nich z budżetu państwa, czyli pieniędzy podatników, przewoźnik otrzymywał w 2024 r. 735 zł, a w tym – 886 zł. Łącznie daje to kwotę 13,7 mln zł.
Rekordzistami są posłowie z województwa lubuskiego. Najwięcej lotów, bo 244, ma Robert Dowhan. Ich koszt to 192 762 zł. Dla porównania to kwota, na jaką statystyczna pani w żłobku musi pracować 4,5 roku. Drugi jest poseł PiS Łukasz Mejza – 203 loty, a trzeci Jacek Karnowski z PO, który ma na koncie 201 lotów.
Loty posłów. „Korzystam z tego i co w tym dziwnego”
– Temat lotów poselskich już tyle razy był wałkowany. To robienie burzy z niczego. No to, co mam robić, mam pływać Odrą, potem do Bałtyku i Wisłą do Warszawy? No co mam robić? – mówi poseł Dowhan. – Jeżdżę autem 550 kilometrów z Zielonej Góry do Warszawy. Każdy, kto startuje na posła i nim zostaje, to przysługują mu pewne rzeczy. Ja z tego korzystam i co w tym dziwnego? – dodaje.
– Podróż z Zielonej Góry do Warszawy pociągiem zajmuje prawie sześć godzin. Żeby wykonywać mandat posła, trzeba być zarówno w swoim okręgu wyborczym, jak i w Warszawie, aby w stolicy zabiegać o sprawy regionu – mówi poseł Łukasz Mejza. – Rok ma 52 tygodnie, niebawem minie dwa lata obecnej kadencji parlamentu, czyli 100 tygodni. Leciałem samolotem 200 razy, co daje dwa loty na tydzień, czyli jeden przylot i jeden powrót do Warszawy w tygodniu. Jeśli ktoś uważa, że to dużo, to jest idiotą. A z idiotami nie dyskutuję. Wolę w tym czasie przeczytać dobrą książkę lub pójść na trening boksu – dodaje polityk.
Sejm. Ponad 100 lotów na koncie
Co ciekawe, od początku kadencji do końca sierpnia (okres, za który mamy dane o lotach – red.) odbyło się 39 posiedzeń Sejmu. Jeśli założyć, że posłowie latali tylko na nie i wracali do domu, to powinni mieć maksymalnie około 80 połączeń lotniczych na swoim koncie.
O ile jednak Szczecin, Gorzów Wielkopolski czy Zielona Góra mają dość skomplikowane połączenie ze stolicą, to Kraków ma doskonałe. Na tej trasie kursuje np. Pendolino, a podróż zajmuje dwie i pół godziny. Jeśli ktoś woli transport samochodem, może wybrać trasę S7, która również pozwala sprawnie przemieszczać się między Krakowem a Warszawą.
Posłowie tłumaczą. „Loty mają związek z moją pracą”
Podobnie jest, z niektórymi posłami z Trójmiasta. Rekordzistą wśród nich jest były prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
– To nie są tylko loty poselskie. Latam też dużo jako minister. Odpowiadam za środki regionalne, czyli te, którymi dysponują marszałkowie województw, dlatego nie ma co ukrywać, że tych lotów jest sporo, ale mają one związek z moją pracą – mówi w rozmowie z Interią Jacek Karnowski, poseł i sekretarz stanu w ministerstwie funduszy i polityki regionalnej, który na swoim koncie ma 201 lotów.
– Jeśli chodzi o loty na trasie Warszawa – Gdańsk to pociągi są świetną alternatywą i ja bardzo często z nich korzystam. Jednak ich nasycenie spada po godzinie 21, a ja często pracuję do 23 i wtedy jedyną opcją powrotu jest samolot – dodaje polityk.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]
-
Karol Nawrocki zabrał głos ws. członków KRRiT. „Nie potwierdzam”
-
Ziobro reaguje na wniosek komisji śledczej. „Teatrzyk”