Zdominowali właściwie dosłownie, bo patrząc na obrazki z trybun stadionu na Malcie, można było się zastanawiać, kto tak właściwie był tego dnia gościem, a kto gospodarzem. Nie jest to zresztą tajemnicą, że wyjazdowe mecze reprezentacji Polski cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem.
Race na meczu Malta – Polska. Czy UEFA zareaguje surowo?
W ostatnich dniach było wyjątkowo głośno o kibicach drużyny narodowej. Powód? Wydarzenia z Warszawy, podczas meczu Polska – Holandia. Doszło bowiem do skandalicznych wydarzeń, mianowicie wrzucenia na murawę w trakcie spotkania rac.
Dodatkowo w tle miały miejsce zgrzyty i nieporozumienia kibiców z PZPN oraz służbami mundurowymi. Miało być inaczej, ze zorganizowanym dopingiem na meczu reprezentacji, a wyszło… jak zazwyczaj, czyli na wzajemnych pretensjach, w których każdy ma swoją rację. Efekt? Niewykluczone, że zapowiada się surowa kara ze strony międzynarodowych federacji względem Polskiego Związku Piłki Nożnej.
O tym, czy np. UEFA może zamknąć PGE Narodowy, pisaliśmy w osobnym tekście.
Race pojawiły się jednak ponownie, w poniedziałkowym meczu na Malcie. W sektorze gości, co ponownie idzie na garnuszek polskiej federacji. A to może nie pomóc w kontekście późniejszych konsekwencji oceny listopadowych wydarzeń z Polski.
– Proszę pamiętać, że właścicielem sygnału telewizyjnego jest FIFA i UEFA. O ile same race pojawiłyby się na trybunach, to pewnie skończyłoby się tylko na dotkliwej karze finansowej. Ale to przerwanie meczu i rzucanie rac na murawę jest przewinieniem bardzo poważnym. Stanowi zagrożenie dla piłkarzy. To nie ma znaczenia, że zdarzyło się to pierwszy raz. Wszystko zależy od tego, jak sytuację opisał delegat FIFA. Inną kwestią jest jeszcze to, jak PZPN się będzie bronił. Natomiast ten system jest okrutny. Myślę, że kara będzie i to dość dotkliwa – przyznał po meczu Polski z Holandią dla Kanału Sportowego Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Wygląda zatem na to, że w ostatecznym rozrachunku – reakcja ze strony międzynarodowych władz piłkarskich – względem Polski, może być naprawdę surowa. A w takich przypadkach najczęściej na nic zdają się jakiekolwiek tłumaczenia. Zwłaszcza jeśli do zdarzeń z użyciem surowo zakazanych na stadionach przez UEFA środków pirotechnicznych – dochodzi na przestrzeni zaledwie kilku dni.
Udane baraże polskich piłkarzy. Zespół Jana Urbana nie przegrywa
W ostatnich latach polscy piłkarze są specjalistami w grze o bilety na duże turnieje, rywalizując poprzez tzw. drugą, barażową szansę. Tak było m.in. w przypadku poprzedniego mundialu w Katarze (2022), gdzie Polacy znaleźli się dzięki wygranym spotkaniu ze Szwecją.
Po wykluczeniu z rywalizacji Rosjan, na których trafił polski zespół – ze względu na bestialski atak na Ukrainę – Polska zagrała w finale ze Szwedami. W Chorzowie, po golach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego – skończyło się na stosunkowo pewnym zwycięstwie 2:0. To był też duży sukces ówczesnego selekcjonera Czesława Michniewicza. Polak został ściągnięty awaryjnie po burzliwym rozstaniu na linii PZPN – Portugalczyk Paulo Sousa.
Dwa lata później podobna historia spotkała zespół dowodzony przez Michała Probierza. Tym razem była mowa o Euro 2024. Polacy musieli już jednak przebrnąć przed dwie przeszkody. Zaczęło się od wysokiego zwycięstwa na PGE Narodowym z Estonią (5:1) w półfinale. W barażowym finale Polska po serii rzutów karnych (0:0 w regulaminowym czasie i dogrywce) ograła w Cardiff Walię. Bohaterem spotkania został wówczas bramkarz Wojciech Szczęsny, broniący decydującą „jedenastkę” na korzyść Polaków.
Jak będzie za trzecim podejściem – w stosunkowo niedalekiej odległości czasu? Jedno jest pewne. Zespół trenera Urbana złapał dobrą serię. W drugiej połowie 2025 roku, odkąd drużynę prowadzi były zasłużony reprezentant, ostatnio pracujący w Górniku Zabrze, Polska nie przegrała meczu.
We wrześniu remis z Holandią w Rotterdamie (1:1) i zwycięstwo z Finlandią (3:1) w Chorzowie. W październiku wygrana w towarzyskim meczu z Nową Zelandią (1:0), uczestnikiem MŚ 2026 – ponownie na Superauto.pl Stadionie Śląskim – oraz eliminacyjne zwycięstwo z Litwą (2:0) w Kownie. I historia najnowsza, remis na PGE Narodowym z Holendrami (1:1) i wymęczone wyjazdowe zwycięstwo z Maltą (3:2).













